I już wiem: niestety umowy mi nie przedłużą. Już mnie powiadomili o tym. Niedługo znowu będę osobą bezrobotną. Przynajmniej tyle, że na zaś wysyłałam CV do innych firm (ale jedynie odezwali się ode mnie z call center).
Gdy przeglądasz się w lustrze i masz ochotę je stłuc, to nie lustro trzeba zniszczyć, to ciebie trzeba zmienić.
Najgorsze w piekle to nie palący ogień, wieczność męczarni, utrata łaski bożej czy poddanie torturom. Najgorsze w piekle jest to, że nie wiesz, czy już się w nim nie znajdujesz.
Wiek: 31 Dołączyła: 22 Cze 2014 Posty: 1410 Skąd: Europa
Wysłany: 2022-04-25, 23:06
Zakręcona, przykro mi
W innym temacie pisałaś, że nie dostałaś wypłaty, myślisz, że jest to z tym związane?
….........
Nie ogarniam kasy, za mało jestem na kasie i nikt mi tak do końca tego nie wytłumaczył i nie wiem. Wymiana, zamknięcie zmiany czy zamknięcie dnia to dla mnie czarna magia.
Plus milion rzeczy na raz, trzeba robić. Metkować ciuchy, sprzątać, doradzać klientom, układać, odbierać telefony, dzwonić, pilnować czy ktoś nie napisał na Whatsapp z innego sklepu, kasować i pilnować żeby ktoś czegoś nie ukradł a i jeszcze pamiętać o nabiciu rabatu za kartę dużej rodziny. Mój mózg tego nie ogarnia. I chyba nie przedłużą mi umowy bo miałam czelność iść na L4. Bo z antybiotykiem trzeba chodzić do pracy. Mogłam sobie wybrać inną porę na chorowanie. Plus ta marna wypłata za pół etatu przy tych cenach zostało mi 200 zł
Tęsknię za robieniem projektów dla klientów i gilotyną
Jednobarwna, dziękuję za słowa otuchy. Przeszło mi przez myśl, że to przez to.
Gdy przeglądasz się w lustrze i masz ochotę je stłuc, to nie lustro trzeba zniszczyć, to ciebie trzeba zmienić.
Najgorsze w piekle to nie palący ogień, wieczność męczarni, utrata łaski bożej czy poddanie torturom. Najgorsze w piekle jest to, że nie wiesz, czy już się w nim nie znajdujesz.
Suchar z rana. Jestem tylko szefową domu i domownicy mówią wprost jaka jestem. Pracownicy nie mówią? Z zachowania np. Jeśli pracują chętnie, znaczy, że się nie boją.
Macie jakieś oceny, ankiety czy coś w tym guście? Serio pytam, bo ja mam
Ale szefowej w niej nie oceniamy. A szkoda
Złośnica, dobry szef umie delegować obowiązki, jeśli trzeba nie boi się "ubrudzić" sobie rąk zwykłą pracą, wie czym się zajmują jego podwładni, potrafi doceniać, ale też konstruktywnie krytykować.
Jeśli mi się zdarzyło szefować, to nie byłem dobrym szefem, głównie dlatego, że nie umiem delegować obowiązków, ale ja wiem, że się do tego nie nadaję.
To object to this inseparability of pleasure and pain, life and death, is simply to object to existence. But, of course, we cannot help objecting when the time comes. Objecting to pain is pain.
Wiek: 34 Dołączyła: 18 Gru 2009 Posty: 10450 Skąd: świat
Wysłany: 2022-04-27, 09:56
takajakinne napisał/a:
Dobry szef, to nie oksymoron przypadkiem?
*Euph, siedź cicho, proszę, błagam *
Ja jestem typem mrówki, czy to w szkole, czy to w pracy. I jeżeli szef potrafi rozdzielić obowiązki adekwatnie do umiejętności, to, co napisał Michał czyli nie boi się ubrudzić, a przy trudnych zadaniach mrówka wie, że mimo odpowiedzialności, ma się do kogo zwrócić w razie wątpliwości - to dla mnie szef szefów.
