[PanFoster]

Czyli de facto cała rozmowa to ?
Dzięki Lady Emaleth za wyjaśnienie, jest tak jak myślałem.

[Adriaen]

Lady Emaleth, zgodzę się z Twoją wypowiedzią, ale ja jednak wolę używać żeńskiej formy.

Nie taki do końca , bo rozprawialiśmy o formie zwracania się do osób transseksualnych.

Poszperam jeszcze w wywiadach, bo gdzieś słyszałem, jak mówiła o sobie jako "she".

[ Komentarz dodany przez: PanFoster: 2014-05-10, 20:24 ]
Przecież to był żart...

[RobertIslay]

Przyznam się wam, że nie mogę na tego człowieka patrzec - dla mnie wygląda obrzydliwie i nie chciałbym przebywac w jego towarzystwie, bo nie mógłbym na niego patrzec. Nie jest to kwestia nietolerancji; po prostu taka estetyka jest dla mnie niezrozumiała.

A co do tego czy jest prawdziwy w tym co robi, to jakie to ma znaczenie - każdy orze jak może

[Scarlet Halo]

[PanFoster]

Ja jako osoba biseksualna nie potrafię tego rozpatrzyć, bo nie umiem. Dostaję . Ani patrzeć na niego jak na mężczyznę, ani jak na kobietę. Taka osoba jest dla mnie kimś... hm. bliżej niezidentyfikowanym. Lubię wiedzieć, że spotykam się z kobietą, albo mężczyzną.

[Adriaen]

A kto mówi o rozpatrywaniu takich osób pod względem atrakcyjności? W przypadku osób transseksualnych dosyć trudno mówić o typowej urodzie.

W tej chwili jedyną osobą transseksualną będącą dla mnie w jakimś stopniu atrakcyjną fizycznie, która przychodzi mi do głowy jest Johnnyboyxo:

:

Może ktoś jeszcze przez noc przyjdzie mi do głowy.

[ Komentarz dodany przez: PanFoster: 2014-05-11, 01:03 ]
Brak frazy "dla mnie".

[PanFoster]

Jak patrzę na kobietę/mężczyznę to jest ona/on mi obojętny, nie podoba mi się, albo podoba. A on (C.Wurst) powoduje zachwianie jakiś granic. Gdyby chociaż zgolił brodę. Kobieta z brodą? Przecież to fizycznie nie jest możliwe. Ale zapomniałem, że w tym przypadku chodziło o zrobienie SZOŁ. Na miejscu transseksualistów bym się czuł obrażony.

[Scarlet Halo]

[PanFoster]

Lady Emaleth wiedziałem, że Ty coś znajdziesz! Ale naturalne to nie jest. I osoby cierpiące na to raczej nie chcą zarostu mieć.

[RobertIslay]

[PanFoster]

RobertIslay no jego pseudonim artystyczny.

[RobertIslay]

PanFoster,

Ok, teraz jest jasne - po prostu nie załapałem od strzała

[szaman676]

Kibicowałem mu bym mógł czytać te wszystkie oburzone komentarze "prawdziwych polaczków" i cieszę się że wygrał.

[PanFoster]

Ok, ale w tym momencie rozmowa idzie w zbyt eurowizyjnym kierunku. Prosiłbym o ścisłe trzymanie się wątku.

[Chochlik]

Albo ja mam niepełne dane, albo sporo osób ma problem z rozumieniem definicji. Z tego co mi wiadomo, to koleś jest drag queen (jeśli się mylę poprawcie, ale dalszy ciąg posta można spokojnie podciągnąć pod temat 'jak mówić o drga queen', który chyba uznaliście za stosowny do umieszczenia w tym temacie). A są to osoby rodzaju męskiego, które przebierają się za osoby rodzaju żeńskiego, co jest kreacją sceniczną i sposobem zarobkowania. Nie ma to nic wspólnego z orientacją seksualną (transseksualizm zresztą też nie jest orientacją seksualną), a jet tylko noo... zawodem. I dyskusja o tym jak o nim/niej mówić wydaje mi się śmieszna. Przykład:

Keanu Reeves zagrał w Matrixie Neo. Nie widziałam nigdzie dyskusji o tym, czy podczas omawiania talentu aktorskiego Keanu należy nazywać go Ne, czy Keanu ani nie spotkałam się z dyskusją o tym, czy czasem przy omawianiu postaci Neo nie należałoby nazywać go Keanu... Analogicznie: Kiełbasa, to odgrywana postać, a nie realna osoba.

Tyle o zjawisku drag queen. Natomiast transseksualizm to mniej lub bardziej intensywne poczucie bycia innej płci niż to by wynikało z zawartości majtek. Stawianie znaku równości między drag queen, a transseksualistą, to jak mówić, że motorniczy tramwaju i patriota, to dokładnie to samo, albo coś bardzo podobnego. Jedno to zawód, a drugie hmm... poczucie przynależności do jakiejś grupy.

<<< Dodano: 2014-05-12, 22:02 >>>

Albo ja mam niepełne dane, albo sporo osób ma problem z rozumieniem definicji. Z tego co mi wiadomo, to koleś jest drag queen (jeśli się mylę poprawcie, ale dalszy ciąg posta można spokojnie podciągnąć pod temat 'jak mówić o drga queen', który chyba uznaliście za stosowny do umieszczenia w tym temacie). A są to osoby rodzaju męskiego, które przebierają się za osoby rodzaju żeńskiego, co jest kreacją sceniczną i sposobem zarobkowania. Nie ma to nic wspólnego z orientacją seksualną (transseksualizm zresztą też nie jest orientacją seksualną), a jet tylko noo... zawodem. I dyskusja o tym jak o nim/niej mówić wydaje mi się śmieszna. Przykład:

Keanu Reeves zagrał w Matrixie Neo. Nie widziałam nigdzie dyskusji o tym, czy podczas omawiania talentu aktorskiego Keanu należy nazywać go Ne, czy Keanu ani nie spotkałam się z dyskusją o tym, czy czasem przy omawianiu postaci Neo nie należałoby nazywać go Keanu... Analogicznie: Kiełbasa, to odgrywana postać, a nie realna osoba.

Tyle o zjawisku drag queen. Natomiast transseksualizm to mniej lub bardziej intensywne poczucie bycia innej płci niż to by wynikało z zawartości majtek. Stawianie znaku równości między drag queen, a transseksualistą, to jak mówić, że motorniczy tramwaju i patriota, to dokładnie to samo, albo coś bardzo podobnego. Jedno to zawód, a drugie hmm... poczucie przynależności do jakiejś grupy.

<<< Dodano: 2014-05-12, 22:02 >>>