Wiek: 34 Dołączyła: 18 Gru 2009 Posty: 10450 Skąd: świat
Wysłany: 2022-09-15, 11:44
Zakręcona napisał/a:
Jestem na L4, ale zostałam poinformowana, że za ten czas na L4 nie będzie mi zapłacone bo nie pracowałam u nich miesiąc... Zgłupiałam trochę... ktoś się z czymś takim spotkał ?
Oczywiście że nie masz zapłacone ani od pracodawcy ani od ZUS. To jest tzw. "okres wyczekiwania". Chodzi o to, że nie masz jeszcze jak mieć naliczonego zasiłku chorobowego czy wynagrodzenia chorobowego ponieważ nie dostałaś jeszcze ani jednego wynagrodzenia - nie ma kwot na podstawie których można Ci je wyliczyć.
To oficjalna wersja, która jest jak najbardziej logiczna.
Nieoficjalna to chodzi o kombinatorów co zatrudniają się i chcą iść na L-4.
Przejęcie kontroli nad światem za pomocą łyżeczki i waty cukrowej
Na przypale, albo wcale - o tym będą musicale!
Jak widelcem kompot jesz.
chiroptera, Euphoriall, dziękuję za informację, rozwianie wątpliwości. Pierwszy raz spotkałam się z taką sytuacją i wolałam się upewnić.
Gdy przeglądasz się w lustrze i masz ochotę je stłuc, to nie lustro trzeba zniszczyć, to ciebie trzeba zmienić.
Najgorsze w piekle to nie palący ogień, wieczność męczarni, utrata łaski bożej czy poddanie torturom. Najgorsze w piekle jest to, że nie wiesz, czy już się w nim nie znajdujesz.
Wiek: 34 Dołączyła: 18 Gru 2009 Posty: 10450 Skąd: świat
Wysłany: 2022-09-15, 13:26
Zakręcona, też inaczej jest w przypadku wypadku w pracy, bo to jest ważne.
A. I umowie zlecenie. Tam obowiązują 90 dni takiego okresu wyczekiwania. Mało kto o tym wie, bo mało kto zgłasza się do ubezp. chorobowego, bo potrącane jest to od brutto wynagrodzenia nie jako opłaty po stronie zleceniodawcy. I jest dobrowolne.
Przejęcie kontroli nad światem za pomocą łyżeczki i waty cukrowej
Na przypale, albo wcale - o tym będą musicale!
Jak widelcem kompot jesz.
Wiek: 27 Dołączyła: 03 Lip 2017 Posty: 1316 Skąd: Europa
Wysłany: 2022-09-19, 12:39
Euphoriall napisał/a:
Mało kto o tym wie, bo mało kto zgłasza się do ubezp. chorobowego, bo potrącane jest to od brutto wynagrodzenia nie jako opłaty po stronie zleceniodawcy. I jest dobrowolne.
Ja się kiedyś zgłosiłam i był problem. Otóż byłam studentką i pracodawca zapłacił tę składkę, chociaż miałam ją już opłaconą. ZUS uznał, że jak zapłacone jest dwa razy, to znaczy, że nie jest zapłacone wcale. Strasznie dużo wyjaśniania z tym było zupełnie jakby to był pierwszy taki przypadek.
"Obojętność i lekceważenie często wyrządzają więcej krzywd niż jawna niechęć."
Wiek: 34 Dołączyła: 18 Gru 2009 Posty: 10450 Skąd: świat
Wysłany: 2022-09-20, 13:50
Jeżeli zaznaczyłaś bycie studentką w kwestionariuszu zleceniobiorcy, to miała zapytać Cię o zaświadczenie z uczelni a Ty musiałabyś go dostarczyć.
Wiedzieć jak to wygląda oczywiście, że powinna.
Przejęcie kontroli nad światem za pomocą łyżeczki i waty cukrowej
Na przypale, albo wcale - o tym będą musicale!
Jak widelcem kompot jesz.
Jest u mnie w pracy organizowane spotkanie wszystkich pracowników by gdzieś wyjść... Znaczy raz w roku coś takiego organizują i szczerze nie mam ochoty iść. Raz bo nowa jestem i nie zaprzyjaźniłam się z nikim, znaczy rozmawiam tak z pracownikami, ale to dalej nie idzie... Głównie o pracy rozmawiamy, nie schodzimy na inne tematy za bardzo... Dwa znając mnie będę siedzieć z boku i tyle l, o nie i jeść jeszcze będę... Trzy słabo u mnie z kasą... A tu się u mnie odzywa, znaczy wyjście jest dobrowolne, czy chce się uczestniczyć czy nie... A z drugiej strony boję się, że jak nie pójdę to będę nie wiem napiętnowana, że unikam kontaktu z innymi pracownikami. Po za tym czuję się jakbym w tej pracy była na chwilę bo: mam umowę na okres próbny i to jest pół etatu więc dalej coś innego szukam by było na pełny etat... Patrząc na mnie jakąkolwiek decyzję podejmę będzie źle. Znaczy już podjęłam, że nie pójdę, ale chciałam się wygadać
Gdy przeglądasz się w lustrze i masz ochotę je stłuc, to nie lustro trzeba zniszczyć, to ciebie trzeba zmienić.
