Arya, miały być cięcia ale nie w tak dużym stopniu, na szczęście jeszcze nie jest to pewne na 100% ale długo to już nie potrwa.Przynajmniej na piśmie jeszcze nic nie dostałem.
"Jak tu żyć? Kiedy iść nie mamy już dokąd i po co,
O czym śnić? Kiedy najgorsze koszmary przychodzą nocą"
Wiek: 29 Dołączyła: 21 Lip 2015 Posty: 967 Skąd: Polska
Wysłany: 2016-03-25, 10:59
Straszne nudy. Jak wygląda człowiek?
„Ty, twe radości i smutki, twe wspomnienia i ambicje, twoje poczucie tożsamości i wolnej woli to w rzeczywistości nic więcej niż aktywność wielkiego zbioru komórek nerwowych i związanych z nimi cząsteczek.” "Życie to śmiertelna choroba przenoszona drogą płciową."
Wiek: 29 Dołączyła: 21 Lip 2015 Posty: 967 Skąd: Polska
Wysłany: 2016-03-25, 11:32
Szamanka, to wszystko przez te święta.
Ja buszuję po necie, ale aż nie wiem co przeglądać, wszystko sprawdzone.
Chyba dziś będę się bardziej suplementować kawą niż zwykle. xD
„Ty, twe radości i smutki, twe wspomnienia i ambicje, twoje poczucie tożsamości i wolnej woli to w rzeczywistości nic więcej niż aktywność wielkiego zbioru komórek nerwowych i związanych z nimi cząsteczek.” "Życie to śmiertelna choroba przenoszona drogą płciową."
Wiek: 34 Dołączyła: 18 Gru 2009 Posty: 10450 Skąd: świat
Wysłany: 2016-03-25, 12:45
Ale przeca przy świątecznym stole tez trzeba jakoś się prezentować. Miałam na razie jedną osobę... pana który chciał rozmienić 10zl
<<< Dodano: 2016-03-25, 13:47 >>>
Dobra, zjadłam z nudów wszystko co było jadalnego w sklepie, wypiłam kilka kaw i zaraz mi pikawa wysiadzie. Zaraz chyba zacznę obrywać kwiatka z płatków. Ale pogadalam z klientem o książkach.
Przejęcie kontroli nad światem za pomocą łyżeczki i waty cukrowej
Na przypale, albo wcale - o tym będą musicale!
Jak widelcem kompot jesz.
Wczoraj miałam bardzo smutną sytuację w pracy. Ładnie ubrana, elegancka Pani przyszła z bezdomnym. Pyta mnie co mogę zaproponować dla tego Pana. Wybrałam coś najbardziej sycącego, dodatkowo poprosiła o dużą porcję. Bezdomny był w wieku ok. 30-40 lat, co już samo w sobie było dość przykre... Dodatkowo był zadbany, nie taki tpowy menel, alkoholik, a człowiek, któremu się najzwyczajniej w świecie nie ułożyło (mam nadzieję, że wiecie co chciałam powiedzieć).
Przygotowałam jedzenie, podałam. Bardzo mi dziękował i zapytał czy może zostać czy powinien wyjść. Ja w szoku, mówię, że przecież to jest lokal, w którym zazwyczaj je się w środku i aby się niczym nie przejmował, przecież jest klientem jak każdy inny, dlaczego miałabym kazać mu wyjść. W sumie był bardziej kulturalny niż połowa ludzi, którzy przychodzą i bez słowa przywitania rzucają daniami z karty. W międzyczasie przewrócił mu się kubek i trochę jedzenia wypadło na stolik. Wyjął z kieszeni chusteczkę i zaczął wszystko sprzątać. Powiedziałam aby tego nie robił, że ja posprzątam i aby spokojnie zjadł. On natomiast powiedział, że trzeba zachowywać się kulturalnie i że czystość jest najważniejsza. Było mi cholernie przykro, ale i tak nie bardziej, gdy wychodząc podziękował mi za uprzejmość i dodał, że ludzie zazwyczaj zachowują się względem niego zupełnie odwrotnie. Powiedział, że jeśli będzie szefowa, to wystawi mi najlepszą opinię i przyniesie dla mnie czekoladki. Bezdomny człowiek, który nie ma pieniędzy na życie. Prawie się poryczałam, a kto mnie zna wie, że nieczęsto mi się to zdarza. Świat jest na prawdę okrutny.
