Jeżeli zależało mi na tym, żeby szwagier czy siostra nie pili, to po prostu brałam butelkę i przechylałam nad zlewem. Nie myślałam o tym, żeby mieć to na następną imprezę... Albo wlać w siebie.
Zero napisał/a:
2. Nie mam gdzie go wylać, bo palą w kuchni albo za domem i wszystko widać
Zero, muszę przyznać, że zupełnie Cię nie rozumiem. Szkoda Ci wylać alkohol, nie chcesz, by bliscy pili, a sam pijesz i chcąc nie chcąc dajesz młodszym zły przykład, a piszesz, że tego właśnie chcesz uniknąć. Jak dla mnie, sprzeczność goni sprzeczność.
Zero, muszę przyznać, że zupełnie Cię nie rozumiem
Ja też nie, choć z powyższych postów wygląda to na jakąś ochronę: chronię innych - biorę na siebie cudzą odpowiedzialność.
Zero, skoro tu napisałeś, to problem alkoholu w Twojej rodzinie istnieje.
To jak Ty w tym problemie funkcjonujesz jest niepokojące.
Rozmawiałeś o tym z jakimś psychologiem?
Ja też nie, choć z powyższych postów wygląda to na jakąś ochronę: chronię innych - biorę na siebie cudzą odpowiedzialność.
A mnie z kolei nie wygląda to na ochronę. A bardziej, tłumaczenie swojego zachowania chęcią ochrony innych.
Nie zrozum mnie źle, nie atakuję Cię. Po prostu moim zdaniem, gdybyś chciał kogokolwiek chronić, nie patrzyłbyś na alkohol, jak na coś co marnujesz, gdy wylewasz CHRONIĄC kogoś.
Moja wersja ochrony w życiu była zupełnie inna. Nie piłam NIGDY na imprezach rodzinnych, choć miałam pozwolenie, żeby być z tymi, których bronić chciałam, całkiem świadomie.
Chciałam żeby młodsi widzieli na moim przykładzie, że nie trzeba pić, aby spędzić czas z rodziną... Bo znikąd takiego przykładu nie dostawali.
Ale ja nie widzę problemu alkoholowego, a napisałem to jako żartobliwy sposób. Czy u was jeśli ktoś się podetnie to lejecie mu dalej tyle samo czy mniej? Jeśli lejecie mniej to wychodzi na to samo, bo inni piją więcej. Jeśli wyrzucasz coś za co zapłacono, to nazywa się to marnowaniem. Ale żeby uciąć rozmowę załóżmy, że piję to bo lubię.
O to mi chodziło plus to o czym pisał wcześniej, czyli jako najstarszy w rodzinie musi dbać o innych (rodzeństwo, kuzynostwo).
Ale jak dla mnie to tylko wytłumaczenie, nie faktyczne działanie. Więc chyba nie o to samo nam chodzi.
Tłumaczenie siebie myślenie - "chronię ich", "jestem odpowiedzialny za nich/za ich dzieci".
Uważam, że źródłem jest uświadomienie sobie tego, że pijąc za nich, w żaden sposób ich nie chronię, nie pomagam im, nie utrudniam dostępu do alkoholu, a to rolą rodziców jest zajmowanie się swoimi dziećmi.
Pamiętam z terapii dla DDA, różne schematy działania, i to jakie role pełnią dzieci w takich rodzinach. Osoby w grupie też mówiły o tym, że wylewając alkohol chciały chronić rodzica, dopiero później zrozumiały, że nie chronią.
Według Ciebie może to być zwykła wymówka, kiepskie tłumaczenie swojego zachowania, jednak według takiej osoby może to być logicznym działaniem, czymś normalnym, naturalnym, a nie wymówką dla siebie, dopóki nie odkryje, że jest inaczej.