Rejestracja
Rejestracja
Autoagresywni Strona Główna
  Użytkownik: Hasło:



Poprzedni temat «» Następny temat
Fałszywy przyjaciel
Autor Wiadomość
Kolekcjoner 



Wiek: 32
Dołączył: 13 Sty 2012
Posty: 290
Skąd: Legnica/Poznań

Wysłany: 2012-02-06, 21:48   

Patrycja9.03, dlatego ja jestem ufny i daję drugą szansę. Nie każdy ją wykorzystuje i znakomita większość popełnia te same błędy. Natomiast dzięki temu poznałem wielu wspaniałych i cieszę się z danej drugiej szansy.



„Rzeczy, które posiadasz w końcu zaczynają posiadać ciebie.” Palahniuk

No mercy, eh? http://www.lastfm.pl/user/lesharc
 
 
 
Fałszywy przyjaciel
san3
[Usunięty]

Wysłany: 2012-02-06, 21:53   

Tak ja też ;) ale fakt...dużo razy się też na tym przejechałam :( :(



 
 
Fałszywy przyjaciel
Kolekcjoner 



Wiek: 32
Dołączył: 13 Sty 2012
Posty: 290
Skąd: Legnica/Poznań

Wysłany: 2012-02-06, 21:56   

Ja kieruję się zasadą, że jeden prawdziwy przyjaciel wart jest więcej niż tysiąc rozczarowań i fałszywych znajomości. Dlatego warto próbować



„Rzeczy, które posiadasz w końcu zaczynają posiadać ciebie.” Palahniuk

No mercy, eh? http://www.lastfm.pl/user/lesharc
 
 
 
Fałszywy przyjaciel
san3
[Usunięty]

Wysłany: 2012-02-07, 07:36   

w sumie masz całkowitą rację. Jednak są ludzie , którzy dając jednej osobie parę szans później sądzą , że każdy taki jest ;(



 
 
Fałszywy przyjaciel
Evi 



Wiek: 31
Dołączyła: 28 Gru 2011
Posty: 3504
Skąd: wielkopolskie

Wysłany: 2012-02-07, 11:41   

Kolekcjoner, nie zrozumiałam. :oops:



 
 
 
Fałszywy przyjaciel
Kolekcjoner 



Wiek: 32
Dołączył: 13 Sty 2012
Posty: 290
Skąd: Legnica/Poznań

Wysłany: 2012-02-07, 17:03   

Evicka, po prostu są osoby, które dostały drugą szansę i ją wykorzystały. Teraz są osobami wartościowymi i cieszę się, że dałem im kredyt zaufania ;)



„Rzeczy, które posiadasz w końcu zaczynają posiadać ciebie.” Palahniuk

No mercy, eh? http://www.lastfm.pl/user/lesharc
 
 
 
Fałszywy przyjaciel
megi-s 
piguła


Dołączyła: 29 Lis 2010
Posty: 2687
Skąd: wielkopolskie

Wysłany: 2012-02-07, 17:15   

:oops: napaskudziłam :oops:



AMOR OMNIA VINCIT
:piguła:
Ostatnio zmieniony przez megi-s 2012-02-07, 17:17, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Fałszywy przyjaciel
megi-s 
piguła


Dołączyła: 29 Lis 2010
Posty: 2687
Skąd: wielkopolskie

Wysłany: 2012-02-07, 17:16   

Kolekcjoner, ale większość jednak nie wykorzystuje danej drugiej szansy. Ale może rzeczywiście warto szukać? Chyba prawdziwym jest powiedzenie, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie.



AMOR OMNIA VINCIT
:piguła:
 
 
Fałszywy przyjaciel
Kolekcjoner 



Wiek: 32
Dołączył: 13 Sty 2012
Posty: 290
Skąd: Legnica/Poznań

Wysłany: 2012-02-07, 17:23   

megi -s, zdecydowana większość. Ale taki już mam charakter i wolę się z tym pogodzić i znaleźć jakąś pozytywną stronę!



