Tak, czuję duże wsparcie i motywację ze wspólnej walki.
20%
[3]
Mam neutralne podejście / Nie wiem.
60%
[9]
Nie, temat nie pomaga mi i pogarsza jedynie mój stan.
20%
[3]
Głosowań: 15
Wszystkich Głosów: 15
Autor
Wiadomość
nevermore [Usunięty]
Wysłany: 2015-04-28, 16:13 Dzienniczek żywności
1. Celem tematu jest wspólna walka z ED, przekraczanie granicy strachu przed chorobą, wstydu i wewnętrznego poniżenia. Nie martw się, tutaj na pewno nikt nie wyśmieje cię z tego, co i ile zjadłaś/zjadłeś. Jesteś wśród swoich.
2. Temat jest swego rodzaju "dzienniczkiem żywności", w którym będziemy zapisywać dzienne menu, wspólnie je konsultować i w razie potrzeby modyfikować. Uwaga: Temat nie zastępuje wizyty u dietetyka. Polega na wspólnym doradzaniu sobie w sposobie zdrowego odżywiania. Jeśli masz jakieś pytania w związku z wizytą u dietetyka możesz zadać pytanie tutaj.
3. Temat nie służy celom wspólnych głodówek, tylko grupowej kontroli i wsparciu w zmaganiu się z problemem.
4. Nie nakręcamy się wzajemnie, nie przekraczamy granicy dziennego zapotrzebowania kalorycznego.
5. W miarę chęci i możliwości ćwiczymy (przyzwoicie!). (Co również sumujemy pod koniec dziennego postu.) Tutaj uwaga i drobne wątpliwości: Odradza się ćwiczeń osobom wyniszczonym fizycznie przez anoreksję. Wtedy byłaby to swego rodzaju walka z wiatrakami.
6. Nie promujemy tutaj anoreksji, bulimii czy innych, specyficznych zaburzeń odżywiania, tylko uczymy się jak z nimi walczyć i codziennie żyć.
7. Promujemy za to zdrowe odżywiania i walkę z wewnętrznymi demonami. W grupie zawsze raźniej.
8. Jeśli wspólnie decydujesz się podjąć walkę, fajnie by było, gdybyś regularnie zapisywał swoje osiągnięcia i uczucia z nimi związane.
9. Oczywiście zawsze można wycofać się z podjętej, wspólnej walki. Szczególnie, gdy będziesz czuł, że to ci nie pomaga, a jedynie pogarsza Twój stan.
10. Temat opiera się na wspólnym zaufaniu sobie. Kontrola samej siebie/samego siebie tu jest najważniejsza. Tylko wtedy możesz pomóc sobie i innym.
11. Nie ma powodu do rezygnacji, gdy ci raz nie wyjdzie. Nawet gdy za drugim, czy trzecim podejściem ci nie wyjdzie - nie załamuj się, nie ma powodu do wstydu, a zawsze staraj się z podniesioną głową, wstać i walczyć dalej.
12. Gdy jednak coś sprawi, że przegracie w walce - gdy nie zapanujecie nad atakiem obżarstwa lub nie będziesz potrafił zjeść dziś nic wartościowego - nie wstydź się, a opisz nam swój problem.
Co sprawiło, że nie byłeś/byłaś w stanie nad sobą zapanować?
Jaki był tego cel?
Jak się po tym czułeś/czułaś?
Co dalej?
13. Jak na razie temat jest w wersji testowej, bo budzi wiele wątpliwości. Jeśli masz jakieś zastrzeżenia możesz je zgłaszać tutaj.
Ostatnio zmieniony przez Ella 2016-01-30, 21:48, w całości zmieniany 2 razy
Wiek: 25 Dołączyła: 13 Lip 2014 Posty: 1923 Skąd: Polska
Wysłany: 2015-04-28, 20:03
No to może ja zacznę. Nie wiem, czy powinnam pisać, bo byłam w stanie zapanować nad swoim głodem i o dziwo trzymałam się diety, ale myślę, że warto to tutaj zapisać, może pomoże mi w kolejnych dniach, może mnie zmotywuje.
Od rana czułam się okropnie po ostatnim zażyciu tabletek i wymiotach (niedziela/poniedziałek), dość osłabiona i niechętnie wkładałam cokolwiek do ust.
Na śniadanie zjadłam 60 g zwykłego, pszenno - żytniego chleba z 100 gram jakiejś wołowej szynki.
Na obiad coś, co przygotowałam sobie już 2 dni wcześniej, bo łatwiej mi mieć już coś gotowego i kilka dni po prostu wykładać na talerz bez męczenia się przy garach.
Było to 50 gram makaronu (ważony na sucho) z 100 gramami mięsa mielonego, wszystko doprawione łyżką koncentratu pomidorowego, dodałam jeszcze kukurydzy. No i oczywiście zioła + sól.
Kolejny posiłek wyglądał tak samo.
