Rejestracja
Rejestracja
Autoagresywni Strona Główna
  Użytkownik: Hasło:



Poprzedni temat «» Następny temat
Osobowość schizoidalna w kontaktach z innymi
Autor Wiadomość
Lithium 
Ekshibistionistka



Wiek: 28
Dołączyła: 21 Kwi 2011
Posty: 734
Skąd: jestem?

Wysłany: 2012-01-21, 18:21   Osobowość schizoidalna w kontaktach z innymi

Cytat:
Najważniejsze, to nie być na nikogo zdanym, nikogo nie potrzebować, wobec nikogo nie mieć zobowiązań.

Trudno mi to nazwać, bo ogółem tak czuję, ale potem mam pretensje do siebie, że to właśnie czuję a chciałabym mieć przyjaciela...
Cytat:
Na zewnątrz tego rodzaju ludzie robią wrażenie chłodnych, zdystansowanych, bezosobowych, niechętnych do nawiązywania kontaktów, nieosiągalnych, a nawet zimnych. Często wydają się dziwni, a nawet zdziwaczali, niezrozumiali i obcy w swych reakcjach. Bywa, że znając ich długo, tak naprawdę ich nie znamy. Zdarza się też, że jednego dnia mamy wrażenie dobrego kontaktu z nimi, nazajutrz jednak zachowują się tak, jakby nigdy nas nie widzieli, tak że im bliższy kontakt łączył ich z nami, tym bardziej szorstko odwracają się nagle od nas, bez wyczucia, często z nieuzasadnioną agresją, która nas rani.

Często moja mina wśród ludzi nazywana jest jakbym się pyszniła, próbowała górować, rzadko się uśmiecham w tłumie. Czuję się przytłoczona i zastraszona jakbym była małym człowieczkiem a wokół mnie stado bestii pragnących mi coś zrobić. I jak tu się uśmiechać?..
Cytat:
uczucia sympatii, życzliwości, czułości i miłości są tym, co najbardziej ludzi wzajemnie do siebie zbliża, odczuwa je jako szczególnie niebezpieczne. To tłumaczy, dlaczego w takich sytuacjach reaguje odrzuceniem, wrogością, gwałtownym atakiem, zrywając nagle kontakt, wycofując się, zamykając się w sobie, tak, że nie można do niej trafić.

Chłopak mi wyznaję miłość a ja go podejrzewam o zdradę.. Fakt naruszył moje zaufanie, ale wątpię w miłość, gdy akurat WYZNAJE mi ją, gdy się stara, gdy jest czuły widzę jakby chciał mnie wykorzystać. Robię się wtedy obca, a on się zastanawia czemu.. Kocham go a za chwilę czuję w pewnym sensie nienawiść. Teraz pewnie.. ''Pewnie go nie kochasz skoro się tak zastanawiasz'' Może i macie rację, może jej nie macie.. To wygląda jakby go nie kochała.. A gdy czuję, że się oddala lgnę do niego, nie chce by odszedł.. Dzięki niemu zaczynam widzieć chociaż lekkie zmiany, że staram się kochać..
''Może chodzi raczej o autentyzm uczuć, o to, aby na przykład kochać kogoś bez powodu, a nie tylko po to, aby osłabić swój lęk lub zapełnić pustkę samotności.'' Przy nim zaczynam rozumieć te słowa..
Cytat:
Nierzadko osoba schizoidalna niszczy też swym cynicznym zachowaniem wszelkie objawy czułości u siebie i swego partnera, a czyni to dlatego, aby im nie ulec i nie okazać się miękką. W chwili najbardziej intymnego otwarcia się partnera rani go boleśnie słowem, trafiając w jego najbardziej czuły punkt[...]
W ten sposób systematycznie niszczy ona w partnerze jego gotowość okazywania miłości, chyba że ten obdarzony jest niesłychaną zdolnością kochania albo jest typem masochistycznym, który działając z poczucia winy i lęku przed utratą partnera lub też z innego powodu, jest przekonany, że wszystko musi znieść, bądź też odczuwa przyjemność, będąc dręczonym. Jeśli jest inaczej, dochodzi w końcu do tego, że wycofuje się on albo zaczyna nienawidzieć, co zresztą u partnera schizoidalnego może wywołać uczucie triumfu

