Rejestracja
Rejestracja
Autoagresywni Strona Główna
  Użytkownik: Hasło:



Poprzedni temat «» Następny temat
Samotność w związku
Autor Wiadomość
CzarneOceany20
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-05, 02:31   

NobodyListening napisał/a:
Chce szczęśliwej dziewczyny, bez problemów, wiecznie uśmiechniętej.


O tak, miałem tak w moim niedawno zakończonym związku. Mam naturę melancholika, a od pół roku depresję. Ona nie była w stanie tego zrozumieć i w żaden sposób mi pomóc, mało tego, dobijała mnie mówiąc, że po prostu jestem leniwy i nie mam w życiu celu ani wartości. Co tu dużo mówić, jest to kobieta sukcesu, która ma wsparcie od rodziny, pełno adoratorów i doskonale idzie jej na studiach oraz w kontaktach z innymi ludźmi. Czasem zastanawiam się, czy związek z kimś o podobnych odczuciach jak moje miałby sens, czy byłoby to może wzajemne ciągnięcie się na dno... Ale po tym, co przeszedłem, myślę, że nie dogadam się z innymi ludźmi.




Ostatnio zmieniony przez 2014-06-05, 08:40, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Samotność w związku
NobodyListening 



Wiek: 32
Dołączyła: 01 Cze 2014
Posty: 180
Skąd: łódzkie

Wysłany: 2014-06-05, 11:08   

Jestem chyba w podobnej sytuacji. On za to dobija mnie tym, że przejmuję się głupotami i nie potrafię sobie z tym poradzić. Jest typem człowieka, który z reguły w ogóle sie nie przejmuje i nie może zrozumieć tego, dlaczego ja się tak przejmuje. Wtedy uważa mnie za słabego człowieka, pierdołę. Chłopak ma powodzenie, ciągle jakieś dziewczyny koło niego się kręcą. Jest duszą towarzystwa, bez problemu nawiązuje relacje. A ja myślę, że nie pasuję do jego otoczenia (przede wszystkim znajomych) i zaczęłam się powoli z niego wycofywać. Czuję się wśród nich gorsza. Kiedyś czułam się częścią jego życia z którą się naprawdę liczył. Teraz nie bardzo. Widzi się ze mną - fajnie, ale jak nie to nie ma tragedii. Jesteśmy jak ogień i woda. Uczucie gorące, ale reszta dawno wygasła.



Ciągle się czuję jak pies - skopany, pozbyty zębów.
Ale ja dziś gryzę więc uciekaj, nie biorę jeńców.
 
 
Samotność w związku
CzarneOceany20
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-05, 12:02   

NobodyListening, nie powiem, że nie dziwi mnie jego postawa, ponieważ jakby nie patrzeć, jesteś kobietą. A wg nienaruszalnych praw tego wszechświata to Wy macie większe prawo do słabości. Mojej sytuacji się nie dziwię, miała takie samo spojrzenie jak większość ludzi - facet nie może się nad sobą użalać.



 
 
Samotność w związku
NobodyListening 



Wiek: 32
Dołączyła: 01 Cze 2014
Posty: 180
Skąd: łódzkie

Wysłany: 2014-06-05, 12:17   

No w takiej sytuacji facet ma gorzej. Stawiana jest mu wysoka poprzeczka. To on ma się kobietą zajmować, dbać o nią i starać się o to, żeby czuła się bezpieczna.


<<< Dodano: 2014-06-12, 22:19 >>>


Dzisiaj tak samotnie .... :(




Ciągle się czuję jak pies - skopany, pozbyty zębów.
Ale ja dziś gryzę więc uciekaj, nie biorę jeńców.
 