Od poniedziałku zaczynam nową pracę, po długiej przerwie. Ma to być nie tylko praca, ale nowy rozdział w moim życiu. Mam nadzieje, że na przeszłość zapadnie ostateczna klamka.
Nie da się zaprzeczyć też robiłem złe rzeczy,
zachowywać się jak kretyn, zdarzyło się niestety.
Moja praca już zaczyna mnie nudzić i podziwiam osoby, które potrafią po 30 lat pracować w jednym miejscu. Nie wyobrażam sobie tego. Poza tym jestem wykończona i trochę cieszę się, że teraz będę pracować niecały etat.
Dzisiejszy dzień był bardzo dobry luźny ciężko nie było bo pracy było mało no ale ciągle czuje ten niedosyt że wracam z pracy i nie wiem co mam robić z sobą. W pracy wszystko jest wiadomo i czas jakoś płynie lecz w domu jest wręcz na odwrót, nie wiem co robić cały czas przeglądam to samo nie umiem zająć sobie czasu a on się dłuższy w nieskończoność...
Wiek: 34 Dołączyła: 18 Gru 2009 Posty: 10450 Skąd: świat
Wysłany: 2016-04-02, 21:46
Axxie, aż się rozczuliłam. Rzeczywiście smutne.
Cała ta sytuacja przypomniała mi powiedzenie "nie wiesz ile masz póki tego nie stracisz". Jego większość odtrąca, wyszydza i on potrafi docenić miły gest, a taki nowobogacki pożal się Boże biznesmenik za piątkę to jeszcze będzie się zachowywał jak gbur, bo przecież jemu należy się szacunek bo ma pieniądze.
Przejęcie kontroli nad światem za pomocą łyżeczki i waty cukrowej
Na przypale, albo wcale - o tym będą musicale!
Jak widelcem kompot jesz.
Od ponad miesiąca mam nową pracę weekendową, pracuję w Inmedio. Praca przyjemna, stawka przyjemna po podliczeniu całego miesiąca. Już ogarniam stałych klientów i wiem, czego kto potrzebuje. Choć dalej zdarzają się osoby upierdliwe, to jest w porządku. Jestem zadowolona, nie narzekam. Pracuje mi się tu lepiej niż wcześniej, w sklepie zoologicznym (choć zwierząt brak...). Wydaje mi się, że wiąże się to ze stałym ruchem, którego w zoologicznym zdecydowanie brakowało. Czas płynie szybko, ekipa przyjemna, rozmowy z ludźmi ciekawe, ale i irytujące. Coraz częściej pracuję sama, bez szefowej, radzę sobie i chyba nawet czuję się wtedy lepiej, pomimo wielkiego poczucia obowiązku za wszystko.
Mimo wszystko, sobotnie 12 godzin z ciągłą kolejką, tzn. ciągłym potokiem słów, męczy - zwłaszcza moje gardło, które siada raz na dwa tygodnie.
Odezwali się do mnie przypadkiem, akurat wtedy gdy pilnie poszukiwałam pracy. Super.
Dziś miałam idiotyczną sytuację. W tym samym momencie podchodzi klient i dzwoni telefon. Zamiast Dzień dobry., usłyszał Halo?. Gość popatrzył na mnie jak na dziwoląga. Trudno.
Pierwszy raz miałam okazję wziąć do domu chociaż część pracy.
Sprawiło mi to tyle radości, że brak słów. I gdyby pozwolili mi siedzieć w robocie po godzinach, bez pisania głupich podań lub przychodzić w weekendy to byłabym przeszczęśliwym człowiekiem.
Bardzo lubię moją pracę. Daje mi sporo satysfakcji, chociaż i psychicznie i fizycznie łatwo nie jest. Gdyby chodziło tylko o samą pracę, sam kontakt ze zwierzętami, byłoby idealnie i mogłabym nie wracać do domu, ale ludzie mnie wykańczają. No i zdaję sobie sprawę, że nie jest to praca na całe życie, a i z kasą średnio.