[Czytam i trochę... jestem zaskoczona. Mnie nauczono, że takie niezaspokojone potrzeby z dzieciństwa (jak to, że jestem dla kogoś najważniejsza) nie zostaną w dorosłości zaspokojone i że... nie każdego da się zmienić (tak jak opisałaś, że nauczyłaś Twoją mamę rozmowy).
Nie mogę powiedzieć, że to ja ją nauczyłam tak do końca. Ja jej od wielu lat wyrzucałam to jaka była dla mnie w dzieciństwie. Wykrzykiwałam jej, że zawsze wrzeszczała na mnie, że nigdy nie próbowała nawet ze mną rozmawiać. Poza tym jak zaczęłam się leczyć to ona zauważyła sama, że mi właśnie rozmowy pomagają. Myślę, że to w dużej mierze była jej chęć zmiany naszych stosunków, a ja zaczęłam to stosować w praktyce, bo ona nie umiała się za to zabrać.
Też gdzieś czytałam, że deficyty z dzieciństwa raczej nie zostają zaspokojone, ale widocznie nie zawsze tak jest. Myślę, że jeśli obie strony chcą naprawdę coś zmienić i próbują to zrobić, pracują nad tym - to DA SIĘ. Nie jest to oczywiście łatwe i wymaga czasu, bo jest to proces długofalowy, ale naprawdę dzisiaj moja mama jest dla mnie wsparciem. Chociaż sama podkreśla, że ona mojej choroby nie rozumie, ale wie, że to choroba i wie, że ja nie udaję i że cierpię naprawdę. A ja jej mówię, że "wiem, że nie rozumiesz i nie wymagam tego od ciebie, wystarczy, że jesteś".
Po co komu piwnica, w której nie ma dachu?
Życie ma sens, Strusiu...
/Pasja. Możesz zrobić z nią wszystko. BIEGANIE ma taki wymiar jaki mu nadasz./
Wiek: 29 Dołączyła: 11 Sie 2013 Posty: 1778 Skąd: Polska
Wysłany: 2015-01-17, 16:33
Nie wyobrażam sobie rozmowy z moją mamą, kiedyś chyba miałyśmy dobry kontakt. Teraz trudno powiedzieć i jakiejś relacji miedzy nami. Nigdy ze mną nie rozmawiano o uczuciach, nie wiem jak to się robi. Nauczono mnie za to by nie ranić innych. Ale też przy rozmowie sama boję się zranienia. Nie posiadam umiejętności rozmawiania. Gdy tylko mogę unikam tego.
Niedotykalna napisał/a:
Ja jej od wielu lat wyrzucałam to jaka była dla mnie w dzieciństwie. Wykrzykiwałam jej, że zawsze wrzeszczała na mnie, że nigdy nie próbowała nawet ze mną rozmawiać.
Podziwiam Cię za to, dla mnie jest to rzecz nie do przejścia... Poza tym moja matka to tym człowieka, który ma zawsze rację co nie ułatwia konwersacji.
"Bóg zsyła na każdą górę tyle śniegu, ile ta w stanie jest udźwignąć."
Nigdy nie mogłam liczyć na szczerą rozmowę z mamą. Na myśl, że miałabym jej się zwierzać ze swoich problemów czułam straszny dyskomfort. Nie dopuszczałam do siebie takich myśli, bym miała jej o czymkolwiek powiedzieć. Dwa razy próbowałam jej o czymś opowiedzieć, ale z marnym skutkiem. W tym miesiącu jednak się przełamałam, gdy zerwał ze mną chłopak. Opowiedziałam jej nie tylko o tym problemie, ale także o kwestii spotkań z psychologiem. Przez cały czas myślała, że moje przygnębienie i ciągłe złe humory są wywołane jedynką z jakiegoś przedmiotu w szkole/kłótnią z kimś/reklamacją na mój produkt w pracy. Bite dwie godziny z nią siedziałam i przy niej wyłam, że problem polega na czymś innym. Nie jestem pewna, czy zrozumiała, ale starałam się ją uświadomić, jak jest.
Wiek: 27 Dołączyła: 25 Sie 2015 Posty: 144 Skąd: Polska
Wysłany: 2015-08-28, 23:00
Moje próby powiedzenia o czymkolwiek co czuję kończą się jednym jedynym tematem mojej mamy: jej ukochany synek, a mój brat. Także poważna rozmowa z nią na mój temat nie istnieje, a teraz to nawet nie wiem czy chciałabym by wiedziała o czymkolwiek, za dużo tego.