„Rzeczy, które posiadasz w końcu zaczynają posiadać ciebie.” Palahniuk

No mercy, eh? http://www.lastfm.pl/user/lesharc
 
 
 
Fałszywy przyjaciel
Evi 



Wiek: 31
Dołączyła: 28 Gru 2011
Posty: 3504
Skąd: wielkopolskie

Wysłany: 2012-02-07, 20:50   

No nie wiem. Skąd mam wiedzieć, że akurat ta dana osoba, to jest diament i dawać jej kolejne szanse bez limitu, podczas gdy ona nadal będzie mnie dymać?



 
 
 
Fałszywy przyjaciel
Dante 
Cyberpunker



Wiek: 32
Dołączył: 05 Wrz 2011
Posty: 567
Skąd: Bydgoszcz

Wysłany: 2012-02-07, 21:28   

Jeżeli nie będzie wykorzystywać kolejnej / kolejnych szans, a ciebie będzie to "boleć", czy też jak to ujęłaś będziesz dymana to nie dawaj więcej nadziei i tyle. Cóż za problem?



"Najsurowszy norweski black metal prosto z głębin norweskich lasów osikany moczem renifera"

Stay hungry, stay foolish...
 
 
 
Fałszywy przyjaciel
makeAchange
[Usunięty]

Wysłany: 2012-02-13, 17:10   

hmm bardzo łątwo mówić o dawaniu drugich szans, zawsze chciałabym ją otrzymywać, ale nigdy dawać. Wielokrotnie "przejechałam" się na prawdziwych przyjaźniach. Osobiscie miałam wrażenie, że wszystko rozsypało się w jednym momencie. Jedno spotkanie pokazało jak bardzo się od siebie różnimy, jak jesteśmy inne. Łatwo mi było obwiniać tę drugą osobą, ale zaczęłam się zastanawiać, czy to ja nie stałam się zbyt poważna i zbyt wciągnięta we własne problemy, by bawiły mnie trywialne sprawy, czy okropne żarty na temat innych.
Czy z dnia na dzień można ulec tak wielkiej zmianie, że rzeczy które najbardziej lubiłaś w przyjacielu stają się jego wadami?




 
 
Fałszywy przyjaciel
Unknown
[Usunięty]

Wysłany: 2012-03-18, 16:04   

Ja miałam dwóch bardzo dobrych przyjaciół z których znałam od dzieciństwa... Wspierali mnie, stawali w mojej obronie, pomagali, tylko ja byłam zbyt dobra i łatwierna, co wykorzystywali. Pożyczali pieniądze i nie rzadko nie oddawali... Niby dobrze się znimi dogadywałam, ale z czasem, kiedy zaczęłam się izolować, mniej zwracali na mnie uwagę. Chciałam utrzymywać znajomości, ale kiedy dochodziło do tego że mogłam spotkać się większą liczbą ich znajomych, wymyślałam coś, lub mówiłam że nie chcę... Jeden z nich pożyczał dosyć często pieniądze, obiecywał że odda, tylko jak dostanie od rodziców, zarobi, ja głupia wierzyłam, bo przecież to przyjaciel, nie może kłamać, w końcu odda... I mimo że czułam co będzie, nie słuchałam się swojej intuicji, co wykorzystywał... W końcu powiedziałam że póki nie odda nic więcej nie pożyczę... Ale nie ważne, właśnie on po jakimś czasie dowiedział się co ze mną jest. Z rok po tym było jeszcze ok. Spotykałam się, wspaniale się dogadywałam, starał się zrozumieć mnie, albo udawał... Tylko im bardziej wsiąkał w swoich zjanomych, tym częściej dostawałam odpowieć, że zajęty pracą. Aż w końcu zerwałam kontakt. Nie patrzę się za siebie. Jak i nie chcę go znać... Drugi podobnie, ale nie chcę opisywać co dokładnie się stało. Na szczęście znalazłam nowych, którzy są zupełnie inni :)



 
 