 
Samotność w związku
toxicity
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-12, 23:36   

Już raz zostawiłam moją drugą połówkę, bo powiedziałam, że nie chcę dla niego życia ze mną tzn. ciągłego użerania się z depresją, płaczem (bo tak wyglądało każde spotkanie). Wróciliśmy do siebie, ale mam wrażenie, że on już nie chce mi pomóc, sam z resztą powiedział, że nie potrafi i nie poświęca mi już prawie w ogóle czasu. Uważacie, że trzeba takiej osobie pozwolić uwolnić się ode mnie?



 
 
Samotność w związku
NobodyListening 



Wiek: 32
Dołączyła: 01 Cze 2014
Posty: 180
Skąd: łódzkie

Wysłany: 2014-06-12, 23:40   

Przede wszystkim szczera rozmowa i najważniejsze pytania zadane wprost.
Jeżeli Cię kocha ponad życie to nie zostawi Cię dlatego, że sobie nie radzisz. Mimo przeciwności losu starałby Ci się pomóc ... ale każdy ma granice swoich cierpliwości i możliwości. Ciągły smutek na pewno destrukcyjnie wpływa na Wasze relacje i trochę zniechęca do siebie. Pytanie też jest takie: czy chcesz dla tej osoby walczyć ze swoimi słabościami?




Ciągle się czuję jak pies - skopany, pozbyty zębów.
Ale ja dziś gryzę więc uciekaj, nie biorę jeńców.
 
 
Samotność w związku
toxicity
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-12, 23:43   

Napisałaś "Nawet już przestałam mówić mu o wszystkich moich myślach, bo tylko go to denerwuje. Chce szczęśliwej dziewczyny, bez problemów, wiecznie uśmiechniętej. I w tym tkwi moja samotność. " - i ja czuję dokładnie to samo. Powiedział mi ostatnio, że mu wyrzucam, że ma swoich przyjaciół i z nimi spędza czas. Nie wydaje mi się, żebym to robiła, po prostu też bym chciała, żeby poświęcał go dla mnie tyle co kiedyś.
I problem leży w tym,że on nie chce mnie zostawić. Dla niego wszystko jest w porządku, a ja już nie dzielę się z nim wszystkim, bo widzę jak tego ma dość. "Nie umiesz po prostu cieszyć się życiem? Dostrzegać małe rzeczy?"

Nie umiem chyba zmienić się tylko po to, by zmienić się dla kogoś.. Próbowałam, ale rezultatem tego jest udawanie szczęśliwej i radosnej osoby.




 
 
Samotność w związku
NobodyListening 



Wiek: 32
Dołączyła: 01 Cze 2014
Posty: 180
Skąd: łódzkie

Wysłany: 2014-06-12, 23:50   

Musisz zdecydować co jest dla Ciebie ważniejsze. Bycie sobą i samotną. Czy próbowanie się zmienić dla osoby, którą kochasz.
Myślę, że w tej kwestii mamy wiele wspólnego.

"Dla niego wszystko jest w porządku, a ja już nie dzielę się z nim wszystkim, bo widzę jak tego ma dość. "Nie umiesz po prostu cieszyć się życiem? Dostrzegać małe rzeczy?"
Mogłabym się pod tym podpisać.

Ja przestałam wierzyć w swoją optymistyczną naturę - a może nawet nigdy jej nie było. Bycie optymistą jest dla mnie nienaturalne.




Ciągle się czuję jak pies - skopany, pozbyty zębów.
Ale ja dziś gryzę więc uciekaj, nie biorę jeńców.
 
 
Samotność w związku
CzarneOceany20
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-12, 23:57   

A ja trafiłem na samotną i potrzebującą bliskości tak samo jak ja duszę, i powiem wam, że nic lepszego nigdy mnie nie spotkało. Byłem z niewłaściwą osobą, nie rozumieliśmy się nawzajem... Oczywiście nie zachęcam was do przerwania swoich związków, ale z mojej perspektywy relacja: chodzący sukces - leżąca porażka nie będzie miała już nigdy sensu.