Swoim zachowaniem widzę, że wywołałam u niego.. Oddalanie się? Czuję to. Nie chcę tego a robię to dalej. Nie raz ktoś ocenił mnie jako ''terrorystkę''.. Jak czuć się spełnionym gdy się gryzie w Tobie chęć miłości i bliskości ale robisz co innego. Jakby to było w Tobie wyryte i już. A jakaś siła chciała Cię dobić dając nadzieję, marzenie o czułości. Jest to też problem w stosunku ja - przyjaciel. Raz za mocno się przywiąże, ale ta osoba tego nie odczuje bo wysyłam inne sygnały a tak naprawdę na kimś mi bardzo zależy.. Tylko nikt nie chcę być przy kimś kto jest po prostu ''obojętny''.. Staram się z tym ''walczyć'' jak to w ogóle można nazwać walką. Na siłę staram się ''wyjść'' do ludzi, powiedzieć co myślę, przeciwstawić się w grupie. Nie lubię dyskusji w otoczeniu. Staram się ich unikać, posłuchać a potem żałować swoich niewypowiedzianych pomysłów. Obawiam się odrzucenia.
Cytat:
Sytuacja staje się jeszcze trudniejsza, gdy osoba schizoidalna przenosi na partnera lub partnerkę przepastną ambiwalencję między miłością a nienawiścią oraz swoje wątpliwości co do tego, czy sama może być kochana. Wystawia wtedy partnera na ciągłe próby, domagając się od niego nowych dowodów uczucia, które mają uspokoić jej wątpliwości. Postawa ta może przybrać nawet formę klasycznego sadyzmu. Zachowanie przybiera wówczas postać destrukcyjną; dowody i przejawy uczucia okazywane przez partnera są pomniejszane, bagatelizowane, analizowane, podawane w wątpliwość lub w przewrotny sposób nazywane instynktem. Spontaniczne oznaki uczucia partnera odczytuje się jako dowód jego nieczystego sumienia, poczucia winy lub próbę obłaskawienia (Co chcesz przez to osiągnąć, widocznie masz coś na sumieniu?!). Najczęściej istniejący model psychologiczno-abstrakcyjny proponuje nieskończenie wiele możliwości interpretowania takiego tendencyjnego rozumienia zachowań partnera, zniekształcającego zupełnie ich sens.

Jak stwierdzili mi tą osobowość po tych wszystkich testach rozmowach.. Psychoterapeuta mi o niej gadał załamywałam się po trochu jeszcze bardziej. Nie dość, że tak właśnie odczuwałam, tak właśnie robiłam to ktoś to wie i mnie tym dręczy. Brak okazywania uczuć, odpychanie, nieumiejętność kochania.. Jeszcze przed badaniami.. Przed tym wszystkim. ''Tylko się nie zakochaj'' ''Dlaczego?'' ''Bo ja nie umiem okazywać miłości, nie umiem kochać'' A w środku tego pragnę. Nie umiem być dla kogoś, staram się i naglę coś zrobię źle ... Czasami mam ochotę wszystkim pierdol** i sobie pójść w pizdu. Jak czytam to i coraz bardziej widzę w tym siebie mam ochotę nie być. Skoro mam nieść cierpienie osobom które kocham.. Dopóki nie poznałam Go byłam bardzo lekkomyślna, związek? Być z kimś? Nigdy nie interesowałam się chłopakiem by z nim być, podobał mi się jego wygląd.. Nie chciałam poznawać charakteru, obawiałam się zranienia że mnie nie zaakceptuje.
Cytat:
codzienne sytuacje stają się dla nich niesłychanie trudne; osoby te nie dostrzegają przy tym, że ich trudności dotyczą sfery kontaktów z innymi ludźmi, a nie są tylko kwestią braku umiejętności.

