Pamiętam jak mi serducho zmiękło, jak po kilku dniach spędzonych razem Mój wrócił do siebie i jak gadaliśmy wieczorem na GG i napisał, że nie może zasnąć, bo strasznie mu źle beze mnie...
A tak to tak jak mówi Mercy, przytulić, ja na przykład uwielbiam jak sobie leżymy i Mój głaszcze mnie np. po plecach i mówi, że uwielbia moje ciało itp
Ostatnio zmieniony przez Ella 2015-06-30, 20:34, w całości zmieniany 1 raz
Hmmm.... Mi np. jest bardzo miło jak chłopak jest twórczy. Na taki przykład... Prosta grafika stworzona dla mnie z dodatkiem własnych wierszy, czy wypowiedzianych słów po prostu (a dostałam takową rzecz), albo film odpowiednio zgrany z muzyką, albo piosenka(zaśpiewana), specjalnie dla mnie.
Ja niestety jestem dość wymagająca... bo mało rzeczy jest które naprawdę robią na mnie wrażenie. Lubię pomysłowość...
Nie wiem też, czy można to nazwać adoracją... Ale kiedyś najbardziej lubiłam zasypiać przy boku mojego chłopaka. Niestety to już było trochę dawno, ponieważ nie jesteśmy już razem. Jednak do dziś pamiętam te chwile, jego zapach, to jak mnie głaskał i powtarzał, że już bardziej przytulić się nie można - kiedy tuliłam go najmocniej jak potrafiłam. Chciałam go zatrzymać na stałe.... ale nie wyszło.
Jednak do tego wszystkiego potrzebna jest odpowiednia osoba jeszcze.
"Każdy ma niezbywalne prawo do zmarnowania sobie życia."
Amelia
Wiek: 33 Dołączyła: 11 Sie 2011 Posty: 1841 Skąd: Europa
Wysłany: 2013-01-10, 16:17
A mnie adoracja odstrasza. Nie lubię tego, a często na takich facetów trafiam. Po pewnym czasie strasznie tracą w moich oczach. Wolałabym wręcz często, żeby ktoś mi powiedział, że się mylę, nie wyglądam najpiękniej na świecie, ale jednak dalej mu się podobam, etc. Nie wierzę im po prostu, nie potrafię.
Walczę! O swoją przeciętność, o wyrwanie się z błędnego koła chorobliwej perfekcji, o każdy swój dzień.
Wiek: 41 Dołączył: 20 Sie 2012 Posty: 101 Skąd: Polska
Wysłany: 2013-01-14, 10:46
Mercy napisał/a:
Moim zdaniem ciężko jest adorować kogoś przez gg/tel. Lepiej na żywo. Objąć ukochaną osobę i powiedzieć, ze się podoba. to taki jeden przyklad na szybko
To prawda ale przez telefon też można jeśli się ma odpowiednie podejście, brzmienie głosu
Ja tak samo jak meme, nie wierzę chłopakowi jak mnie skomplementuje, czy powie coś miłego. Może przez to, że mam zaniżoną samoocenę, jednak większość chłopaków jest wzrokowcami i trudno uwierzyć, jak powie, że "pięknie dziś wyglądasz", gdy ty masz szopę na głowie.
Ostatnio zmieniony przez 2013-05-14, 21:09, w całości zmieniany 2 razy
Ja tak samo jak meme, nie wierzę chłopakowi jak mnie skomplementuje, czy powie coś miłego. Może przez to, że mam zaniżoną samoocenę, jednak większość chłopaków jest wzrokowcami i trudno uwierzyć, jak powie, że "pięknie dziś wyglądasz", gdy ty masz szopę na głowie.
Ja nie rozumiem tego myslenia, jak jest facet zakochany to nawet ubrana w szmaty z lumpeksu z czepkiem plywackim na glowie bedziesz dla niego najpiekniejsza i jedyna. (przynajmniej ja tak mam)
A ja tu widzę inne 'ale'. Skoro wierzysz (DestrukcjaDuszy), że powie "ładnie wyglądasz" tylko kiedy faktycznie tak uważa bo najprawdopodobniej jest wzrokowcem, to dlaczego mu nie wierzysz?
Ja doświadczam czego odwrotnego, moja obecna podziwia innych przystojnych facetów, znam jej ideał (którym ja nie jestem) i niby tlumaczy ze moze podziwiać innych ale kocha tylko mnie! Wiem ze to normalne ale jednak strasznie frustrujące.
Wiek: 33 Dołączyła: 11 Sie 2011 Posty: 1841 Skąd: Europa
Wysłany: 2013-05-21, 18:48
Cytat:
Ja tak samo jak meme, nie wierzę chłopakowi jak mnie skomplementuje, czy powie coś miłego.
Ale to nie tak. W sumie to porównałam niechcący dwa związki (przepraszam), ale w poprzednim wiedziałam, że źle wyglądam, a mimo to mi wmawiano, że "najpiękniej". Na szczęście trafiłam na kogoś, kto może mi powiedzieć, że "w tym wyglądasz ładniej, tu okropnie, tam gorzej, tu pięknie" i będzie to .. nie wiem, adekwatne? Szczere? Nie takie zaślepione? Bo adoracji się nie wierzy, ale podobać się swojemu facetowi prawo mam, choćbym nie wiem za jak okropną się uważała.
Walczę! O swoją przeciętność, o wyrwanie się z błędnego koła chorobliwej perfekcji, o każdy swój dzień.
podobać się swojemu facetowi prawo mam, choćbym nie wiem za jak okropną się uważała
Prawo do podobania się komuś? Brzmi bardzo przewrotnie. Raczej bym stawiała na prawo tego kogoś do uznania cię za atrakcyjną. To co napisałaś widzi mi się trochę jak zagarnianie dla siebie cudzych przywilejów. Przykład:
Ktoś jedzie rowerem po chodniku i mnie wymija? Mam prawo być wymijana przez rower, odczepcie się, ja nic złego nie robię! On mnie tylko wymija i ja mam do tego prawo!
Zupełnie jakbyś bycie atrakcyjną dla kogoś traktowała jako zarzut wobec siebie, przed którym się bronisz.
Całkowicie pomijamy w tym przykładzie fakt, że rowerzysta w 9 na 10 przypadków nie ma prawa jednak chodnikiem jechać
Jak można się bronić przed podobaniem się komuś? Oszpecać się?
Można - oszpecać się, nie dbać o siebie, negować, wypierać świadomość, że można się komuś podobać, podchodzić podejrzliwie do wszelkich pozytywnych wzmocnień uznając je za próbę manipulacji - to wbrew pozorom nie takie rzadkie zjawisko.