Z tego co wiem, wiele osób na forum ma różne zaburzenia osobowości. Jak sobie z nimi radzicie? Jak myślicie, czy zaburzenia osobowości można całkowicie wyleczyć czy tylko zaleczyć, mimo tego i tak męczyć się z nimi przez całe życie? (Chodzi mi oczywiście o leczenie specjalistyczne). Czytając wiele artykułów w internecie na ten temat, widzę, że zdania są podzielone. A jak jest z tym u Was?
Ja powiem Wam, że jestem strasznie zdołowana. Mam zdiagnozowane zaburzenia osobowości (najprawdopodobniej borderline, moja była zajebista psychiatra sama nie wie : ]), jednak niedługo po tej diagnozie moja współpraca z tą panią się zakończyła, bo była fatalnym specjalistą. Niestety w moim mieście nie ma dobrych psychiatrów i psychologów, mam nadzieję, że jak wyjadę stąd to znajdę dobrego specjalistę.
Powiem Wam, że coraz częściej i coraz mocniej wyczuwam u siebie objawy tego zaburzenia i jest mi z tym naprawdę ciężko i nie do wytrzymania chwilami, stąd też narodziło mi się w głowie takie pytanie. Czy jest jeszcze nadzieja dla mnie i wielu innych osób, które mają podobny problem? Czy już do końca życia będę popie*dolona?
borderline nie jest mi obce, zdiagnozowano mi to pół roku temu i jakoś tego się trzymają. póki co mam zastój w leczeniu z własnej woli, bo po prostu zwątpiłam we wszystko. szczerze nie wiem czy da się do wyleczyć, jestem raczej zdania że można zaleczyć. wiele objawów typowych u siebie znajduję, BPD u mnie potwierdzają jakieś tam testy psychologiczne. teoretycznie twierdzi się, że żeby można to wyleczyć to trzeba znaleźć powód, a co się wiąże z długą psychoterapią, bo przecież przyczyny lekami nie da rady wyleczyć, można jedynie na bieżąco skutki leczyć. fakt momentami nie wytrzymuję ze sobą i swoim zaburzeniem, ale każdego dnia próbuję jakoś się z tym czymś oswoić. w ogóle jak tak czasem myślę to stwierdzam, że jeżeli przyszedłby dzień żebym się wyleczyła to bym straciła swoją osobowość może i zaburzoną, ale moją, no i musiałabym nauczyć się siebie od nowa, a tak to jestem takim właśnie "popie*doleńcem" tak więc biorę pod uwagę że tak już u mnie wszystko zostanie
U mnie oprócz choroby afektywnej dwubiegunowej psychiatra stwierdził także osobowość impulsywną. U mnie leczenie jest na razie farmakologiczne, ale niedługo idę także do psychologa. Według psychiatry jest mi to potrzebne żeby poradzić sobie ze swoimi emocjami. Jak na razie mam wybuchy agresji, które nie wiem skąd się biorą. Wczoraj miałam ciężką noc nie mogłam zasnąć i zalewała mnie agresja. Z trudem ją stłumiłam uspokajaczami - to było uczucie jakbym zaraz miała zaraz drapać ściany. Boję się iść położyć spać.
Wiek: 34 Dołączyła: 18 Gru 2009 Posty: 10450 Skąd: świat
Wysłany: 2012-03-23, 07:26
U mnie przed tym jak zdiagnozowano schizo, podejrzewano BPD, ale nie jakieś skrajny przypadek. A tak to psycho mi mówi, że mam wszystkie cechy osobowości unikającej co potwierdziło się w kilku testach diagnostycznych.
Było mi swego czasu ciężko o tyle, że z wszystkiego rezygnowałam, wszystkiego się bałam, w nic się nie angażowałam.
Ale postawiono mnie pod ścianą i zmuszono do podjęcia działania. Wyszło. Teraz nadal mam problem z tym, aby trzymać się postanowienia i nie uciec z płaczem, ale uczę się wytrwałości i spontaniczności.
Myślę, że wyleczyć się tego nie da, bo zawsze gdzieś będą te cechy, wahania, w nas. Natomiast można się nauczyć działań, które będą hamować cechy osobowości zaburzonej. Dlatego ważna jest terapia.
Przejęcie kontroli nad światem za pomocą łyżeczki i waty cukrowej
Na przypale, albo wcale - o tym będą musicale!
