You know you did me wrong (mmm)
Just one more cup of coffee 'fore I go (mmm)
I know I better stop and cut the show (mmm)
I'll leave you all the memories and go, I'ma go
Wiek: 24 Dołączyła: 23 Cze 2019 Posty: 301 Skąd: Polska
Wysłany: 2023-08-03, 10:16
Mam pytanko, czy ktoś zna sposób na pleśniejącą ziemię? Co bym nie zrobiła, nawraca. Ani wypieczenie ziemi przed nie daje sobie rady, a kwiatek dla mnie ważny, więc nie chciałabym go na straty spisać mimo wszystko .
Podbijam. Ja jednego kwiatka wyrzuciłam, ale zanim to zrobiłam ukorzeniam odrosty. Może da radę.. Raz już tak robiłam. To jakiś fiołek, nie wiem jaki, prezent to był, po przekwitnięciu urósł w górę, aż zdrewniały mu łodygi i brzydko wyglądał.
Zasypywalam wcześniej cynamonem i nic. Przesadziłam jednego z myciem korzeni i póki co nie pleśnieje.
Pytanie może głupie, ale ja na kwiatkach znam się jak świnia na gwiazdach. Czy jest ktoś w stanie polecić jakąś roślinkę doniczkową, która jest względnie łatwa w utrzymaniu, która nie wymagałaby jakiejś szczególnie wybitnej pielęgnacji po za zapewnieniem odpowiedniej wilgotności gleby itp. No i żeby nie była toksyczna dla zwierząt.
To object to this inseparability of pleasure and pain, life and death, is simply to object to existence. But, of course, we cannot help objecting when the time comes. Objecting to pain is pain.
You know you did me wrong (mmm)
Just one more cup of coffee 'fore I go (mmm)
I know I better stop and cut the show (mmm)
I'll leave you all the memories and go, I'ma go
void, nie wiem jak z kotami, ale co do pozostałych wymagań to u mnie sprawdzają się kaktusy, sukulenty (te ponoć są bezpieczne dla kotów) i w całkiem dobrym stanie trzyma mi się jeszcze palma - Chamaedorea elegans.
Mam jeszcze aloes, ale chyba go przelałam wodą, bo bokiem mu żółte grzyby urosły.
(Doczytałam teraz, że żółte grzyby to czubnik cytrynowy i jest nieszkodliwy dla roślin).
Wiek: 33 Dołączyła: 20 Mar 2019 Posty: 1987 Skąd: wielkopolskie
Wysłany: 2023-08-25, 14:48
void, ja kiedyś miałam Zamioculcas zamiifolia (opis ze strony "Zamiokulkas zamiolistny to niezniszczalna roślina, która wymaga niewielkiej uwagi" ) on przymrozki nawet przetrwał na balkonie swego czasu, wyniosłam go na klatkę, zapomniałam w ogóle podlewać - pięknie rósł, zieloniutki, do chwili aż mi ktoś go nie zaj****ł z piętra
A wzięłam sobie tego kwiatka z biura, jak porządki robiliśmy - tam słońce nie wpadało za bardzo, panie sprzątające dbały o podlewanie. Ale wzięłam do domu z ciekawości, czy przetrwa, bo ja wszystkie kwiaty doprowadzam do ruiny, ten dał radę, polecam
COFAM! Doczytałam dopiero na stronie: "Zamiokulkas zamiolistny nie jest bezpieczny dla zwierząt domowych, może być toksyczny w przypadku zjedzenia liści."
Za głośno? Co jest za głośne? Tylko cisza. Cisza, w której się człowiek rozpada jak w próżni.
Właśnie void, od razu chciałam polecić swoje ulubione, ale wyszło że większość jest nieodpowiednie dla zwierząt...
Jednak, jeden z nich łatwy w obsłudze i według mnie ładny to grubosz, inaczej też drzewko szczęścia. Czyli potwierdza się, że najlepiej Tobie szukać w kaktusach i sukulentach.
Wprawdzie ja potrafiłam kaktusa uśmiercić... no ale ja miewam takie zdolności.
Chyba właśnie na początek padnie na paprotkę, tylko serio chyba muszę zautomatyzować jakoś nawadnianie, bo przy moim deficycie w zakresie funkcji wykonawczych, to i tak znając życie po jakimś czasie zapomnę podlewać. Ale dzięki za podpowiedzi!
EDIT:
WhiteBlankPage. napisał/a:
Zamioculcas zamiifolia
Miałem zamioculcasa i wytrzymał trzy lata bez ani jednego podlania...
To object to this inseparability of pleasure and pain, life and death, is simply to object to existence. But, of course, we cannot help objecting when the time comes. Objecting to pain is pain.