Jak pisałam.. Chcę coś powiedzieć, ale spinam się, boję się odrzucenia mojego zdania i tak bardzo zazdroszczę osobom które się nim nie przejmują. Udaję, że mam to gdzieś jak już powiem coś a w głębi przeżywam czy to zostanie zaakceptowane i nie wyśmiane. Z nerwów powiem głupotę, której wcale nie myślę albo poprzekręcam wszystko.. Potem się obwiniam o to i popadam w dół dopóki się nie wyżyję, nie usłyszę miłego słowa, chcę się dowartościować - jakaś forma z narcyza? Egoizm? Egocentryzm? Nie wiem. Czasami by unikać ludzi i to z tego czerpać przyjemność, dawania szczęścia.. Przekładam często raczej na ''mieć'' niż ''być''. Długo byłam jedynaczką, rozpieszczaną przez mamę, bo nie miała czasu, praca i praca- chciała mi to wynagrodzić drogimi prezentami, i nadal mam te ''symptomy'' ale już bym sobie nie wyobrażała życia bez siostry. To przy niej czuję się luźnie. Umiem się do niej uśmiechać, ale dlaczego do cholery nie do innych.. Dlaczego tylko w wąskim gronie znajomych w którym czuję jakąś swoistą namiastkę bezpieczeństwa umiem powiedzieć swoje zdanie choć i tak mam czasami myśl odrzucenia. Trochę stresu.. To głupie, ktoś się krzywo spojrzy i już. Czuję się odrzucona.
Z tego co czytam nie będę już inna, ale nagle dlaczego? Skoro jak człowiek niewierzący może uwierzyć to czemu ja nie mogłabym się otworzyć? Tylko zawsze jak się staram, udaję się to przychodzi wielki stres i DUPA. Momentami naprawdę chciałabym nie być sobą - umieć pogadać, normalnie, na luzie, umieć być sobą a jednocześnie nią nie być by móc powiedzieć co we mnie siedzi, co myślę, a z drugiej strony dziękuję za to, że taka jestem i nie czuję potrzeby uczestniczenia w życiu społecznym.
Cytat:
Najczęściej osoba taka skorzystałaby z bajkowej czapki niewidki, za którą ukryta mogłaby niepostrzeżenie uczestniczyć w życiu innych ludzi, nie musząc przy tym oddawać niczego z siebie.

Poproszę.

Piszę bo mnie to boli, bo to co odczuwam jest dla mnie absurdalne aż niewiarygodne chcieć coś czego się nie chce. Mam napady lęku, przeogromnie się boję. Z rana mam jakby sen na jawie.. Leżę, nie mogę się ruszyć.. Przybliża się do mnie znajoma twarz, uśmiecha się i nagle jej zęby się wyostrzają, robią długie, robi się straszna, ciemna, krew i zaciska szczękę na mojej szyi w między czasie.. Gdy się uśmiecha czuję się błogo, a gdy widzę już tę zmianę staram się ruszyć a nie mogę, paraliż, chcę się odezwać nie umiem. W końcu krzyknę, obiję ciałem/kończyną o ścianę i leże w strachu nie wiedząc o co chodzi, czując taką pustkę w głowie. Czasami czuję czyjąś obecność obok, oddech i znowu paraliż, znowu to uczucie. Chciałabym się zabić, ale przed tym mam jeszcze większy strach. Może do czasu..




Po ziemi gonimy mare, którą każdy nosi we własnym sercu, i dopiero gdy stamtąd ucieknie, poznajemy, że to był obłęd...
Ostatnio zmieniony przez 2015-12-28, 21:27, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
 
Osobowość schizoidalna w kontaktach z innymi
Scarlet Halo
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-21, 18:52   

Diagnoza zaburzeń osobowości to nie wyrok. Można nad sobą pracować, choć nie jest to faktycznie łatwe... powoli wiele rzeczy można zmienić... być może pewne odruchowe reakcje, myśli i lęki pozostaną, ale nad nimi też da się zacząć panować. Ty jesteś jeszcze bardzo młoda i Twoja osobowość nie jest do końca ukształtowana... tym lepiej dla Ciebie, bo na tym etapie jest dużo bardziej "plastyczna" niż będzie za 10 lat.
Pewne rzeczy się zmieniają... ja przykładowo bardzo trudno aklimatyzuję się w nowych miejscach (nowa szkoła, praca itp.) Kiedy parę lat temu poszłam na praktyki to ogromne napięcie czułam bez przerwy przez pierwsze półtora tygodnia... teraz jak zaczęłam staż trwało to tylko 3 dni... dla mnie to duży postęp... Nie jest idealnie i też z zazdrością patrzę na ludzi, którzy radzą sobie w takich sytuacjach doskonale, ale jest lepiej... i przy dobrych wiatrach ta tendencja się utrzyma.




