Czy zauważyliście w swoim przypadku takie zjawisko, że choć nienawidzicie w swoich rodzicach pewnych cech oraz zachowań, to w wielu sytuacjach zachowujecie się tak samo jak oni i nie umiecie tego zmienić?
Ja tak mam. Myślę, że spowodowane jest to tym, że z racji choroby mieszkam z nimi od urodzenia i nie mając właściwie własnego życia, nie wypracowałem sobie własnych schematów postępowania. Po prostu, zachowuję się tak, jak zostałem tego przez nich nauczony, jak zostało mi to wpojone. Jest to jednym z powodów, dla których nienawidzę siebie, bo nie jestem wystarczająco silny, by być sobą.
takajakinne, świadomość istnienia problemu, a tym bardziej tego, że on nas dotyczy, jest zawsze pozytywna. Tylko świadomość niemożności przezwyciężenia tego problemu bywa nie do zniesienia.
takajakinne, oczywiście masz rację. Tylko jest to o wiele trudniejsze, gdy warunki temu nie sprzyjają. To trochę, jakby próbować się myć, tkwiąc w bagnie, które wciąga cię coraz głębiej.
sickman, widzę te schemary w sobie, w rodzeństwie i nawet zdaje sobie sprawę, że te schematy były też widoczne u dziadków. Przeszły więc dwa pokolenia. Plusem jest to, że zdaje sobie z tego sprawę, dlaczego tak w pewnych sytuacjach reaguje bo tak mnie nauczono, tak w rodzinie reagowali... Choć z drugiej strony są takie zachowania co odstaje, np: dla mojej mamy, siostry czy siostrzeńca (i babci) nie istnieje coś takiego jak własność, w sensie rzeczy osobiste. Potrzebują coś a to wezmę je sobie od ciebie, a że leży w szafce twojej to nie ma znaczenia i zapytać czy mogą wziąć: nie występuje coś takiego. A dla mnie czyjeś rzeczy to może nie świętość, ale... powiem tak pracowałam jako opiekunka i na początku wszystko tam pytałam czy mogę szklankę wziąć by herbatę sobie zrobić, jakieś naczynie czy mogę kuchenki używać itd. Czuję, że wpadłam w tym przypadku drugą skrajność.
Gdy przeglądasz się w lustrze i masz ochotę je stłuc, to nie lustro trzeba zniszczyć, to ciebie trzeba zmienić.
Najgorsze w piekle to nie palący ogień, wieczność męczarni, utrata łaski bożej czy poddanie torturom. Najgorsze w piekle jest to, że nie wiesz, czy już się w nim nie znajdujesz.
Na pewno są rzeczy, które łatwiej zmienić w zachowaniu, zdecydowanie takie, które podchodzą pod jakiś system wartości (np. wspomniana przez Zakręconą własność). No ale tak... jesteśmy produktem naszych rodziców, więc zarówno genetycznie jak i pod względem wychowania jesteśmy predysponowani do tego, by powielać to, co odziedziczyliśmy i czego zostaliśmy nauczeni.
Sam się czasem na tym w życiu łapałem, momentami mi to bardzo przeszkadzało. Z pewnymi sprawami próbowałem walczyć (ciężko ocenić z jakim sukcesem). Na pewno staram się nie powielać tych zachowań, które uznaję za błędne w głowie. Z tymi wkurzającymi, ale niby nie błędnymi, mam większy problem.
jesteśmy produktem naszych rodziców, więc zarówno genetycznie jak i pod względem wychowania jesteśmy predysponowani do tego, by powielać to, co odziedziczyliśmy i czego zostaliśmy nauczeni.
Moją odmienność od rodziców tłumaczę sobie tym, że odziedziczyłem więcej cech od babci i dziadków.
Nie wiem, czego ja właściwie zostałem nauczony...
Nieraz jest tak, że się nie chce popełniać błędów rodziców. Czuje się do nich duży żal... Ciężko im przebaczyć. Ale przebaczenie i próba zrozumienia dlaczego tak postępowali to chyba jedyna droga, by nie kopiować schematów, nie pogarszać...