Chciałabym kiedyś porozmawiać z mamą tak zupełnie szczerze. Jednak strasznie boję się tej rozmowy. Boję się, że ją zranie, że będzie za pewne sytuacje siebie obwiniać.
Mam tak samo.
Kiedyś jak odważyłam jej się powiedzieć w przypływie chwili szczerze co czuję, to już po chwili żałowałam. Rozpłakała się i zaczęła coś mówić dlaczego tak mówię itp, a jedyne co zyskałam wtedy to olbrzymie wyrzuty sumienia.
Blutet18 napisał/a:
Nie wyobrażam sobie rozmowy z moją mamą, kiedyś chyba miałyśmy dobry kontakt.
Blutet18 napisał/a:
igdy ze mną nie rozmawiano o uczuciach, nie wiem jak to się robi. Nauczono mnie za to by nie ranić innych.
Blutet18 napisał/a:
Nie posiadam umiejętności rozmawiania. Gdy tylko mogę unikam tego.
Mam podobnie. Nie potrafię rozmawiać szczerze z moją mamą. Gdy schodzi na poważne tematy zaczynam żartować, robić dobrą minę do złej gry. Nie potrafię rozmawiać o tym co czuję, o tym jak się czuję, jakie mam problemy. Dziwnie się wtedy czuję. Jakoś tak nieswojo.
Kiedy zamierzasz się poddać, przypomnij sobie po co zaczynałeś.
Wszystko czego pragniesz jest po drugiej stronie strachu.
Wiek: 29 Dołączyła: 27 Lip 2016 Posty: 711 Skąd: Europa
Wysłany: 2016-08-31, 22:44
Powinnam powiedzieć jakoś rodzinie, że zapisałam się do psychiatry, ale nie widzę żeby to się stało. Raczej bardzo rzadko rozmawiamy szczerze, a taką nowiną to tylko wezmą mnie za wariatkę i cały pobyt w Polsce będą mi przytruwać. Chyba będę musiała jakoś się wymknąć z domu do tego lekarza.
"Na całe szczęście wiem jak radę dać bez wiary
I znalazłem wielu, którzy drogę pokazali mi.
Przez całe życie na najwyższej pędzą fali.
Pochmurne niebo im na głowy się nie zwali."
Wiek: 28 Dołączyła: 23 Gru 2016 Posty: 3503 Skąd: Polska
Wysłany: 2017-05-01, 22:02
Help!
Postanowiłam trochę ojcu wyjaśnić, na czym polegają moje zaburzenia. Bo chociaż leczę się już od czterech lat, on nadal uważa, że to wszystko sobie wymyśliłam i bardzo źle reaguje na wszystkie moje tiki, ataki paniki, blizny (które nie zawsze uda mi się ukryć) czy widzialne objawy depresji.
Dzisiaj zauważyłam, jak moja mama wyszukuje na YouTubie filmiki wyjaśniające ludziom, jak to jest mieć autyzm. Bo generalnie mój brat ma Zespół Aspergera — i to ojciec zaaceptował i rozumie jego nietypowe potrzeby. Zainspirowało mnie to. Może mój tata reaguje takim zaprzeczaniem, bo po prostu mnie nie rozumie?
Myślę o przesłaniu mu TEGO artykułu i TEGO filmiku. Może macie jakieś linki, które podesłalibyście mu na moim miejscu? (Tematyka: zaburzenia lękowe, lękowo-depresyjne, tiki). Najlepiej coś, co wygląda w miarę profesjonalnie i nie ma dramatycznej muzyki w tle. Coś, co nie będzie wyśmiane przez osobę bardzo krytyczną względem zaburzeń psychicznych.
– Where did you go, psycho boy?
– I felt like destroying something beautiful.
chiroptera nie znam Twojego ojca. Do różnych ludzi, różne materiały przemawiają. Ja polecam np.ten: "Młodzież nie radzi sobie ze stresem" lub ten "Samookaleczanie, niebezpieczny nałóg".
Może za bardzo o autoagresji, ale tylko te dwa przyszły mi do głowy. Dopasuj, to co użyjesz w celu uświadamiania, do mentalności i osobowości swojego ojca. Trzymam kciuki i daj znać po wszystkim jak poszło.
