Harry Potter i Insygnia ?mierci.
Nuda. Jedyne słowo jakie przychodzi mi po obejrzeniu pierwszej części. Nie jestem zwolenniczką HP, ani tym bardziej fanatyczką tfórczości Rowling, ale przeczytałam parę części HP. Skończyłam na Czarze Ognia z nudów. Pierwsze książki i filmy miały w sobie to coś... a z czasem wszystko zaczęło słabnąć.
Zawsze irytował mnie fakt, że HP wciąż walczy z jednym i tym samym wrogiem... przez siedem cholernych części książki! OMG I w dodatku znając zaledwie parę zaklęć... Hermiona zawsze odwalała większość roboty, a Ron był jako co? Maskotka ich?:P Plątał się pod nogami samemu nie wiedząc co robić.
A Insygnia ?mierci pokazały te ich "osobowości" jeszcze dogłębniej. Przez większość filmu nic kurcze się nie dzieje! Dwie godziny straconego czasu. Nie wiem jak wygląda książka, ale jeśli wycięli z niej część - bo wiadomo do filmu wszystkiego nie wcisną... to jaka ona musiała być nudna dopiero...
Jedyne co mi się podobało to historia o trzech braciach. A co najbardziej śmieszyło? Jak co jakiś czas ot tak któreś z nich wpadało na genialny pomysł... Skąd, jak i dlaczego? Może ja za głupia jestem na ten film, ale wg mnie nie warty obejrzenia.
"Każdy ma niezbywalne prawo do zmarnowania sobie życia."
Amelia
Wiek: 33 Dołączyła: 18 Sie 2010 Posty: 2282 Skąd: zachodniopomorskie
Wysłany: 2011-08-14, 17:06
Aya, może inaczej, nie wdrążyłaś się w to... Dla mnie ostatnie dwie części były trochę psychodeliczne a książka jest wg mnie najlepsza ze wszystkich. Pierwsze są bardzo lekki i dziecinne. A ostatnie co raz bardziej skłaniają do myślenia, gdzie co jak. Retrospekcje, łączenie faktów i w filmie jest to samo, choć w poprzednich częściach brakowało nie których szczegółów, które by pomogły nie wtajemniczonym w książkę zrozumieć o co chodzi. Te genialne pomysły brały się z pamięci gdzie w poprzednich częściach wszystko było zaczęte a tu skończone. Szkoda, ze reżyser nie do końca przekazał to, choć pewnie myślał, że wszyscy oglądający przeczytali wszystkie tomy od deski do deski.
A mi się podoba, że walczy z nim i udaje mu się fartem, i to nie tak, że Hermiona odwala najwięcej roboty. Harry ma szczęścia dużo a potem i umiejętności, a to, że są powiązani duszami uniemożliwia dość sporej części manewru Voldemortowi i jego część duszy się broni przed tym...
"Nie jest łatwo oddać słowami... czym jest prawdziwa zabawa. Ale ogólne wrażenie z obserwacji niemal wszystkich gatunków ssaków, to wir nieskrępowanej, beztroskiej żywiołowości"
dr Jaak Panksepp
Cóż film faktycznie jest do bani. Sztuczna gra aktorska, zero emocji. Jedyne co mi się w nim podobało to podkład muzyczny, który odwalał całą robotę za aktorów. Jednak książka jest świetna.
Widziałem wiele filmów buddyjskich i o buddyzmie ale to to jest tragedia. Może to wina tego że jest on robiony w japonii i to czuć, aktorstwo jest tragiczne, sztuczne. Postacie rozmawiają ze sobą jak dwóch jehowych (nie obrażając nikogo), którzy recytują wyuczone linijki z biblii sami niewiele z nich rozumiejąc. Gdyby nie to aktorstwo, to film da się polubić, spokój, krajobrazy, kilka mądrych zdań.
Jak ktoś chce obejżeć dobry film z tego gatunku to polecam "wiosna, lato, jesień, zima... i wiosna", koreański, ale kolosalna różnica w wykonaniu
Harry Potter i Insygnia ?mierci to wspaniały film, który uszanował potężną armię fanów Harrego i zrobił coś bardzo odważnego, nie stworzył filmu dla wszystkich, a taki, który został skierowany tylko do nich. Jest uzupełnieniem książki. Bez niej jest chaotyczny, niezrozumiały. To jest film dla fanów, a nie dla kogoś, kto się nudzi i nie ma co oglądać. Zobrazowano tam wszystko to, nad czym można się zastanawiać czytając książkę. Podał propozycję tego, jak pewne rzeczy mogły wyglądać. Nie jest nastawiony na ogólne "podobanie się", krytycy nie powinni zostawić na nim suchej nitki. W moim odbiorze ten film jest uwieńczeniem i podziękowaniem za wieloletnią, wspólną podróż. Wychowałam się z Harrym i tak to odbieram, wiem, że nie tylko ja.
"wiosna, lato, jesień, zima... i wiosna" - też polecam, w ogóle twórczość tego reżysera jest fajna i warta czasu.
