Ma ktoś septum albo tragusa? Bardzo boli, jak gojenie?
Planuję zrobić sobie te dwa przekłucia ale nie mam żadnych kolczyków i boję się bólu . O dziwo nie przeraża mnie kilkugodzinne tatuowanie, ale to przekłucie ciała na wylot to dla mnie hardcore .
Maze, przy przekłuwanie nie, później bolało bardzo i ucho miałam jak balon.. Ale minęło. Nie pamiętam jak długo się goiło, ale wydawało mi się że długo.
Wiek: 28 Dołączyła: 23 Gru 2016 Posty: 3504 Skąd: Polska
Wysłany: 2023-07-03, 10:36
Zrobiłam trzy przekłucia w chrząstce prawego ucha w sierpniu (profesjonalnie, w studio piercingu, zabuliłam 450 zł). Tylko że nie umiem spać zawsze na lewym boku. Jedno przekłucie straciłam jesienią w czasie covidu, o pozostałe jeszcze walczę. Górne chyba się w końcu zagoiło, ale z niższym nadal potrafię się obudzić krwawiącym.
Co ciekawe, wcześniej dwa razy zrobiłam sobie sama helixa w domu i zagoił się w moment.
– Where did you go, psycho boy?
– I felt like destroying something beautiful.
Euphoriall, właśnie słyszałam, podobno nawet zagojone wymaga specjalnego traktowania, żeby nie zaczęło brzydko pachnieć . Ale z tego co czytałam pielęgnacja mimo wszystko nie jest jakaś uciążliwa.
Robię w piątek . Jednocześnie septum i tragusa, moje pierwsze przekłucia. Niecały miesiąc temu robiłam tatuaż i przysięgam że nawet w 1/3 mnie tak nie stresował jak te kolczyki .
<<< Dodano: 2023-07-07, 18:12 >>>
Zrobiłam septum, zrobiłam tragusa. NIGDY WIĘCEJ . Wolę miliony igieł z barwnikiem przez skórę niż te tortury z piercingiem!
Miałam pecha albo trafiłam na niedoświadczoną piercerkę (chociaż niby nie...), bo kłuła mnie chyba z godzinę, z czego nos przebijała dwa razy, bo za pierwszym razem wyszło krzywo . Mam nadzieję, że mimo to zagoi się bez problemów, bo efekt super.
chiroptera, no, grubo, trochę się czułam jak na torturach . Nie chciałam zwrotu żadnej kasy, nawet nie przyszło mi to do głowy, dostałam tylko dodatkowy kolczyk i milion przeprosin . Ale też widziałam, że ona jest bardzo zestresowana sytuacją, ona uspokajała mnie, a ja ją .
Jejku też ostatnio myśle o jakimś drobnym przekłuciu w uchu typu rook i w płatku ale nasłuchałem się tyle o gojeniu że zagłuszam to pragnienie nowymi dziarami hah. Też mam tak że tatuaże to dla mnie kompletny spokój nawet robiąc w domu chyba dlatego że za każdym razem moje ciało reagowało tak samo a przy kolczykach z tego co wiem jeden sie zagoi drugi nie.
Z waszymi tatuażami też jest tak że coraz większe i coraz częściej? Mi chyba zaczęło to dawać jakiś boost humoru, w trakcie robienia planuje kolejny xd
Myślicie że warto się douczyć i zrobić kolczyk w płatku samodzielnie? Dużo jest do zepsucia?
Minęło wiele miesięcy,
Ale mnie nic nie minęło;
Czas dla mnie w miejscu przystanął;
Takie jest, chłopcy, takie jest piekło.
Wiek: 28 Dołączyła: 23 Gru 2016 Posty: 3504 Skąd: Polska
Wysłany: 2023-07-18, 23:42
tokadorium napisał/a:
Myślicie że warto się douczyć i zrobić kolczyk w płatku samodzielnie? Dużo jest do zepsucia?
Wiem, że zawsze trąbią, żeby nie robić samemu, nie iść do kosmetyczki, tylko do piercera, ale... płatek ucha naprawdę ładnie się goi i trudno go zepsuć. Byle zrobić to sterylną igłą i sterylnym kolczykiem w rękawiczkach.
– Where did you go, psycho boy?
– I felt like destroying something beautiful.
Z waszymi tatuażami też jest tak że coraz większe i coraz częściej?
Mnie przed kolejnymi tatuażami wstrzymuje wyłącznie kwestia finansowa, więc mam odpowiednio dużo czasu na zastanawianie się czy na pewno chcę kolejny i jaki.
Wiek: 34 Dołączyła: 18 Gru 2009 Posty: 10452 Skąd: świat
Wysłany: 2023-07-19, 10:11
Maze napisał/a:
chiroptera, no, grubo, trochę się czułam jak na torturach
I to srogich. Za darmo powinni Ci to zrobić. To nawet ja tak nie torturowałam kumpeli, a robiłam na raz 5 przekłuć... nie pytajcie.
tokadorium napisał/a:
Z waszymi tatuażami też jest tak że coraz większe i coraz częściej? Mi chyba zaczęło to dawać jakiś boost humoru, w trakcie robienia planuje kolejny xd
Ja w sumie wszystkie mam spore. Całe udo, łydka, rękaw, plecy na 1/2... nom. Kompozycyjnie też raz a porządnie.
tokadorium napisał/a:
Myślicie że warto się douczyć i zrobić kolczyk w płatku samodzielnie? Dużo jest do zepsucia?
Zawsze możesz zepsuć, nawet proste. Bo prócz przekłucia ważne jest jeszcze przygotowanie.
Sweden napisał/a:
Mnie przed kolejnymi tatuażami wstrzymuje wyłącznie kwestia finansowa
mów mi jeszcze.
Przejęcie kontroli nad światem za pomocą łyżeczki i waty cukrowej
Na przypale, albo wcale - o tym będą musicale!
Jak widelcem kompot jesz.
Z waszymi tatuażami też jest tak że coraz większe i coraz częściej?
W sumie i tak i nie. Mam plan na kilka tatuaży, ale w sumie kończy się na planach, chociaż jest jeden, który "muszę" mieć, ale tu też jest to trochę w zawieszeniu.
To object to this inseparability of pleasure and pain, life and death, is simply to object to existence. But, of course, we cannot help objecting when the time comes. Objecting to pain is pain.
Im więcej piszecie o tym, jak tragiczny był to proces przekłucia, tym bardziej się cieszę, że te kolczyki ładnie mi się goją .
Co do tatuaży, u mnie nie ma zależności. Mój pierwszy był duży, później robiłam zarówno małe, jak i większe. W planach też mam takie i takie.
We wrześniu lub październiku zrobię sobie mały i osobisty tatuaż, chcę upamiętnić coś ważnego. I czuję się trochę skrępowana tym faktem . Nie lubię się tak odsłaniać, a symbol jest dość łatwy do rozszyfrowania.