Jak widelcem kompot jesz.
zdiagnozowano mi to pół roku temu i jakoś tego się trzymają. póki co mam zastój w leczeniu z własnej woli, bo po prostu zwątpiłam we wszystko
Osoby z BPD często mają problem z utrzymaniem jednego kursu działań, przerywają leczenie albo często zmieniają terapeutów... możesz potraktować swoje zniechęcenie jako objaw - może wtedy łatwiej będzie Ci wrócić na terapię.
aśka. napisał/a:
w ogóle jak tak czasem myślę to stwierdzam, że jeżeli przyszedłby dzień żebym się wyleczyła to bym straciła swoją osobowość może i zaburzoną, ale moją
A to z kolei jest typowe podejście osób z zaburzeniami osobowości w ogóle... właśnie to odróżnia nas od nerwicy... nerwicowcy traktują swoją chorobę jako coś obcego i niepożądanego, osoby z zaburzeniami osobowości często traktują swoje objawy jako zgodne z ego, więc tym trudniej zmienić takie myślenie. Sama jestem głęboko przekonana, że gdybym się wyleczyła to ja, jako ja przestałabym istnieć i pojawiłby się na moje miejsce ktoś, kto już mną nie jest...
Kiedyś miałam diagnozę osobowość zależna... teraz od paru lat trzymają się chwiejnej emocjonalnie.
A więc unikam wszelkiego tego co przynosi stres i niepewność i możliwe cierpienie. Ciężko jest. Najgorsze że człowiek sie tym przejmuje, nie jest to jakieś siedzenie w domu z własnej woli i niemarwteinie sie całym światem - a wręcz odwrotnie.
O tak. Nie wiem dokładnie, na czym polega osobowość unikająca, nie chcę się w to wgłębiać, staram się nie myśleć o chorobie tylko wmawiać sobie, że taka po prostu jestem... Ale moje zaburzenie daje się we znaki w wielu aspektach mojego życia. Tak jak Nusquam'owi, zdiagnozowano mi schizotypię i na tym zostało. Początkowo myśleli, że to borderline, ale jednak wiele rzeczy się nie zgadzało, więc wcisnęli mi to. I niby pasuje, pasuje całkiem bardzo.
Nie wiem, czy da się to wyleczyć, ale na pewno wiem, że zaleczyć tak. Albo przechodzę taki okres, w którym objawy zaburzeń osobowości trwają uśpione gdzieś głęboko w mojej głowie.
Evicka napisał/a:
Jak myślicie, czy zaburzenia osobowości można całkowicie wyleczyć czy tylko zaleczyć, mimo tego i tak męczyć się z nimi przez całe życie? (Chodzi mi oczywiście o leczenie specjalistyczne)
No właśnie, i tu jest moja zmora. Nie działają na mnie leki, brałam ich mnóstwo, z wielu grup, niektóre pomagały przez początkowy, dosyć krótki okres, inne wcale. Przestałam wierzyć w leczenie farmakologiczne. Być może terapia w czymś by mi pomogła, jednak nie mogę się zdecydować. Nie mam szczęścia do psychologów.
Edit. A tak teraz sobie czytam o osobowości unikającej i owszem, sporo może się zgadzać.
Ostatnio zmieniony przez Sadist 2012-03-25, 21:22, w całości zmieniany 1 raz
Lekami leczy się skutki tych zaburzeń (typu lęki, huśtawki nastroju, depresję, itp.) a na terapii starasz się znaleźć przyczynę tego zaburzenia i poradzić sobie z nią. Podobno, kiedy znajdzie się ten czynnik, który nas zmienił w taki sposób (nie wiem jak jest z innymi zaburzeniami, ale wiem, że u borderów czynnikiem wywołującym to zaburzenie jest jakieś traumatyczne wydarzenie w dzieciństwie), to jest punkt zwrotny w leczeniu i wtedy psycholog wie co z Tobą robić. Mnie też faszerowali lekami, ale to dlatego, że miałam depresję i silne lęki.
Ostatnio zmieniony przez Evi 2012-03-25, 22:02, w całości zmieniany 1 raz
Lekami leczy się skutki tych zaburzeń (typu lęki, huśtawki nastroju, depresję, itp.) a na terapii starasz się znaleźć przyczynę tego zaburzenia i poradzić sobie z nią.
Ależ ja doskonale o tym wiem, tylko właśnie żadne leki nie pomagały mi pozbyć się lęków czy depresji.
Podobno, kiedy znajdzie się ten czynnik, który nas zmienił w taki sposób (nie wiem jak jest z innymi zaburzeniami, ale wiem, że u borderów czynnikiem wywołującym to zaburzenie jest jakieś traumatyczne wydarzenie w dzieciństwie), to jest punkt zwrotny w leczeniu i wtedy psycholog wie co z Tobą robić
Tak?
Nie pamiętam nic takiego, co mogłoby być tym czynnikiem...
A Ty go już znalazłaś?