I zero spoufalania. Bo na wielu przykładach, nie tylko u siebie, widzę że luźna atmosfera jest do czasu. Nie trzeba być Kapo lub Wszech-przyjacielem, by ludzie do pracy się przykładali, ze sobą współpracowali. A nierówne traktowanie jest zapalnikiem do konfliktów.
Taką mam utopię w wyobraźni.
Przejęcie kontroli nad światem za pomocą łyżeczki i waty cukrowej
Na przypale, albo wcale - o tym będą musicale!
Jak widelcem kompot jesz.
Wiek: 33 Dołączyła: 20 Mar 2019 Posty: 2072 Skąd: wielkopolskie
Wysłany: 2022-04-27, 12:41
Złośnica napisał/a:
Jeśli jesteście / byliście szefami to skąd wiecie, że jesteście / byliście dobrymi szefami?
U mnie wypełniali ankiety na mój temat, to była chyba trzecia, same dobre opinie, więc w usmie chyba stąd wiem, że dobrze mi idzie. + ludzie nie boja się przyjśc do mnie, jak cos skopią. Nie boją się przyznać.
Za głośno? Co jest za głośne? Tylko cisza. Cisza, w której się człowiek rozpada jak w próżni.
Na tę chwilę nie mamy żadnych ankiet. Były przeprowadzone kilka ładnych lat temu i z tego, co dowiedziałam się od starszych stażem wnioski były takie, że żaden z kierowników się do niczego nie nadaje, a uzasadnień brak. W co jestem w stanie uwierzyć, bo pracuję w bardzo specyficznym środowisku. Są raz na dwa lata sporządzane oceny okresowe, ale ocenia bezpośredni przełożony (i tu taki mały absurdzik, bo np. mój przełożony nigdy nie pracował na moim stanowisku, także...).
Niektórzy pracują chętnie, niektórzy nie. Niektórzy przychodzą się konsultować, zapytać, jak coś załatwić a niektórzy nie. Niektórzy przyjmują do siebie, że trzeba coś poprawić, niektórzy się obrażają. A niektórzy, jak się nie podoba zakres obowiązków, to składają skargę o mobbing, bo wiadomo, każdy się tego słowa teraz boi.
Brakuje mi jakiegoś punktu odniesienia i feedbacku, co sama mogłabym poprawić.
Może nie w pracy, ale gościu od zlecenia był na tyle zadowolony, że dał mi bonusową stawkę.
To object to this inseparability of pleasure and pain, life and death, is simply to object to existence. But, of course, we cannot help objecting when the time comes. Objecting to pain is pain.
Ten dzień to koszmar w pracy, nie dość, że zawracanie dupy co chwilę, to okazuję się, że do wizy muszę dostarczyć... Transkrypt ocen ze studiów(!). Mam takowy, z I stopnia, ale nie mam z magisterki, bo jak uważałem, został zabrany gdy szedłem na doktorat... Zadzwoniłem, babka miała oddzwonić. Oddzwoniła po jakiś trzech godzinach, że ma moje dokumenty. Ja ucieszony pognałem na uczelnię za zgodą przełożonego, którego też notabene pytali o oceny ze studiów (też robi teraz wizę), gość 23-lata w branży i pytają go o oceny. No ale do rzeczy, pojechałem na uczelnię, udało mi się nawet znaleźć miejsce parkingowe w miarę blisko, zaparkować równolegle (czego po prostu nie umiem, ale wyszło mi ładnie, za pierwszym razem bez poprawek), wchodzę do dziekanatu, dostaję dokumenty i... to jest transkrypt z I stopnia, który mam. Pytam się czy jest transkrypt z drugiego stopnia - nie ma. Aha. W między czasie pożary w pracy, zjeba na dzień dobry, bo zawaliłem parę rzeczy. Umieram.
To object to this inseparability of pleasure and pain, life and death, is simply to object to existence. But, of course, we cannot help objecting when the time comes. Objecting to pain is pain.