Wiek: 24 Dołączyła: 29 Mar 2015 Posty: 566 Skąd: mazowieckie
Wysłany: 2017-05-03, 00:15
chiroptera, https://www.youtube.com/user/heylove123x/videos Ja lubię filmiki tej dziewczyny. Może nie mega profesjonalnie, ale przez to dość przystępnie pokazuje odczucia osób chorych m.in na depresję i ataki paniki. Można też znaleźć wskazówki dla bliskich osoby cierpiącej na to, więc może Twój tata jakoś lepiej by pojął. Ogólnie jego postawa strasznie przypomina mi podejście mojego brata.
"Wiesz dlaczego żółw jest taki twardy? Bo jest taki miękki..."
Szczera rozmowa... mmm... ale z kim ? Wysłuchaliby to fakt, ale później to co bym powiedziała. obróciłoby się przeciwko mnie. I chyba już nie potrafię być szczera, nawet nie kiedy głupoty niepotrzebnie zatajam.
Gdy przeglądasz się w lustrze i masz ochotę je stłuc, to nie lustro trzeba zniszczyć, to ciebie trzeba zmienić.
Najgorsze w piekle to nie palący ogień, wieczność męczarni, utrata łaski bożej czy poddanie torturom. Najgorsze w piekle jest to, że nie wiesz, czy już się w nim nie znajdujesz.
Moja by się chyba nie przejęła. Mało co ją interesuje, takie mam wrażenie. Obiecałam sobie, że nie dowie się ode mnie niczego na mój temat. Ona chyba ma na rękę, że mnie w domu, z nimi nie ma. Szczerej rozmowy między nami nie będzie.
You know you did me wrong (mmm)
Just one more cup of coffee 'fore I go (mmm)
I know I better stop and cut the show (mmm)
I'll leave you all the memories and go, I'ma go
Moi się przejeli jak się dowiedzieli o myślach s., ale z czasem im przeszło i jest jak dawnej. Jedynie siostra się stara ale mieszka z mężem, ma obowiązki i w ogóle
Dawno nie pisałam. A wracam tu bo... W sumie nie ma się czym chwalić. Nie umiem w szczerość. Nawet jak chcę to mi nie wychodzi. Boję się, że ktoś na mnie nakrzyczy za szczerość. Ostatnio wylewam swoje żale tylko w pamiętniku.
Zawsze odkąd pamiętam, mogłam być szczera tylko i wyłącznie pisemnie. Pisząc to, co aktualnie czuję. Tylko nie wydaje mi się, żeby to był dobry pomysł bo ludzie czasem chcą to usłyszeć. A ja nie umiem. Po prostu nie potrafię.
You know you did me wrong (mmm)
Just one more cup of coffee 'fore I go (mmm)
I know I better stop and cut the show (mmm)
I'll leave you all the memories and go, I'ma go
Co sądzicie o szczerej rozmowie z dzieckiem na temat swojej choroby? Jak o tym mówić? Czy o tym mówić? Czy to nie spowoduje u dziecka lęku, że ono też będzie chore?
Zawsze działałam doraźnie - gdy dziecko pyta, odpowiadam. Ostatnio syn mnie zapytał o co chodzi z hasztagiem borderline u mnie na IG, powiedziałam że porozmawiam z nim o tym później. Pierwszy raz zdarzyło mi się nie odpowiedzieć od razu. Bo poprzednie pytania nie dotyczyły mnie...
Co sądzicie o szczerej rozmowie z dzieckiem na temat swojej choroby? Jak o tym mówić? Czy o tym mówić? Czy to nie spowoduje u dziecka lęku, że ono też będzie chore?
Z tego co pamiętam, to na szczęście dzieci masz już nie takie młode. To nie znaczy, że będzie łatwo oczywiście. U mnie niedawno na przykład wypłynął temat depresji jak ośmioletnia córka podłapała trochę temat od mamy, bo ciągle dopytywała od czasu do czasu czemu razem nie mieszkamy. Pomijając szczegóły informacyjne, wyszło na to, że musiałem jej zacząć tłumaczyć trochę czym jest depresja. Że na głowę też się czasem choruje, że teraz już wszystko ok (chociaż kto to tam wie, ale to nie dziecka problem), że chodzi się z tym też do lekarza, itp., itd. Niełatwy temat.
Pytanie na jakim etapie wtajemniczenia są. Czy wiedzą co to choroby psychiczne, czy tylko te fizyczne znają. Czy rozumieją w tym pewną powagę czy, trochę po młodzieżowemu, śmieszą ich "chorzy na głowę". Może wcale nie być tak trudno jeśli są w miarę świadomi takich zjawisk. A w dobie internetu mogli się natknąć na przeróżne tematy/opinie.