Przyszedł czas na ćwiczenia, ale tutaj wielkiej filozofii nie było - pokręciłam hula hopem 20 minut z przerwami i zrobiłam 100 skoków na skakance oraz 30 przysiadów. Na tyle tylko było mnie dziś stać, ale i tak jestem z siebie dumna, bo mimo samopoczucia jakie od rana mnie trzyma to jest dobrze.
Na kolację zjadłam 150 gram piersi z kurczaka usmażonej na 15 gramach masła, zgodnie z jadłospisem. Brakuje mi węglowodanów na kolację, ale jakoś wytrzymuję.
W międzyczasie jeszcze, koło południa intensywnie ćwiczyłam na wfie. Nie opieprzałam się i nie udawałam, ze gram, tylko naprawdę grałam. To też zaliczę do ruchu.
Cóż mogę jeszcze powiedzieć? Z wielkim bólem przechodziłam obok ciast, które leżały w moim domu, czekały na mnie. obok bitej śmietany i kawy z ekspresu, obok półki z czekoladami w sklepie. Krzywo też się patrzyłam na obiad moich koleżanek w szkole, od kilku lat nie jadłam takiej zapiekanki ziemniaczanej, moja ulubiona. Ale nie skusiłam się, wiedziałam, że nie mogę.
Nie miałam ochoty psuć już swoich zębów, bo i tak mam okropne problemy i peridontolog oraz dentysta to mój przysłowiowy drugi dom.
Przezwyciężyłam nudności po każdym posiłku. Mój sukces. Nie jestem chora, ale blisko mi do ED i walczę z początkami.
Dzień uważam za udany. Jestem z siebie dumna. A Wy?
To ja się pochwalę - dziś na obiadokolację risotto z brązowego ryżu z warzywami (pomidor, marchewka, podsmażana cebulka). Bardzo szybko się gotuje (jakieś 20 minut na przygotowanie całości) i jest bardzo zdrowe.
Temat trochę zdechł.
Naprawdę chciałbym tutaj być aktywny. Aż mi głupio.
Zacząłem dobrze. Z dnia na dzień zmniejszałem kalorie, doszły wymioty, typowa głodówka, schudnięcie, powrót do jedzenia, coraz więcej i więcej. I teraz zmagam się z fatalnym bólem żołądka, który znów rozpycham niemiłosiernie.
Chcę, wiem jakie to wszystko jest złe i jakie to jest zamknięte koło. Ale czasem jest to poza mną i nie potrafię inaczej. Jednak ciągle się staram i mam nadzieję, że przyjdzie taki czas, że będę mógł tutaj codziennie zapisywać i szczycić się wygraną z samym sobą.
Codziennie myślę o tym temacie i codziennie jest mi coraz bardziej głupio, że nie potrafię.
[ Komentarz dodany przez: aga_myszka: 2015-05-13, 10:53 ] Zaakceptowałam Twój post, chociaż mam wątpliwości. Wydawało mi się, że to ma być temat pozytywny, do wzajemnego wspierania się w walce z zaburzeniami odżywiania, a Twój post ma zdecydowanie inny wydźwięk.
nevermore, może zrób w takim razie dla siebie dziś coś dobrego?
Zjedz na obiad coś zdrowego i nie licz, ile to ma kalorii. Postaraj się też tego nie zwracać.
A wieczorem znajdź chwilę dla siebie i idź na rower, pobiegać czy na spacer.
Arya, planuję dzisiaj Chodakowską zacząć, bo przerwałem. Co do dzisiejszego jedzenia to jest neutralnie. A właśnie! Ktoś chętny do wspólnych ćwiczeń z Chodakowską?
Dzienniczek taki prowadzę, co jem, o której godzinie... Systematycznie muszę spisywać pokarm i godzinę czy posiłki w ciągu dnia... Dzienniczek da się oszukać, ale wagi już nie... Myślałem o napełnieniu kieszeni kamieniami, przytyłem 1kg... Wcale i to wcale nie jestem zadowolony... Pani psycholog bedzie zadowolona... :C A ja nie... Może da mi spokój i będziemy spotykać się co 2 tygodnie, jakoś dam rade...
Próbowałam zapisywać co jem ale mnie to dołowało. U dietetyka czy psychologa nie byłam w realu nikt nie ma bladego pojęcia, że coś się dzieje. Dziś nic nie jem od śniadania byłam z siebie dumna ale jednocześnie wiem, że robię sobie krzywdę. Niestety pewne osoby nie rozumieją, że wpędzają mnie w stan kiedy coraz bardziej się nienawidzę i coraz bardziej nie chcę jeść. Na razie waga jest w dolnej granicy normy dzięki cieższym kościom. Próby normalnego jedzenia lub w momentach gdy się zapomnę i jem mniej więcej normalny posiłek powodują wyrzuty sumienia i chęć pozbycia się tego wszystkiego. Nie wiem jak z tym walczyć kiedy ludzie mnie skłaniają do niejedzenia
Z dnia na dzień silniejsza
Ostatnio zmieniony przez Adriaen 2015-11-05, 16:10, w całości zmieniany 1 raz