 
 
Samotność w związku
toxicity
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-13, 00:05   

NobodyListening, a Ty walczysz? W jaki sposób?

Co do postu wyżej, to ja nie zgodzę się z Tobą - wszystko zależy od konkretnego przypadku i charakteru obu ludzi. Ja byłam w czymś takim "związkopodobnym", gdzie oboje byliśmy zagubieni, on jechał na psychotropach i miał zaburzenia depresyjno-lękowe. Nie polecam, ciągnęliśmy się w dół udowadniając sobie nawzajem, że życie nie ma żadnego celu i sensu.




Ostatnio zmieniony przez 2014-06-13, 00:17, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Samotność w związku
CzarneOceany20
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-13, 00:07   

toxicity, hmm, zobaczymy co będzie dalej, póki co jest to etap wzajemnej fascynacji podobieństwami, "porozumienie klonów", możliwe, że potem stanie się to, co piszesz... Ale wygląda na to, że nasze doły wzięły się z zawodu poprzednimi związkami i samotności, więc powinny minąć, jeśli się ułoży. Także 3majcie kciuki i znikam z tego tematu bo w sumie na razie mnie nie dotyczy...



 
 
Samotność w związku
toxicity
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-13, 00:11   

Trzymam kciuki mocno, na pewno się ułoży. Może właśnie tego potrzebowaliście. Powodzenia. ;)



 
 
Samotność w związku
NobodyListening 



Wiek: 32
Dołączyła: 01 Cze 2014
Posty: 180
Skąd: łódzkie

Wysłany: 2014-06-13, 00:20   

toxicity, odzywają się we mnie dwie 'natury'. Jedna nie ma siły udawać, że wszystko jest ok, a druga nie chce robić ciągle z siebie ofiary. Na razie przeważa pierwsza.
Jak z tym walczę? Czasami nie jest łatwo. Najgorzej jest wtedy, kiedy jestem sama.
Kiedy razem się spotkamy i czujemy się beztrosko, bez problemów to wszystko jakoś odchodzi w zapomnienie ... na jakiś czas. Mój chłopak widzi kiedy coś mnie dręczy albo jest mi smutno. Pyta się wtedy czy wszystko ok, co jest itp ... nawet przytuli ... spojrzę w jego oczy i wtedy wiem dlaczego mam walczyć. Kocham go bardziej niż siebie, chociaż popełniłam w życiu wiele błędów i zachowywałam się egoistycznie.
Po prostu nie chcę go stracić ... wtedy jakoś odzywa się we mnie mały wojownik, który chce za wszelką cenę coś poprawić. Z różnym skutkiem, ale się budzi mimo iż czasami traci się nadzieję.


<<< Dodano: 2014-06-13, 00:21 >>>


CzarneOceany20, życzę powodzenia i oczywiście trzymam kciuki :)




Ciągle się czuję jak pies - skopany, pozbyty zębów.
Ale ja dziś gryzę więc uciekaj, nie biorę jeńców.
 
 
Samotność w związku
toxicity
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-13, 14:51   

Mam dokładnie tak samo jak Ty. I staram się zmienić, ale mam wrażenie, że może być tak, że będzie to trwało całe życie - jak alkoholizm, niby można przestać, ale wystarczy jeden powód i się do niego wraca. Tak samo jest chyba ze smutkiem.. I co wtedy? Przecież on będzie się przy mnie męczył.



 
 
Samotność w związku
NobodyListening 



Wiek: 32
Dołączyła: 01 Cze 2014
Posty: 180
Skąd: łódzkie

Wysłany: 2014-06-13, 14:58   

Jest chyba dorosłym człowiekiem. Nie musisz za niego decydować. Jak będzie chciał to odejdzie.



Ciągle się czuję jak pies - skopany, pozbyty zębów.
Ale ja dziś gryzę więc uciekaj, nie biorę jeńców.
 
 
Samotność w związku
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,05 sekundy. Zapytań do SQL: 13