Wiek: 39 Dołączyła: 13 Maj 2015 Posty: 415 Skąd: kujawsko-pomorskie
Wysłany: 2015-10-18, 19:28
Kiedyś byłam w związku, w którym momentami czułam się samotna... To chyba wynika z tego, że mężczyzna kobiety nigdy nie zrozumie w 100%. Niestety tak jesteśmy stworzeni już z natury - tak zwane powiedzenie "Kobiety są z Wenus, a mężczyźni z Marsa" jednak ma, jak dla mnie, rację bytu. Ale myślę, że uczucie samotności w związku ma też podłoże takie, że za mało ludzie ze sobą rozmawiają, są czasem nieufni lub też tłumią w sobie uczucia, zamiast otworzyć się na partnera.
"Nie śniło jej się nawet, że życie może nieść tyle bólu, chociaż fizycznie nic człowiekowi nie dolega."
Nie sądzę, żeby miało to jakikolwiek związek z płcią.
Otaczają mnie dwie wspaniałe osoby, przez które czuję się rozumiana w pełni - i tak się składa, że są to mężczyźni. Z kobietami zawsze miałam trudności w nawiązaniu bliższego porozumienia.
Wiek: 39 Dołączyła: 13 Maj 2015 Posty: 415 Skąd: kujawsko-pomorskie
Wysłany: 2015-10-18, 19:58
Arya napisał/a:
intouchable99 napisał/a:
mężczyzna kobiety nigdy nie zrozumie w 100%
Nie sądzę, żeby miało to jakikolwiek związek z płcią.
Otaczają mnie dwie wspaniałe osoby, przez które czuję się rozumiana w pełni - i tak się składa, że są to mężczyźni. Z kobietami zawsze miałam trudności w nawiązaniu bliższego porozumienia.
U mnie było na odwrót, stąd może mój punkt widzenia. Jeszcze nie trafiłam na tego jedynego, więc Ci zazdroszczę
"Nie śniło jej się nawet, że życie może nieść tyle bólu, chociaż fizycznie nic człowiekowi nie dolega."
Wiek: 29 Dołączyła: 24 Sie 2014 Posty: 83 Skąd: mazowieckie
Wysłany: 2016-04-12, 00:12
Wciąż to samo. Kolejny facet w moim życiu który unika zbliżeń. Ja już nie wierze w przypadki. Czuje że coś ze mną nie tak... Czuje sie poprostu samotna...
Szkarłatne krople zsyłają zapomnienie. Strugi smutku i złości płyną, bym nie mogła znaleźć swojego końca...
Maria, całkowicie unika? Żadne "podjazdy", nic nie działa? Może brak sił czy coś...
A ja mam ot, taki problem że czuję się czasem, jakbym nikogo nie miał. Choć wiem, że ona jest, okazuje swoją obecność (gada nawet dużo ) to jakoś nie czuję zbyt mocno tej bliskości... Za dużo wymagam?
Wiek: 27 Dołączyła: 18 Paź 2014 Posty: 5179 Skąd: Polska
Wysłany: 2016-04-17, 19:50
Pisklak_99, porozmawiać o tym, być może nie otrzymujesz tego, co potrzebujesz od drugiej osoby. Może zaangażowanie którejś ze stron uległo zmniejszeniu. Milcząc i ukrywając to na pewno sytuacja się nie polepszy, druga osoba nie czyta w niczyich myślach. Rozmawiajmy.
Ludziom najtrudniej się przyznać, że ich życie nie ma żadnego znaczenia. Żadnego celu. Żadnej treści.Opowieść Podręcznej M. Atwood 23.10.15r.
Wiek: 28 Dołączyła: 08 Maj 2016 Posty: 299 Skąd: mazowieckie
Wysłany: 2016-05-09, 11:36
Doświadczyłam tego dwa razy, w jednym przypadku pod sam koniec związku i wtedy od razu zerwałam cały kontakt, ale to była dość wyjątkowa sytuacja, bo to był toksyczny związek, bardzo źle działający na mnie.