Fałszywy przyjaciel
meggi 
Wredota :D



Wiek: 37
Dołączyła: 15 Kwi 2011
Posty: 698
Skąd: z krańca świata

Wysłany: 2012-07-19, 13:24   

Hmm... fałszywi przyjaciele... Boże chroń mnie przed nimi, bo z wrogami sama sobie poradzę!;-)
Była kiedyś osoba, której mocno pomogłam w ciężkiej sytuacji życiowej (wypadek, leczenie, kredyt itp). Tak zaczęła się ta 'przyjaźń'. Owszem, na początku, było miło, zapewniała mnie o swojej przyjaźni, o tym, iż zawsze mogę na nią liczyć, wskoczy za mną w ogień i inne rzeczy, które się mówi jak chce się być miłym;]
Jakoś ta 'przyjaźń' się rozwijała. Otworzyłam się przed nią, super się nam gadało, wydawało mi się, że się świetnie rozumiemy. Zawsze mogłyśmy na siebie liczyć. Do czasu.
A już najbardziej zaczęło się psuć, gdy wystawił mnie chłopak, który mimo tego, że spotykał się ze mną - zakochał się w niej (mniejsza o większość - nie zależało mi na nim). Wtedy zostałam 'zrugana' przed szeroką publicznością(1/4 mojej dość dużej liczby kolegów i koleżanek z pracy), że coś ze mną nie tak, bo jak ktoś mnie poznaje to ucieka od razu, że powinnam leczyć się psychicznie, bo mam problemy ze sobą i nie zwierzam się każdemu z całego mojego życia. Że jestem niesamodzielna, że spotykała się ze mną, bo nikt inny nie chciał. No i że kasę jej pożyczyłam tylko dlatego, że się znamy ( to to akurat racja, wszak obcym nie pożyczam i nie taką sumę) i to ją boli.Bo nie wiem, chyba każdemu powinnam pożyczać, kto poprosi. No i że wszystko złe, co w moim życiu jest tylko i wyłącznie moją winą. Tych kłótni było kilka, każda jak wojna w piekle. Każdą bardzo przeżywałam, martwiłam się, że jestem złym człowiekiem (może i tak jest) i zawsze walczyłam o kontakty. Aż w końcu powiedziałam dość.To znaczy, zmotywowała mnie jedna życzliwa koleżanka, która była niemym widzem wszystkiego. I powstrzymywała, kiedy ja chciałam szukać kontaktu. Zawiodłam się, nie powiem. Ale "najlepsze" w tym wszystkim było to, że po moim bardzo długim nieodzywaniu się miałam w planach wyjazd zagraniczny. Na stałe. I ona się dowiedziała o tym i zadzwoniła do mnie z propozycją spotkania. I do mnie z wyrzutem " czemu jak kogoś polubię, to zawsze ten ktoś wyjeżdża". Miłe... ;S

Od tego czasu widujemy się sporadycznie, zawsze to ona inicjuje spotkania. A potem opowiada, że ja się jej napraszam. W sumie to powinnam ją olać, ale jakoś taki sentyment został.

Z perspektywy czasu widzę, że może za bardzo zaangażowałam się w tą znajomość, (powiedziałabym byłą- przyjaźń, ale chyba nie ma takiego słowa), może za bardzo zależało mi na kimś bliskim, że płaszczyłam się po każdej kłótni jak zbity piesek. Teraz bym tak nie zrobiła. W każdym bądź razie nauczyłam się jednego - ludziom nie można ufać.




Nie bójcie się, moje myśli są takie malutkie, że będę je i po śmierci rzucał wam na płatkach śniegu spadających z nieba. A w lecie? Namyślę się! Przecież nie umieram jeszcze.

----------
Bierny obserwator.
 
 
 
Fałszywy przyjaciel
mrdevil
[Usunięty]

Wysłany: 2012-09-24, 20:24   

widze duzo ludzi podobnych do mnie, ja stracilem wszystkich przyjaciol, mialem swoja paczke kolegow bylismy zawsze wszedzie razem, zawsze im pomagalem jak tylko moglem, kazdy z nich po znalezieniu dziewczyny przestal utrzymywac ze mna jakikolwiek kontakt, niewiem czy to jedno przeszkadza drugiemu ? nie ma na kogo liczyc teraz, samotne wieczory nie ma z kim wyjsc, tragedia niewiem dlaczego tak sie stalo moze to moja wina



 
 
Fałszywy przyjaciel
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,06 sekundy. Zapytań do SQL: 11