Czy ktoś może mi wytłumaczyć jak mam nazwać stan, w którym jestem?
Nie jest to raczej apatia, choć pewna nie jestem. Nie cieszę się ani już nie złoszczę. Jest mi obojętne. Czyli zachowanie towarzyszące przy apatii. Jednak jestem obojętna jeśli chodzi wyłącznie o moje problemy. Mam w sumie 2 przyjaciółki (według mnie oczywiście), powierzyły mi one wszystko, a przynajmniej większość. Martwię się o nie bardzo, gdyż obie myślą o samobójstwie. Interesują mnie tylko one, czuję się jakbym przeżywała ich życie. Na początku przerażało mnie to, ale już się do tego przyzwyczaiłam. Przed innymi, a szczególnie tymi dziewczynami udaję, że posiadam jakiekolwiek emocje, a na prawdę czuję się jak zwłoki (może to dziwne, ale takie mam odczucie).
Ostatnio zmieniony przez 2013-04-08, 22:09, w całości zmieniany 1 raz
Też mam takie uczucie, a właściwie nie mam uczuć. Przez co przekłada się to na mój stan fizyczny. Ostatnio mam jakieś tiki nerwowe i bóle. A tak to nic nie odczuwam, żadnej radości czy złości, a jak poczuje gniew mam ochotę zrobić sobie krzywdę.
Teraz nie przejmują mnie nawet problemy przyjaciół, kiedyś pytałam co u nich, pomagałam im, a teraz... nic. Pewnie mnie nienawidzą. Jestem żałosna, już im nie pomagam, a podświadomie liczę na jakąkolwiek pomoc z ich strony. Na początku pomagałam im, aż ich problemy mnie przeniosły, powiedziałam, że wszystko będzie dobrze, w momencie, gdy coś się u nich ustatkowało odsunęłam się od nich, martwi mnie to moje zachowanie, wcześniej nigdy bym się tak nie zachowała. Czy apatia może przejść sama? Chciałabym w końcu coś poczuć, cokolwiek.
Ostatnio zmieniony przez 2013-04-10, 21:26, w całości zmieniany 1 raz
Może być tak, że wpadłaś w rutynę, że to co robisz już nie wywiera na tobie większego wrażenia, nie stymuluje, a tego potrzebuje mózg.
Czego nigdy nie robiłaś? Może nie próbowałaś chodzić cały dzień po puszczy albo nie grałaś w kręgle, a może nie zbudowałaś domku z kart... Spróbuj wymyślić sobie jakieś kompletnie nowe hobby albo chociaż jednorazowe zajęcie.
Wiek: 32 Dołączył: 07 Kwi 2013 Posty: 122 Skąd: Polska
Wysłany: 2013-04-13, 16:03
Dokładnie tak. Mnie gdy tylko dobija rutyna, nuda wybieram się na basen, zmęczę się porządnie i od razu lepiej pod kopułą. Teraz będzie coraz cieplej więc i na rower znajdzie się czas.
Basen odpada ze względu na blizny, choć kiedyś pływałam prawie codziennie. Jak słyszę o puszczy to aż mam dreszcze. Od zawsze boję się pustych, otwartych przestrzeni. Ale od dłuższego już czasu zbieram się do biegania, jak się ociepli to zaczynam. Dziękuję za rady