 
 
Osobowość schizoidalna w kontaktach z innymi
Fearless 



Wiek: 28
Dołączyła: 08 Maj 2016
Posty: 299
Skąd: mazowieckie

Wysłany: 2016-05-18, 13:26   

Lennei, nom :D poza pierwszym punktem. Ja właśnie nie wierzę w to, że ludzie mogą nie mieć potrzeby realnych kontaktów, a tym bardziej w to, że to może być dla nich zdrowe. Według mnie brak potrzeby realnych kontaktów świadczy o jakichś zaburzeniach.
Dlatego pisałam o znajomym introwertyku, który i tak ma znajomych i nie ma problemu z wchodzeniem w nowe środowisko. A taka osoba 'bez potrzeby' realnych kontaktów nie potrafiłaby wejść w nowe środowisko, nie stresując się. Jak więc poradzi sobie w pracy, w szkole, ogólnie w życiu?
Takie przesadne unikanie ludzi to nie introwertyzm, tylko poważny problem.

Jeśli w końcu ktoś taki uzna, że jednak wariuje od tej samotności, to chce się przełamać, a nie potrafi. I zaczyna szukać kogokolwiek do rozmowy w Internecie. O takich osobach cały czas pisałam, nie takich, co mają realnych znajomych i po prostu też szukają osób np. o podobnych zainteresowaniach w sieci. Według mnie dla tych osób masakrycznie samotnych to odwlekanie trochę swojego rozwoju, korzystniejsza będzie terapia grupowa lub ciągłe próby przełamania się na żywo, obserwowanie ludzi, żeby zrozumieć, czemu większości jest tak łatwo ze sobą rozmawiać, a tym skrajnie zamkniętym w sobie ciężko. I to, że tak uważam, nie znaczy, że nie mam w sobie empatii czy coś. Czaję, że u takiej osoby to zamknięcie nie wzięło się znikąd.

To też nie znaczy, że całkowicie potępiam takie internetowe kontakty w przypadku takich osób, bo tak jak pisałam, też mogą się nauczyć otwierać dzięki temu, ale tylko w jakimś małym stopniu. Spoko, jeśli znajomość przeniesie się do reala. Można powiedzieć: niech każdy się otwiera w swoim tempie i totalnie takie stwierdzenie popieram, tylko cały czas piszę, dlaczego myślę, że najlepszą metodą i tak jest bezpośrednia konfrontacja ze swoim problemem, czyli w tym przypadku lękiem przed ludźmi. Uważam, że w przypadku takich skrajnie zamkniętych w sobie osób internetowe znajomości to słabe rozwiązanie problemu. To nawet nie rozwiązanie do końca, tylko raczej zabijanie poczucia samotności, które doskwiera każdemu człowiekowi (nieważne czy jest introwertykiem, czy ekstrawertykiem) po jakimś czasie odosobnienia i na dłuższą metę zaczyna mu szkodzić.




 
 
Osobowość schizoidalna w kontaktach z innymi
Chochlik
[Usunięty]

Wysłany: 2016-05-18, 16:37   

Fearless napisał/a:
taka osoba 'bez potrzeby' realnych kontaktów nie potrafiłaby wejść w nowe środowisko, nie stresując się.

Nie mam potrzeby posiadania psa, a jakbym przyszła do kogoś kto miałby psa, to bym nie była przerażona perspektywą kontaktu ze zwierzakiem. Tak samo bym się nie denerwowała, gdyby mi tego psa oddano na przechowanie na czas urlopu. Podsumowując: brak potrzeby nie oznacza braku umiejętności lub jakiegoś szczególnego stresu.

Fearless napisał/a:
nie wierzę w to, że ludzie mogą nie mieć potrzeby realnych kontaktów

"Nie wierzę, że istnieją ludzie, którzy są inni niż ja." :roll:




 
 
Osobowość schizoidalna w kontaktach z innymi
Lennei
[Usunięty]

Wysłany: 2016-05-18, 16:57   

Chochlik napisał/a:
"Nie wierzę, że istnieją ludzie, którzy są inni niż ja."

O, to dobrze podsumowuje dyskusję.




 
 
Osobowość schizoidalna w kontaktach z innymi
użytkownik
[Usunięty]

Wysłany: 2016-05-18, 17:07   

Chochlik, ja bym tam jednak przyznał koleżance część racji. Obcowanie z ludźmi wymaga pewnych umiejętności, które nabywamy na przestrzeni dorastania: nie rodzimy się z nimi. Analogicznie jeżeli po pewnym czasie wrócisz do dawnego zawodu Twoja jakość pracy będzie gorsza niż, kiedy to miało miejsce za pierwszym razem. Rzecz jasna efektywność po jakimś czasie wróci no, ale jednak.