Ostatnio wylądowałam w kinie, bo był maraton, na najgorszej szmirze jaką widzałam kiedykolwiek. "Pina". I toto ma hiperwysoką ocenę na filmwebie, niesamowite, czy ludzie naprawdę wierzą, że tam jest jakaś głebia? Bo film bardzo stara się to sobą wmówić. Usypiając na śmierć. Blah. Wystrzegajcie się
Zwątpiłam wszem i wobec w obecne horrory. Nie wiem, czy to ja dojrzałam do takiego stopnia, że nie powinny mnie już ruszać czy to obecni reżyserowie takich bajek się cofają. Mówię ogólnie o tych wszystkich (tutaj ironia) nie wiadomo jak strasznych, świetnych i cholernie przewidywalnych produkcjach filmowych, ale z wczorajszego seansu zdecydowanie NIE POLECAM filmu pt. Rytuał z Anthonym Hopkinsem w roli głównej. Co prawda jego gra jest zawsze świetna, ale to chyba jedyny plus tej pomyłki.
Ostatnio zmieniony przez Sadist 2012-09-24, 07:01, w całości zmieniany 1 raz
Sadist, ja z kolei lubię ten film, ale prawdopodobnie tylko dla roli Hopkinsa. No i lubię takie pierdoły różne o Bogu i egzorcyzmach.
Może jesteś po prostu przesycona tymi gównami, jakie serwują reżyserzy i nie rusza Cię już nic. Daj sobie trochę czasu. Odpocznij od tego ^ ^Ja ogólnie też lubię horrory, ale coraz rzadziej oglądam , bo zwyczajnie nie ma nic ciekawego. Dlatego ciągle oglądam to samo i znam już nawet niektóre dialogi na pamięć ^^
Kiedy jest tak bardzo, bardzo źle, to musisz przesunąć sobie horyzont. Nie możesz myśleć tylko o tym, że następnego dnia trzeba wstać i ćwiczyć[...] Musisz spojrzeć na tyle daleko,by odzyskanie sprawności było tylko nic nieznaczącym etapem, bo prawdziwy cel leży znacznie dalej.
Może jesteś po prostu przesycona tymi gównami, jakie serwują reżyserzy i nie rusza Cię już nic.
A właśnie, że nie. Bardzo rzadko oglądam horrory, bo nie mogę znaleźć niczego dobrego. Naprawdę nie interesuje mnie coś typu 'grupka ludzi wybrała się do lasu i zginęła z rąk niewidzialnych wilkołaków', czy 'rodzina Korniszonów wprowadziła się do pięknego domku z malowniczym widokiem na rzekę, ale okazuje się, że nie są tam sami! Otóż nocą przychodzą do nich duchy topielców i wyjadają im dżem z lodówki.'
Byłabym wdzięczna, gdybyś poleciła mi dobry horror, moja droga thunderstruckk. Bez krwi, z kupą strachu i niepewności.
Co do filmu, o którym wyżej mówiłam - egzorcyzmy też lubię. W tym filmie egzorcyzmów jest tyle, co kot napłakał, dodatkowo wszystko jakby zostało zerżnięte z Emily Rose, nic nowego nie wnieśli, no i ten religijny bełkot... Kłótnie nauki z wiarą...
-Ona jest chora psychicznie!
-Nie! Opętana! Księdza!
-Ona ma schizofrenię!
-Nie! Bóg ją uwolni od sideł Szatana!
No ale jeśli Tobie się podoba, ogólnie gratuluję wytrwałości, bo ja w połowie filmu zaczęłam malować sobie paznokcie.
Sadist, ja oglądałam film dawno temu zaraz po premierze i skupiałam się głównie na Hopkinsie ^^ Ale poszukam jakichś dobrych filmów i Ci podeślę tytuły. Chyba, ż eobczaisz sobie na moim filmwebie
Kiedy jest tak bardzo, bardzo źle, to musisz przesunąć sobie horyzont. Nie możesz myśleć tylko o tym, że następnego dnia trzeba wstać i ćwiczyć[...] Musisz spojrzeć na tyle daleko,by odzyskanie sprawności było tylko nic nieznaczącym etapem, bo prawdziwy cel leży znacznie dalej.
Ostatnio zmieniony przez thunderstruckk 2012-09-24, 14:11, w całości zmieniany 1 raz
A ja ostatnio zobaczyłam fragment filmu Dracula 2000.... i wyłączyłam po kilku chwilach. Dla mnie, jako osoby, dla której postać Draculi jest znacząca, to jakaś herezja... i jeszcze te sztuczne "wampiryczne efekty".... ble....
Jestem więźniem. Zamkniętym w klatce mego ciała. A jednak nazywam się wolnym jak sokół.
Obejrzałam ten swój ukochany Zmierzch, i... co to miało być? To, że ostatnia część, oznacza, że można ją zrobić na 'odwal się'? I zapytam jeszcze raz... co to miało być?
Ja - wielka 'fanka' całej sagi, czuję się tak bardzo rozczarowana, że chyba się zbełtam.
Komputerowo zrobione dziecko? Mam się śmiać czy płakać...?