Muszę zdecydowanie pić słabszą kawę rano. Zwyczajowo o poranku serwuję sobie siekierę albo dwie nim wybiegnę z domu, by pojechać po moich chłopców. Jeździ mi się po takim zastrzyku kofeinowym dobrze, jednak dzisiaj tak mi się ręce zatrzęsły przy otwieraniu bagażnika (by wrzucili doń swój roboczy sprzęt), że ujrzałam przerażenie w ich oczach.
Wiek: 29 Dołączyła: 21 Lip 2015 Posty: 967 Skąd: Polska
Wysłany: 2016-07-14, 12:49
Klienci/ludzie? A co to w ogóle jest?
„Ty, twe radości i smutki, twe wspomnienia i ambicje, twoje poczucie tożsamości i wolnej woli to w rzeczywistości nic więcej niż aktywność wielkiego zbioru komórek nerwowych i związanych z nimi cząsteczek.” "Życie to śmiertelna choroba przenoszona drogą płciową."
Rozmowa niedawno w pracy o tym, że na kasie pracują zazwyczaj kobiety.
- No u nas jest jeden chłopak przecież.
- Jeden. Na Bora nie ma żadnego. A co to za różnica? Nie chce mi się wierzyć, że tylko kobiety się zgłaszały do pracy na kasie.
- No właśnie w mojej poprzedniej pracy mieliśmy problem.
- Hm?
- A, bo pracowałam w sklepie z zabawkami i szukaliśmy kogoś i przyszedł chłopak. No i jak tu mu odmówić? Przecież nie powiesz, że go nie chcesz, bo jest chłopakiem.
- Dlaczego?
- Bo zaraz cię o dyskryminację oskarżą.
- Nie dlaczego nie powiesz, tylko dlaczego nie mógł to być chłopak.
- Bo to sklep z zabawkami był.
- No wiem. No i?
- No i gdzie chłopak w takim sklepie?! Przecież tam dzieci są!
Nie pamiętam jak to dokładnie sformułowała, ale mniej więcej chodziło o to, że chłopak z racji bycia chłopakiem się nie nadaje do czegokolwiek co ma związek z opieką nad dziećmi. Widać kobiety wiatropylne są.
Muszę być dyspozycyjna i jeśli danego dnia nie mam pracować, otrzymuję informację około 15 minut przed wyjściem. Tak samo było wczoraj, telefon z samego rana po piątej, że zła pogoda i moi pasażerowie nie wybierają się w góry. Wymieniłam uprzejmości, podziękowałam za informację, odłożyłam słuchawkę i... i tak wsiadłam do auta i podjechałam pod umówione miejsce. Mój organizm wszedł w jakiś pokraczny tryb autopilota. Muszę zapewnić sobie odrobinę więcej snu.
Miałam dzisiaj dziwną klientkę. Nie rozumiem o co jej chodziło. Mamy wciskać polecać klientom 'produkty przykasowe'. Tym razem jest to kieszonkowa latareczka na 3 paluszki AAA. Każą, to oferuję...
- Może latarkę?
- A jak to świeci?
- Proszę zobaczyć, tutaj mam jedną z bateriami w środku, bo tamte nie mają. Wie pani, żeby się nie wyczerpały zanim ktoś kupi.
- Na co mi latarka bez baterii...
- Może pani dokupić osobno. Mamy promocję na paluszki...
- I ile to kosztuje?
- Latarka 7zł, baterie 2,5 zł.
- Ok, to biorę.
- Rozumiem, że z bateriami?
- Z jedną baterią.
- Jedną? ale... do latarki wchodzą trzy... Z jedną nie będzie działać.
- TRZY?! To ja dziękuję! Nie chcę tej latarki!
Byłam w pracy. Miałam robić mechanikę pericardium. Włączam maszynę wytrzymałościową i ona krzyczy do mnie, że błąd 'external hardware interlock (j43)'. Resetuję, restartuję - nic. Wczoraj działało, a teraz błąd wyskakuje jak Gandalf na Balroga ze swoim 'you shall not pass!'. Ściągam z neta instrukcję, szukam co to ten j43. Znalazłam. Przeczytałam o tym dwie strony i nie przybliżyło mnie to zrozumienia problemu. Wreszcie zupełnym przypadkiem mój wzrok powędrował na barometr uchwytów hydraulicznych i przyczyna objawiła mi się jak Księga Mormona J.Smith'owi. Nie miałam ciśnienia. Była przerwa w dostawie prądu, o czym mnie poinformowała zresetowana waga i piszczący inkubator i nikt nie włączył kompresora. Mamy jeden centralny kompresor i ciśnienie bierzemy ze ściany. I kiedy już rozwiązanie było na wyciągnięcie ręki, nastąpiła kolejna przerwa w dostawie prądu. Pojechałam do domu.
Ze względu na złe samopoczucie zrezygnowałem z wycieczki jednodniowej z okazji Dnia Edukacji Narodowej. Dużo osób ze szkoły jechało i mnie namawiało, ale ja wolałem zostać w domu. I teraz żałuję, bo mogłem się przełamać.
Nie da się zaprzeczyć też robiłem złe rzeczy,
zachowywać się jak kretyn, zdarzyło się niestety.
A ja, jako, że zajmuję się pośrednictwem przy odszkodowaniach powypadkowych oraz wszelkiej pomocy prawnej w sumie można powiedzieć, że mam ciekawą pracę, chociaż ostatnio zmieniłam firmę, którą reprezentuję i jest ciężko.
Usunięto link - regulamin V.10. SH
Ostatnio zmieniony przez 2016-10-16, 10:39, w całości zmieniany 1 raz
Dzisiaj moja 8-letnia uczennica zrobiła mi niespodziankę - przygotowała tabelkę z dniami tygodnia, gdzie rozpisała, co i jak długo ćwiczyła każdego dnia na flecie. To był jej własny pomysł i z dumą opowiadała mi o każdym dniu.
U mnie w szkole udziela się już klimat świąteczny. Ubierałem na świetlicy z młodzieżą choinkę, wieszać chcieli dosłownie wszystko. Było trochę śmiechu i zabawy, a nie śmiałem się już długi czas.
Nie da się zaprzeczyć też robiłem złe rzeczy,
zachowywać się jak kretyn, zdarzyło się niestety.
Można już śmiało powiedzieć, że popadłam w pracoholizm. Po dwóch dniach po 12h w robolni, po powrocie do domu o 20:30 już o 21:00 odczuwałam ogromny dyskomfort związany z tym, że siedzę i nie pracuję, a jeszcze większy z tym, że mam teraz cztery dni wolnego. Przez te cztery dni mogłabym przecież TYLE zrobić. No TYLE. I wszystko jest takie WAŻNE.
Wiek: 34 Dołączyła: 18 Gru 2009 Posty: 10448 Skąd: świat
Wysłany: 2016-12-15, 18:09
Ja może nie po 12 a po 8 ale jak wracam do domu, to sprzątam wszystko. Ciuchy robocze (domowe) ubieram i jadę z tym koksem. Tylko identyfikatora nie mam.
Przejęcie kontroli nad światem za pomocą łyżeczki i waty cukrowej
Na przypale, albo wcale - o tym będą musicale!
Jak widelcem kompot jesz.