You know you did me wrong (mmm)
Just one more cup of coffee 'fore I go (mmm)
I know I better stop and cut the show (mmm)
I'll leave you all the memories and go, I'ma go
Ostatnio jest naprawdę ciężko. Ten zbieg niefortunnych okoliczności postawił mnie w takiej sytuacji. Czas jest kluczowy, wiem, ale i trudno z działaniem
InvisibleSapce,
Miałam podobnie swego czasu. Wydaje mi się, że to rozumiem. Aktualnie ciężko mi porównać, bo cały czas nikogo nie ma. Nigdzie nie wychodzę, z nikim się nie spotykam, nie rozmawiam nawet najbardziej powierzchownie i 'ludzko'.
Tęsknię za G., jednocześnie nie mogąc pojąć, co ciągnęło mnie do tak toksycznej relacji romantycznej. Trzeciego października na imprezie w jego domu rozmawiałam z nim ostatni raz i ostatni w ogóle, jeśli chodzi o wymianę wyrazów. Równe dwa miesiące temu napisałam mu ostatnią wiadomość. Nie bolało już, nie aż tak, do momentu, gdy przypadkowo o nim przed chwilą nie pomyślałam i nie spojrzałam na datę w telefonie. A przecież miesiące to tylko miara czasu, marna miara czasu, ustanowiona przez ludzkość w stopniu większym, niż przez przyrodę. Nie byliśmy nawet w oficjalnym związku. Mimo to, czuję się jakoś przysznurowana swoją sznurówką od buta do jego sznurówki od buta. Tylko, że ciągnę za sobą sam jego but, bo nie dałam rady Go przy sobie zatrzymać. Bo czym miałam Go zatrzymać, jak zachowaniem i wyglądem potrafię tylko odpychać. I chodzę sobie od kilku miesięcy z trzema butami, jednym za dużym o 7 rozmiarów, który wlecze się za mną. A może ja się wlokę, a on tupta. W każdym razie jak obłąkana. Jak ten Pan z mojego miasta, który podchodzi do każdego i pyta, czy może nagrać jak się dana osoba śmieje (czy to już odwrócony syndrom parageliczny?).
Wypadałoby w końcu wziąć się za tworzenie zdań w sposób logiczny, inaczej części składniowe mnie pogniotą totalnie, lecz przed oczami mam nadal mój rysunek z przedszkola, z narysowanym uśmiechniętym słońcem i podpisem koślawymi literami : "słoNIce". On był przez chwilę moim promieniem 'słoNIca'. Mogłabym na tym poprzestać, ale czuję, że powinnam pisać mniej banalnie, przynajmniej o poważnych rzeczach i zaprzestać koloryzowaniu samotności. Nasze zdjęcia, a raczej moje z nim i jego ze mną, wiszą nadal na ścianie. Wypadałoby je już dawno ściągnąć, ale nawet jak to uczynię, to wolę, by zostały puste miejsca w rządkach i szarość ściany, i nie dlatego, że nie mam tych miejsc czym zapełnić.
Moi znajomi (gdy jeszcze miałam z nimi kontakt) nazywali go śmieciem, przez to, jak się zachowywał, jaki był, co mi robił, ale ja nigdy nie będę potrafiła Go nazwać nawet papierkiem po ulubionym cukierku.
Przez walony syndrom pseudo zbawiciela. Przez to, że nie udało mi się mu pomóc, że nie mogłam zmienić jego rzeczywistości.
Nie wiem czy chcę się na kogokolwiek otwierać. Nie chcę, by ktokolwiek trzymał mnie za rękę, obejmował, przytulał, podnosił, całował. Czuję do siebie obrzydzenie. Nie chcę już nikogo więcej sobą zranić. Swoim paskudztwem i zapętleniami. Nie jestem warta niczyjej uwagi. Pusto mi i źle, ale takie jest życie.
śpiewały ptaki, gdy wracałem nad ranem
i nie czułem euforii, tylko to,
że przegrałem.
