Dołączyła: 22 Mar 2016 Posty: 89 Skąd: małopolskie
Wysłany: 2016-03-30, 19:57
amel Ja wiem że ona nie jest zła osoba. Wiem, że nie chciała źle. Po prostu nie umiała sobie poradzić w takiej sytuacji. Mam do niej pretensje tylko, że rozwiązała to w ten sposób, taki dla mnie krzywdzacy.
Po raz pierwszy chyba tak mocno poczułam tęsknotę za osobą, która by mnie pokochała, a ja ją. Poczucie tej ogromnej pustki, samotności - nie wiem dlaczego akurat teraz to poczułam, przecież wcześniej wcale mi aż tak to nie przeszkadzało.
Kiedy zamierzasz się poddać, przypomnij sobie po co zaczynałeś.
Wszystko czego pragniesz jest po drugiej stronie strachu.
Po raz pierwszy chyba tak mocno poczułam tęsknotę za osobą, która by mnie pokochała, a ja ją. Poczucie tej ogromnej pustki, samotności - nie wiem dlaczego akurat teraz to poczułam, przecież wcześniej wcale mi aż tak to nie przeszkadzało.
U mnie wystąpiło po tym jak do kogoś się zbliżyłem i utraciłem stały kontakt z nią . Teraz bardzo często czuje to co ty teraz.
Trzymaj się zajmij się czymś to pomaga u mnie bieganie u Ciebie może coś innego
Samotnik napisał/a:
Coś co dla jednych jest codziennością, dla innych jest czymś nieosiągalnym.
A mi jest jakoś dziwnie samotnie, odkąd znajomi zaczęli wchodzić w poważne związki i zakładać rodziny. Teoretycznie rozumiem, że wolą teraz spędzać czas ze swoimi partnerami niż ze mną... w praktyce jestem o tych partnerów zazdrosna. Czuję się tak, jakby ktoś wrzucił mnie, dziecko, w niezrozumiały świat dorosłych. No, to sobie trochę ponarzekałam.
Coś co dla jednych jest codziennością, dla innych jest czymś nieosiągalnym.
Niestety.
Buber napisał/a:
U mnie wystąpiło po tym jak do kogoś się zbliżyłem i utraciłem stały kontakt z nią
A ja właśnie nie wiem. Nie mam pojęcia. Stałam na przystanku, zobaczyłam znajomych, którzy są parą i tak jakoś.... zrobiło mi się smutno.
Buber napisał/a:
Trzymaj się zajmij się czymś to pomaga u mnie bieganie u Ciebie może coś innego
Właśnie zaczęłam chodzić na siłownię. ;P Ale wydaje mi się, że jednak to nie załatwi sprawy. No bo jak? Zajmiesz się czymś na godzinę, dwie, ale uczuć nie da się oszukać na dłuższą metę...
Arya napisał/a:
No, to sobie trochę ponarzekałam.
Czasami dobrze jest sobie ponarzekać.
Kiedy zamierzasz się poddać, przypomnij sobie po co zaczynałeś.
Wszystko czego pragniesz jest po drugiej stronie strachu.
Arya, można by napisać, iż jest to naturalna kolej rzeczy, jednak gdy człowiek otaczał się, naprawdę porządnymi ludźmi i dobrymi, przeżył z nimi wiele wspaniałych chwil, to jednak przykro się robi, gdy wraca się wspomnieniami do chwil, które już nie wrócą.
.Shadow., mnie praktycznie robi się smutno/przykro, bo na co dzień widuję takie pary.
łaśnie zaczęłam chodzić na siłownię. ;P Ale wydaje mi się, że jednak to nie załatwi sprawy. No bo jak? Zajmiesz się czymś na godzinę, dwie, ale uczuć nie da się oszukać na dłuższą metę...
Moi znajomi tacy właśnie są... i chyba nie powinnam mieć im za złe, że teraz jest dla nich ważniejsza rodzina niż wyjście ze mną w piątek na kawę czy piwo... tak jak piszesz, to powinna być normalna kolej rzeczy... jednocześnie jeszcze się do tego nie przyzwyczaiłam.
Arya, przyzwyczajenie przyjdzie z czasem, ważne, by utrzymać relacje na takim poziomie, na jakim są teraz, czyli bardzo dobrym. Warto byłoby też spotykać się raz na jakiś czas, w miarę możliwości, bo zaprzestanie robienia spotkań, to powolne oddalanie się.
Wiek: 32 Dołączyła: 17 Mar 2015 Posty: 514 Skąd: pomorskie
Wysłany: 2016-11-24, 13:12
Dopóki jestem w ciągłym biegu i ferworze walki wszystko jest dobrze. Jestem szczęśliwa i spokojna, brak mi czarnych myśli. Gdy jednak zwalniam i mam dużo niezaplanowanego czasu dopada mnie poczucie pustki i osamotnienia. Myślę sobie że jestem skazana na siebie i muszę z tym żyć. Samotność nie jest największym problemem. Można się przecież czymś zając i o niej zapomnieć. Jeśli chodzi o pustkę jest na czymś frustrującym. Zastanawia mnie fakt że mimo tego, że wszystko mam czegoś ciągle mi brak.... i sama nie wiem co to może być.
I krzątam sie i szukam i nie wiem czy brak mi miłości czy seksu czy dzieci czy poczucia bezpieczeństwa... hm ogólnie mam to wszystko ( prócz dzieci) ale jakbym czuła niedosyt....
Jakbym była niezaspokojona emocjonalnie.....
Trudno tak żyć.
Tak strasznie się obwiniam Przyjacielu, że musiałeś umrzeć bym sobie o Tobie przypomniała!
Zastanawia mnie fakt że mimo tego, że wszystko mam czegoś ciągle mi brak.... i sama nie wiem co to może być.
Mam podobnie. Właściwie ten stan jest źródłem moich problemów, co gorsza nie wiem jak je rozwiązać, bo nie potrafię podać przyczyny. Poczucie braku tego tajemniczego czegoś doprowadza mnie do stanów depresyjnych i myśli samobójczych. W dodatku nie potrafię tego nikomu wytłumaczyć...Zresztą to jest tak absurdalne - niby wszystko mam, a wciąż mi źle, to brzmi jak bredzenie rozpieszczonego dzieciaka, któremu od dobrobytu się w głowie poprzewracało.