 
 
Osobowość schizoidalna w kontaktach z innymi
Chochlik
[Usunięty]

Wysłany: 2016-05-18, 17:19   

Ryba, ale ja nie mówię, że na pewno każdy kto nie obcuje z ludźmi z wyboru ma umiejętności, które są do tego potrzebne. Mówię, że brak potrzeby nie oznacza od razu braku umiejętności.

A teraz idę pozmywać naczynia i zrobić obiad, bo mam taką potrzebę. Nie będę myć podłogi, bo nie mam takiej potrzeby... a czy umiem myć podłogę? Cóż, zdania są podzielone.




 
 
Osobowość schizoidalna w kontaktach z innymi
użytkownik
[Usunięty]

Wysłany: 2016-05-18, 22:11   

Chochlik napisał/a:
Mówię, że brak potrzeby nie oznacza od razu braku umiejętności.

I absowicie się z tym zgadzam.
Chochlik napisał/a:
Cóż, zdania są podzielone.

Najlepiej to chyba zapytać podłogi. ;)




 
 
Osobowość schizoidalna w kontaktach z innymi
Scarlet Halo
[Usunięty]

Wysłany: 2016-05-19, 08:26   

Fearless napisał/a:
Ja właśnie nie wierzę w to, że ludzie mogą nie mieć potrzeby realnych kontaktów, a tym bardziej w to, że to może być dla nich zdrowe. Według mnie brak potrzeby realnych kontaktów świadczy o jakichś zaburzeniach.

Po pierwsze istnieje coś takiego jak 'osobowość schizoidalna'. Po drugie, pojawiają się głosy mówiące o tym, że nie powinno się traktować tego jako zaburzenie, ponieważ u osoby z osobowością schizoidalną nie występuje dyskomfort związany z tym, że jest jaka jest.
Fearless napisał/a:
poczucia samotności, które doskwiera każdemu człowiekowi (nieważne czy jest introwertykiem, czy ekstrawertykiem) po jakimś czasie odosobnienia

Nie miewam poczucia samotności niezależnie od tego czy się kontaktuję z ludźmi czy nie.
Fearless napisał/a:
A taka osoba 'bez potrzeby' realnych kontaktów nie potrafiłaby wejść w nowe środowisko, nie stresując się. Jak więc poradzi sobie w pracy, w szkole, ogólnie w życiu?

No jakoś sobie radzę w życiu, a potrzebę realnych kontaktów mam niską, a czasami zerową. Nie przeżywam jakiegoś paraliżującego stresu podczas kontaktów z ludźmi. Ja po prostu nie przepadam za znaczną częścią ludzkości, więc nie mam ochoty na ten kontakt.




 
 
Osobowość schizoidalna w kontaktach z innymi
Fearless 



Wiek: 28
Dołączyła: 08 Maj 2016
Posty: 299
Skąd: mazowieckie

Wysłany: 2016-05-20, 11:31   

Chochlik, wiem, że istnieją ludzie, którzy są inni niż ja, np. introwertycy. Ale pisałam już, czemu uważam, że introwertyzm a przesadne unikanie ludzi to dwie różne sprawy. W drugim przypadku to problem.

Scarlet Halo, wiem, że istnieje coś takiego jak osobowość schizoidalna. Ale to jest właśnie zaburzenie przecież, które się leczy.

I ok, zgeneralizowałam. Może i tak osoba nie stresuje się, wchodząc w nowe środowisko. Ale czemu tak nie lubi ludzi? Co jej zrobili, że z góry nie ma ochoty na kontakt z nimi?




 
 
Osobowość schizoidalna w kontaktach z innymi
Lennei
[Usunięty]

Wysłany: 2016-05-20, 11:46   

Fearless napisał/a:
Ale czemu tak nie lubi ludzi? Co jej zrobili, że z góry nie ma ochoty na kontakt z nimi?

Czemu zakładasz, że nie lubi albo że wyrządzili jej jakąś krzywdę? Może po prostu nie ma ochoty/nie ma potrzeby na kontakty z innymi. Po prostu.




