Rozmowa w pracy:
- Cześć, przyszedłem sobie spisać odczynniki do pracy magisterskiej. Alkohol etylowy 80%...
- Robimy rozcieńczenie z 96. <podaję butelkę>
- A przepis?
- No... dodajesz wody.
Byłam ostatnio na rozmowie o pracę... I miałabym ją od ręki, gdyby nie to, że powiedziałam, że umowę podpiszę później i uciekłam! Jestem na siebie cholernie zła. Tłumaczyłam to nieodpowiednimi godzinami pracy i niską stawką, ale tak naprawdę to się boję. Dziś byłam na kolejnym spotkaniu, ale nie mam pewności, że mi się uda. Boże, co za stres.
Za to rozmowa z moją (prawie) byłą kierowniczką przebiegła lepiej, niż się spodziewałam. Dała mi parę dni pracy i powiedziała, że w razie czego zawsze mogę do niej przyjść z problemem.
Jak już pewnie wszyscy wiedzą, zarówno ja i Kinga pracujemy w OBI.
W dwóch różnych na terenie Krakowa. Dlatego porównuję sobie jak w obu traktują pracowników. Otóż, jedyne co jest takie samo to wypłata, która kupę przypomina. Co do różnic to:
U mnie:
- kierowniczka kas respektuje potrzeby pracowników przy układaniu grafiku, ostatnio coś mi nie pasowało, mimo, że jej o tym mówiłam i kiedy to jej powiedziałam, z marszu zmieniła na pasującą mi godzinę;
- z kierowniczkami się żartuje, zastępcy dyrektorów mówią cześć nawet pracownikom firmy sprzątającej, a główny dyrektor z każdym pracownikiem wita się przez podanie ręki;
- jedna kierowniczka ma jakieś ale do rozmów, pozostałe się dołączają do plotkowania, nie przyczepiają się do telefonu pod kasą, kiedy nie ma nic do roboty, starają się robić przerwy w połowie pracy w miarę możliwości;
- kierowniczka, która źle traktowała pracowników została wyrzucona z pracy przy najbliższej okazji (to samo stało się z kierownikiem działu "Budować" );
- z okazji akcji promocyjnej dostajemy koszulki, w których mamy pracować, każdy dostaje tyle koszulek ile dni akcji będzie pracował.
U Kingi:
- mam wrażenie, że kierownictwo traktuje pracowników jak ludzi gorszego sortu;
- jest zakaz rozmów, zerkania w telefon, podpierania się, trza siedzieć i się uśmiechać czekając pół godziny na klienta;
- kierowniczka jest skłonna powiedzieć pracownikowi, żeby się uczesał, wysuszył włosy (30 stopni na sklepie, no wszyscy się kurwa pocą, wiatrak pod kasą to nie jest szczyt marzeń w takich warunkach);
- nie słyszałam, żeby Kinga wspominała o pełnej kulturze dyrektora, który wszystkich pracowników traktuje równo, już nie mówiąc o dyrektorze własnoręcznie przykręcającym markizy nad kasą, bo dzień wcześniej padało i stwierdził, że dłużej tak nie może być;
-koszulki na akcje promocyjną rozdawane są w sposób następujący: pracownik firmy zewnętrznej - 1, pracownik etatowy - 3, tylko czekać, aż komuś się oberwie, że śmierdzi.
- jest zakaz rozmów, zerkania w telefon, podpierania się, trza siedzieć i się uśmiechać czekając pół godziny na klienta;
Zapomniałaś o zakazach czytania czegokolwiek poza aktualną gazetką promocyjną, rozwiązywania krzyżówek lub pisania czegokolwiek innego niż numer transakcji na dokumencie... dobrze, że pić i oddychać można.
Ah, jeszcze u was sama konstrukcja kasy pozwala na siedzenie w czasie obsługiwania klienta. Ja muszę do każdego wstać.
Chochlik, to koszmarnie. W takich warunkach to chyba bardzo niefajnie pracować. A jakoś całym działem nie możecie się zbuntować i podpowiedzieć dość. Kiedy wszystkie się zbuntują to jest chyba szansa aby coś zmienić.
Wiek: 34 Dołączyła: 18 Gru 2009 Posty: 10450 Skąd: świat
Wysłany: 2016-06-06, 21:34
Żurawek, ale też jako mama panny młodej byłaby milej widziana w czymś bardziej zobowiązującym
Rany, ale mam nadzieję, że będzie tylko "piątą wodą po kisielu" w relacjach rodzinnych, bo ja bym nie chciała, żeby np. moja mama przyszła na mój ślub w dżinsach.
Przejęcie kontroli nad światem za pomocą łyżeczki i waty cukrowej
Na przypale, albo wcale - o tym będą musicale!
Jak widelcem kompot jesz.
Tak bardzo rąbnęłam się w kolano o służbową szafeczkę, że ledwo chodzę. Do tego moja poniekąd-przełożona uważa, że naskarżyłam na nią kierowniczce.
Szkoda mi też jednej dziewczyny, która przejęła działkę po pracowniku, który niedawno odszedł. Zostawił po sobie straszny syf, przez co o mało dziś nie ryczała.