W drugim przypadku chłopak był naprawdę kochany, ale nie potrafiłam być z nim w 100% szczera, choć on ze mną był. Przerażało mnie tempo, w jakim rozwijał się nasz związek, on dość szybko się grubo zauroczył. Zerwałam z nim po 4 miesiącach i obecnie się przyjaźnimy, jest dużo lepiej
Myślę, że samotność pojawia się wtedy, gdy jeden z partnerów jest dojrzalszy, ale nie na tyle, żeby otwarcie rozmawiać o pewnych rzeczach. Ogólnie brak szczerości musi prędzej czy później doprowadzić do poczucia samotności w związku, bo z Twojej perspektywy wiele rzeczy nie gra, z jego wszystko jest ok. Taka sytuacja musi skończyć się jakimś zgrzytem. Jeśli taki konflikt zostanie rozwiązany, to związek na pewno się umocni, jeśli będzie spychany na bok, to w końcu dojdzie do rozstania. Szczerość najważniejsza.
Fearless, no właśnie tu we wszystkim tkwi sęk. Ludzie ze sobą mało rozmawiają na takie tematy i przez to uczucia gasną...
Muszę sobie wbić do głowy, że z najbliższa partnerką będę dużo rozmawiał na każdy temat który trapi. Ale do następnej pewno baaaardzo daleko... Nie mam kontaktu z żadnymi dziewczynami praktycznie...
Myślę, że samotność pojawia się wtedy, gdy jeden z partnerów jest dojrzalszy, ale nie na tyle, żeby otwarcie rozmawiać o pewnych rzeczach. Ogólnie brak szczerości musi prędzej czy później doprowadzić do poczucia samotności w związku, bo z Twojej perspektywy wiele rzeczy nie gra, z jego wszystko jest ok. Taka sytuacja musi skończyć się jakimś zgrzytem. Jeśli taki konflikt zostanie rozwiązany, to związek na pewno się umocni, jeśli będzie spychany na bok, to w końcu dojdzie do rozstania. Szczerość najważniejsza.
Szczerość też wymaga siły.
Ja często mam ochotę powiedzieć "dobra, niech Ci będzie", bo zwyczajnie nie mam siły na dyskusję... i motywuje mnie jedynie to, że mój partner oczekuje wprost ode mnie, że będę się z nim komunikować. Potem się okazuje, że tak jest rzeczywiście łatwiej... kiedy wyłoży się kawę na ławę w kryzysowych sytuacjach.
Wiek: 28 Dołączyła: 08 Maj 2016 Posty: 299 Skąd: mazowieckie
Wysłany: 2016-05-10, 12:09
Oczywiście, że wymaga siły, zwłaszcza że związki to zupełnie inne relacje niż takie kumpelskie. Zaraz po relacji z rodzicami to najbardziej znaczące i intymne relacje w naszym życiu.
Po tym, co napisałaś, doszłam do wniosku, że tak naprawdę byłam samotna w każdym swoim związku, nie tylko w tych dwóch. Nie potrafiłam być szczera z żadnym swoim chłopakiem. Podziwiam Cię za to, że Ty potrafisz. Dojrzały partner to też ważna sprawa w tej kwestii, moi faceci nie dociekali wystarczająco dobitnie, choć ja sama też oczywiście im nie pomagałam i bardzo dobrze się kryłam z tym, co mi nie pasowało. Bez sensu. W związkach najbardziej wychodzi w moich oczach to, jaka jestem wciąż niedojrzała xd :<
Wiek: 31 Dołączyła: 17 Maj 2016 Posty: 8 Skąd: zachodniopomorskie
Wysłany: 2016-05-18, 20:29
Znam to uczucie... Cały czas jestem samotna we własnym w związku. Jesteśmy sobie obojętni. Zawsze jak płacze i mówię o kropnę rzeczy to on odpowiada -dobrze; jak uważasz; masz racje i rozmowa się urywa. Najgorsze jest to,że z powodów rodzinnych musieliśmy razem zamieszkać i sytuacja się zaostrzyła niestety...
Jestem w związku, ale on jest toksyczny, nie daję rady go zakończyć, jestem w takim stanie psychicznym że... Ehhhh nie ma nawet ani kolegi, koleżanki i nie można pogadać z nikim o tym...