Lewe, dzisiaj Panie wygadane tylko i wyłącznie na facebooku wyjechały do mnie z agresją, że jak mi się nie podoba w grupie to zawsze mogę się przenieść, ale dlaczego niby mam Im robić tę przyjemność i odsuwać się na bok? Ja chcę być w tej grupie i chcę, żeby liczono się z moim zdaniem - to naprawdę jest takie trudne i niewykonalne?
Ryba, owszem, ale dla mnie każda 'porażka' ma ogromne znaczenie, oczywiście negatywne. Chciałabym być lubiana, mieć z kim porozmawiać, ale też nie pozwolę się poniżać tylko dlatego, że jestem z małej miejscowości i jestem zagubiona w nowym miejscu wśród nowych, obcych ludzi.
W kontaktach międzyludzkich ważne są rzeczy, na które zazwyczaj nie zwracasz uwagi. Patrz w oczy, jeśli cię to krępuje to na twarz. Słuchaj, bo to najważniejsze i dostosuj swój ton wypowiedzi do sytuacji. Każda kłótnia jest spowodowana podwyższonym głosem, wtedy druga osoba traktuje to jako atak na siebie i tym samym zaczyna krzyczeć po Tobie. Powodzenia.
Ninakai, tylko, że ostatnio to ja zostałam zaatakowana, zanim jeszcze w ogóle cokolwiek powiedziałam i to co ciekawsze, a raczej co gorsze - nie przez jedną osobę, ale przez kilka jednocześnie i dlaczego? Nie wiem, ale powiem Wam szczerze, że bardzo mnie to zabolało.
Przemek26, ok, rozumiem, już postaram się więcej 'nie rzucać'. Ja nie chciałabym być taka nerwowa, wybuchowa i w ogóle, ale po prostu nie umiem odpowiednio nad tym zapanować.
W kontaktach z innymi mam problem często, żeby powiedzieć w wprost o co mi chodzi lub co leży mi na wątrobie... mam nieraz problem komuś odmówić, nawet gdy wiem, że nie koniecznie jest mi po drodze. Te wakacje pokazały, że mam z tym problem i jak mi to szkodzi... Staram się to poprawić... A co mnie denerwuje, że nawet gdy mówię nie: dzisiaj miałam taką sytuację, gdy termin spotkanie mi nie pasuje i zrezygnowałam z niego to i tak koleżanka nie uznała mojej odpowiedzi "bo co ja muszę wtedy robić i na pewno zmienię zdanie...". Musze zrobić sobie rachunek sumienia, jak ja innych traktuje i jak oni mnie...
<<< Dodano: 2017-10-04, 12:21 >>>
Nie wiem czy w dobrym temacie pisze, ale mam problem. Jak radzicie sobie z osobami, które wam się narzucają: chodzi o spotkania. Jaka mówię, że bo nie mam czasu lub pieniędzy gdzieś wyjść to zaczyna się rozmowa to może jednak znajdę czas lub pieniądze ci pożycze ( nie lubię tak). Tak samo jak siię na coś nie zgadzam bo pytania czy tak naprawdę jest. Moja taktyka to powtarzanie do bólu, że nie.
Gdy przeglądasz się w lustrze i masz ochotę je stłuc, to nie lustro trzeba zniszczyć, to ciebie trzeba zmienić.
Najgorsze w piekle to nie palący ogień, wieczność męczarni, utrata łaski bożej czy poddanie torturom. Najgorsze w piekle jest to, że nie wiesz, czy już się w nim nie znajdujesz.
Wiek: 23 Dołączyła: 05 Cze 2016 Posty: 274 Skąd: Europa
Wysłany: 2017-10-04, 21:36
Bardzo boję się oceniania. Najlepsze jest to, że moje obawy się pokrywają z rzeczywistością. Wszyscy widzą mnie jako kogoś kompletnie innego, niż osoba, którą jestem. Ludzie mówią mi to prosto w twarz. Że mnie nie lubią. Że jestem nudna. Że "wyglądam jak harcerz, którym zreszta jestem", co jest wbrew pozorom mega obelgą, jak się ostatnio dowiedziałam... Kurde, co ja im wszystkim zrobiłam. Nikt nie daje mi szansy, oszaleję, przysięgam.
Mam wrażenie, że tylko osoby, które poznałam przed 3 klasą gimnazjum są skłonni ze mną rozmawiać i traktować mnie jak normalnego człowieka.
What if I left and it made no sense
And you tell your friends and they hold your hands?
Wiek: 28 Dołączyła: 03 Lip 2017 Posty: 1326 Skąd: Europa
Wysłany: 2017-10-05, 20:34
monor, nie wiem czy cię to pocieszy, ale najczęściej jest tak, że znajomi ze szkoły zapominają o sobie nawzajem jakiś tydzień po maturze. Ci bliżsi wytrzymują do października, kiedy to większość wyjeżdża na studia... każdy w swoją stronę.
Ostatnio odkryłam, że ludzie w pracy nie chcą rozmawiać na tematy, które mnie zajmują. Od kiedy zaczęłam z nimi rozmawiać tylko o tym "jak bardzo nie chcę tu być i wolę iść do domu" oraz "jak bardzo mi nie wystarcza wypłata", to jakoś jest milej.
"Obojętność i lekceważenie często wyrządzają więcej krzywd niż jawna niechęć."
~J. K. Rowling
Moje relacje z ludźmi wyglądają bardzo słabo. Praktycznie zawsze jest tak, że na początku to nawet ktoś jest w stanie mnie polubić, są jakieś rozmowy i tak dalej, ale zwykle prędzej niż później tematy się kończą. Ja już nie potrafię się pierwszy odzywać, nie ważne z kim akurat rozmawiam, więc, przynajmniej takie odnoszę wrażenie, ludzie odpuszczają sobie relacje ze mną.
Zarówno w pracy jak i w życiu, po za jedną może dwoma osobami, inni odzywają się do mnie już tylko kiedy na prawdę muszą, potrzebują czegoś, a nie znaleźli nikogo innego kto bym im pomógł.
Ja sam czuję się jak ktoś, kto szkodzi ludziom nawet tym, że muszą na mnie patrzeć. I zawsze się zastanawiam: niby po co ktoś miałby ze mną rozmawiać? po co? o czym?
"Nie mamy snów, lecz majaki.
Nie mamy myśli, lecz szał.
Dlatego los byle jaki.
Dlatego głos łka, jak łkał."