Czasem podczas momentów kryzysowych czuję się cholernie samotna i nawet jeśli ktoś próbuje mi pomóc, zazwyczaj nieszczególnie rozumie co się dzieje i ucieka przerażony, co powoduje jeszcze większą pustkę.
"Człowiek w ogóle tak potrafi: zastąpić realne iluzją. I żyć w całkowicie wymyślonym świecie.
To w zasadzie przydatna cecha"
Wiek: 22 Dołączyła: 31 Sie 2017 Posty: 430 Skąd: śląskie
Wysłany: 2022-07-17, 16:11
Mam w sobie tak dość, że jestem taką aspołeczną ciapą. Jakoś na zawodach ludzie potrafią ze sobą gadać, a ja jak zwykle z boku. Dziewczyny z mojej wiekowej sobie gadają we trójkę a ja osobno. Nie umiem podejść i wciąć się do rozmowy. Chłopak mnie spoko podsumował: mam odrobinę mniejsze potrzeby społeczne od przeciętnego człowieka, ale za to dużo mniejsze umiejętności społeczne. Najlepiej, żebym zaszyła się w domu, to chociaż nie będę widziała, że ludzie potrafią ze sobą rozmawiać.
Dlaczego ludzie ghostują mnie gdy powiem im o swoich problemach? Nawet Ci, a zwłaszcza, bo jestem zazwyczaj bardzo skryty, którzy mówią aby być całkowicie szczery. Dobija mnie to.
Tęsknię. Za wersją jednej osoby, jaką była dawniej. Nie mogę przestać o tym myśleć. To irracjonalne, bo prawdę mówiąc nie potrafię nawet dokładnie nazwać, co się zmieniło. Ale brakuje mi tego, co było wówczas. Czytam stare wiadomości i choć nie ma wyraźnej różnicy w przekazie, to czuję ją. To naturalne, czas zmienia ludzi. Z tymże, że mam wrażenie, że to moje zachowania czy też ich brak, a chyba głównie brak, miały wpływ na to jak ta osoba się ukształtuje. Wszystkie relacje w moim życiu powoli (za szybko) stają się 'doroślejsze', bardziej zasadnicze, poważne, a ja chcę uparcie być młodsza. Być dzieckiem, którym ktoś się opiekuje, troszczy, przytula.
Wydaje mi się, że żadnego okresu w życiu nie nienawidzę tak jak tamtych lat, ale gdyby była możliwość, cofnęłabym się w czasie bez wahania, tylko po to, by wszystko zrobić inaczej i do tego nie dopuścić. Moje ciągłe błędy prześladują mnie na każdym kroku. Nie nawiedzają jak duchy z szafy, nie idą za moim cieniem, nie mieszkają pod łóżkiem. Są we mnie. Ja nimi jestem. Patrzę w otchłań i widzę swoją wykrzywioną twarz. To jedyny winny.
I jasne, mogłabym szukać tego, czego mi brakuje (gdy nazwę przed sobą, czym to jest) w innych relacjach. Ale nie chcę. Wmawiałam sobie i innym, że brakuje mi innych, różnych osób, które mnie zostawiły, ale cały czas tęskniłam właśnie za tym. Za tym co mam, a jednocześnie nie mam. Nigdy nie chciałam jej zranić, a czuję że robię to nadal.
Ten żal się we mnie nie mieści. Wyrzyguję go każdego ranka jak otwieram oczy
Przepraszam za ten bełkot. To tak bardzo żałosne i naiwne. Nie chcę być sobą.
śpiewały ptaki, gdy wracałem nad ranem
i nie czułem euforii, tylko to,
że przegrałem.
Czuje się strasznie samotnie mimo kontaktów z pracy. Trochę dziwnie to opisać. Powinnam więcej wychodzić z domu ale samej to tak średnio.
You know you did me wrong (mmm)
Just one more cup of coffee 'fore I go (mmm)
I know I better stop and cut the show (mmm)
I'll leave you all the memories and go, I'ma go
No jest ciężko pod tym względem nawet bardzo. Nie chcę smęcić aby nie pogorszyło mi to jeszcze bardziej nastroju, ale samemu nawet nie wiem co robić. O pomoc tak trudno zapytać... :C