Zastanawia mnie co dla Was jest domem bożym, budynek? wspólnota?
czy budynek kościoła, meczet, cerkiew, albo jakiś inny dom boży traktujecie jakoś specjalnie?
jak czujecie się we wspólnocie, wśród swoich współwyznawców?
a jakie jest Wasze zdanie na temat katolickich księży? czy wierzycie w to co oni mówią..?
Ostatnio zmieniony przez Ella 2015-06-30, 19:55, w całości zmieniany 1 raz
Zastanawia mnie co dla Was jest domem bożym, budynek? wspólnota?
Bóg nie mieszka a budowlach, ale jest pomiędzy tymi, którzy narodzili się duchowo i wielbią wspólnie Boga.
aśka. napisał/a:
jak czujecie się we wspólnocie, wśród swoich współwyznawców?
Zgromadzenie kościelne nosi nazwę zbór. ?piewamy pieśni uwielbieniowe, modlimy się i słuchamy kazania. Pastor nie jest nieomylny., nie można przyjmować na wiarę tego co mówi, ale to co mówi, zawsze trzeba sprawdzić z Biblią, czy nie myli się.
A po nabożeństwie rozmawiamy sobie o wszystkim. Można zrobić sobie herbatę, czasami jest jakiś poczęstunek. Dzielimy się radościami i problemami. Jeśli jest taka potrzeba, wyznajemy sobie nawzajem grzechy. Ale zazwyczaj rozmawiamy o zwykłych, przyziemnych rzeczach, co jest bardzo wesołe
dobra ja powiem co myślę o kościele katolickim, bo w sumie u mnie wszyscy katolicy tylko ja jestem agnostykiem, uważam go za instytucję którą należy opodatkować, za każdą "usługę" przecież i tak jest cennik więc dlaczego nie płaci się od tego podatku? poza tym mało który ksiądz jest tak naprawdę księdzem z powołania, często raczej widzą łatwe pieniądze, a celibat to najczęściej mit, niestety
a tak ogólnie jakiś szacunek do kościoła mam, byłam w tym budynku ochrzczona, miałam komunię, bierzmowanie.. cokolwiek te sakramenty znaczą.. może kiedyś jeszcze wrócę do boga jeśli on jest..
Ostatnio zmieniony przez wirus 2011-08-27, 23:39, w całości zmieniany 1 raz
Ja mam szacunek do ludzi (nawet księży), ale nie do nauki, którą głoszą.
Istnieją księża, którzy szczerze wierzą w katolicką naukę i z lenistwa nie porównali tej nauki z Biblią. Takim księdzem był Richard Bennett, który był misjonarzem w Afryce. Gdy miał dużo czasu leżąc w szpitalu po wypadku, zaczął czytać Biblię. I wtedy odkrył, że zbawienie jest z łaski przez wiarę, a nie przez sakramenty. Polecam jego świadectwo: http://ewangeliczni.forum...t/6402.htm#6402
"[...]ten sam Jezus, którego imię kapłan powtarzał ze świstem taką niezliczoną ilość razy, wysławiając go najróżniejszymi, dziwnymi słowami, zabronił właśnie tego wszystkiego, co tutaj czyniono; zabronił nie tylko takiego bezmyślnego gadulstwa i bluźnierczego odprawiania czarów z chlebem i winem przez kapłanów-nauczycieli, lecz najwyraźniej zabronił ludziom nazywać nauczycielami innych ludzi, zabronił odprawiania modłów w świątyniach, kazał modlić się każdemu w samotności, zabronił nawet stawiania świątyń, powiadając, że przyszedł je zburzyć i że modlić się należy nie w świątyniach, lecz w duchu i w prawdzie; a co najważniejsze, zabronił nie tylko sądzić ludzi i więzić, męczyć, hańbić, skazywać na śmierć, jak to robiono tutaj, ale zabronił także wszelkiego gwałtu nad ludźmi powiadając, że przyszedł wypuścić na wolność tych, którzy są w niewoli."