 
 
Osobowość schizoidalna w kontaktach z innymi
Scarlet Halo
[Usunięty]

Wysłany: 2016-05-20, 11:50   

Cytat:
. Ale to jest właśnie zaburzenie przecież, które się leczy.

Homoseksualizm i drapetomania też były kiedyś zaburzeniami, które się leczyło.
Cytat:
Ale czemu tak nie lubi ludzi? Co jej zrobili, że z góry nie ma ochoty na kontakt z nimi?
A musieli jej coś robić? Ja nie lubię rodzynek mimo, że żadna rodzynkami mi nigdy krzywdy nie zrobiła. Nie odczuwam lęku przed rodzynkami. Nie uważam, że rodzynki nie powinny istnieć. Po prostu nie chcę ich w moich potrawach. Czy powinnam to leczyć?



 
 
Osobowość schizoidalna w kontaktach z innymi
Fearless 



Wiek: 28
Dołączyła: 08 Maj 2016
Posty: 299
Skąd: mazowieckie

Wysłany: 2016-05-20, 12:03   

Ok, wobec tego uznajmy wszystkie zaburzenia za normalne. Niech każdy sobie żyje jak chce i nie próbujmy wmawiać na siłę ludziom, że można inaczej i że sobie szkodzą. Nie wiem, po kija moi bliscy tak się upierali, żebym wyszła z anoreksji.

Swoją drogą, już na poważnie, nie uważam, żeby homoseksualizm był normalny, tego drugiego zaburzenia nie znam. Mam znajomych gejów, akceptuję homoseksualistów i uważam, że niech robią, co chcą, ale nigdy nie powiem, że to normalne, więc tym argumentem, że jakieś tam WHO sobie uznało (edit: drogą głosowania do tego), że to normalne, mnie nie przekonasz. (edit: tzn, może nie tak, że jest nienormalny, bo w końcu występuje, ale też wg mnie świadczy o problemach albo natury psychologicznej albo o nieprawidłowościach natury biologicznej)

Przyrównywanie rodzynek do ludzi, hm.. Niejedzenie rodzynek nie sprawia problemów, samotność tak.

No spoko, jak nie ma ochoty, to niech pozostanie samotny. Ja naprawdę nikogo nie mam zamiaru zmuszać, ale to nie znaczy, że zmienię swój pogląd na tę sprawę, czyli - jesteśmy istotami społecznymi, samotność nam nie służy i totalne unikanie ludzi świadczy o jakimś głębokim problemie, tak samo jak totalne zblokowanie przed miłością i wiele innych zachowań.




 
 
Osobowość schizoidalna w kontaktach z innymi
Scarlet Halo
[Usunięty]

Wysłany: 2016-05-20, 12:17   

Cytat:
argumentem, że jakieś tam WHO sobie uznało, że to normalne, mnie nie przekonasz.
Ale argument, że w jakimś DSM osobowość schizoidalna widnieje jako zaburzenie mimo, że nie wywołuje dyskomfortu i nie obniża jakości życia, to Cię przekonuje. ;)
Cytat:
Niejedzenie rodzynek nie sprawia problemów, samotność tak.

Bycie samemu, a odczuwanie samotności to dwie różne rzeczy. Można żyć samemu i nie czuć się samotnym, a można czuć się samotnym w tłumie.




 
 
Osobowość schizoidalna w kontaktach z innymi
Fearless 



Wiek: 28
Dołączyła: 08 Maj 2016
Posty: 299
Skąd: mazowieckie

Wysłany: 2016-05-20, 12:34   

Nie obniża jakości życia? Dyskutowałabym. Anorektyczka też twierdzi, że anoreksja nie obniża jakości jej życia, wręcz przeciwnie ;) Osoba zaburzona nie do końca jest w stanie stwierdzić, jaka jest jakość jej życia. Pytanie klucz: ok, Twoja osobowość schizoidalna nie obniża jakości Twojego życia, Twoje anoreksja nie obniża jakości Twojego życia, Twój brak potrzeby kontaktu z ludźmi nie obniża jakości Twojego życia. Ale czy jesteś szczęśliwa/y? Jeśli nie, to widać coś jednak jest nie tak z tą jakością Twojego życia. edit: może warto pomyśleć, czy właśnie nie te obszary, których tak zaciekle bronisz jako normalnych.



 
 
Osobowość schizoidalna w kontaktach z innymi
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,15 sekundy. Zapytań do SQL: 12