Najgorsze w piekle to nie palący ogień, wieczność męczarni, utrata łaski bożej czy poddanie torturom. Najgorsze w piekle jest to, że nie wiesz, czy już się w nim nie znajdujesz.
Wiek: 33 Dołączyła: 20 Mar 2019 Posty: 2072 Skąd: wielkopolskie
Wysłany: 2022-09-28, 17:05
Zakręcona,
Zakręcona napisał/a:
Trzy słabo u mnie z kasą
A to wyjście za własny hajs, a nie firmowy?
Zakręcona napisał/a:
Raz bo nowa jestem i nie zaprzyjaźniłam się z nikim, znaczy rozmawiam tak z pracownikami, ale to dalej nie idzie... Głównie o pracy rozmawiamy, nie schodzimy na inne tematy za bardzo...
U nas na imprezach firmowych i tak zwykle często gada się o pracy, czasem myślę, że raczej ciężko tego uniknąć
Za głośno? Co jest za głośne? Tylko cisza. Cisza, w której się człowiek rozpada jak w próżni.
Może za mocna zareagowałam z tą kasą... kolacja jest za firmowe pieniądze, przyznam bez bicia co w nią wchodzi, w sensie czy każdy zamawia co chce czy z góry menu jest narzucone czy każdy może zamówić co chce, ale do danej kwoty - nie wiem, która opcja jest poprawna nie wiem nie dopytywałam. Z powrotem mam gorzej bo albo wcześniej bym musiała wyjść lub zamawiać taksówkę bo dojechać do domu.
Problem u mnie chyba największy w tym, że byłabym wśród osób, których większość nie znam. Teraz jak piszę o tym, to myślę, że głupia jest, że za firmowe pieniądze nie chce jeść, ale wiem jak to będzie wyglądało przyjdę, gdzieś w kącie znajdę miejsce by jak najmniej rzucać się w oczy, będę się ciągle pilnować by coś głupiego nie powiedzieć. Dalej jestem na etapie, że poznawanie nowych ludzi to dla mnie stres... Nie potrafię nawiązywać relacji... Wiem, że tu może być szansą by poznać innych, ale stres i strach na to nie pozwoli.
I tak jestem na etapie, że w tej pracy jestem tylko na chwilę, więc nie mam co się przyzwyczajać, że tam pracuje.
Gdy przeglądasz się w lustrze i masz ochotę je stłuc, to nie lustro trzeba zniszczyć, to ciebie trzeba zmienić.
Najgorsze w piekle to nie palący ogień, wieczność męczarni, utrata łaski bożej czy poddanie torturom. Najgorsze w piekle jest to, że nie wiesz, czy już się w nim nie znajdujesz.
Zakręcona, ja tam Cię rozumiem. Nie byłam na żadnej firmowej imprezie, nie uznaję tego. Co prawda później było ciut sztywno w, zespole, bo reszta miała wspólny temat, ale mnie to nie rusza
Zakręcona, pracuję home office i idąc na integrację po roku pracy zdalnej na 40 osób znałam jakieś 5-7, bo tyle ich siedziało stacjonarnie gdy do nich przeszłam, a i tak "znałam" to dość powierzchownie, ale ostatecznie było spoko mając okazję poznać, zobaczyć ludzi z którymi się pracuje, mimo całego stresu towarzyszącego. Jednak jeśli się nie czujesz dobrze z taką sytuacją to nie pójście też jest jak najbardziej w porządku. Nie musisz iść.
Wiek: 33 Dołączyła: 20 Mar 2019 Posty: 2072 Skąd: wielkopolskie
Wysłany: 2022-09-30, 08:38
Zakręcona, jasne, ja wszystko rozumiem, pamiętaj, że nie musisz się tutaj tłumaczyc z tego, dlaczego nie idziesz, ba, Ty nie musisz się przed nikim tłumaczyć
Jeśli uważasz, że jest więcej minusów niż plusów lub po prostu nie masz ochoty tam iść - też ok
Za głośno? Co jest za głośne? Tylko cisza. Cisza, w której się człowiek rozpada jak w próżni.
Zakręcona, do mojej firmy dyrektorka przyjechała ostatnio i mieliśmy wyjście. Mi nie do końca się chciało, plus trochę średnio się czułem zdrowotnie, wiec po prostu nie poszedłem.
Według mnie nie masz co się martwić. Jak pracowałem w biurze, to chodziłem, bo sam organizowałem(i wbijałem wyjście jako nadgodziny ), ale home office mnie rozleniwił