Dziś mój ósmy dzień bez leków w stylu rekreacyjnym. Bywało znacznie więcej, ale bywało też znacznie mniej. Nie wiem, co o tym myśleć. W zasadzie staram się nie myśleć, bo wiem jak to na mnie działa. Zastanawiam się nad odinstalowaniem "I am sober", bo nie wiem czy nie nadejdzie czas, że będzie mnie to nakręcało w odwrotną stronę.
śpiewały ptaki, gdy wracałem nad ranem
i nie czułem euforii, tylko to,
że przegrałem.
Wiek: 24 Dołączył: 05 Sty 2018 Posty: 310 Skąd: Miejsce na ziemi
Wysłany: 2022-04-10, 00:59
Nigdy tego nie robiłem ogólnie, ale po tym jak wróciłem od psychiatry wypisała mi lek uspokajający z niewiadomego powodu. I generalnie jakoś kusi mnie, aby sobie go tak łykać. Dzień szybko mija, a mi jest jakoś lżej i ogólnie czuję się fajnie. To troszkę uciekanie od problemów i to samo w sobie jest problemem, ale wydaje się to jedynym sposobem na obecne moje toczenie się przez życie.
akuku,
Oh, 13,5 dni i to samo u mnie. Pohamowalam się, ale już po jednej tabletce i mam dylematy. Czuję straszne obrzydzenie do siebie i jest mi smutno bardzo. Wstyd mnie chrupie, moją moralność. Jak chrupki kukurydziane.
śpiewały ptaki, gdy wracałem nad ranem
i nie czułem euforii, tylko to,
że przegrałem.
Był czas kiedy przedawkowywałam leki, które przepisywała mi psychiatra. Po tym jak poszłam na terapię i nie trzymałam pionu, lekarka przestała mi je wypisywać. Dostawałam tylko lek uspokajający. Nie mogłam spać i funkcjonować. Przestałam.
Co jakiś czas pojawia mi się potrzeba "przyćpania". Dziś też tak było. Miałam zły dzień, byłam przebodźcowana i miałam ochotę się uspokoić, zasnąć, wziąć większą dawkę.
Ale nie mogę. Raz, że obowiązuje mnie kontrakt w zakresie autoagresji, a dwa, że no nie mogę. To tylko myśli, a myśli nie robią krzywdy.
[ Komentarz dodany przez: chiroptera: 2022-04-22, 22:24 ] Zakaz podawania nazw leków w tym dziale. Zapoznaj się z regulaminem.
Ostatnio zmieniony przez chiroptera 2022-04-22, 22:24, w całości zmieniany 1 raz
No i niefajnie. Kolejny mój błąd do kolekcji. Ostatnio sobie nie radzę z myślami. Wstyd mi przed sobą, przed innymi też zresztą, aczkolwiek oni nie wiedzą. W zasadzie skąd by mogli.
Nie wiem czemu dziś wzięłam. Zresztą chyba wiem doskonale, ale to temat zbyt trudny i zbyt obrzydliwy, by przyznawać się do niego komukolwiek. Gadam im, że zawodzę, po czym rzecz jasna zawodzę jeszcze solidniej, tyle, że nie mówiąc nic.
Nie wiem, co ze sobą aktualnie zrobić nawet, więc snuję jakieś podłe, niemiłe lamenty, za co przepraszam.
Mam różne refleksje na temat nadużywania i przedawkowaniu wielokrotnym leków w młodszych latach.
Czasami czuję jakieś takie wewnętrzne zniechęcenie do osób, które pracowały szczególnie w jednej aptece. Jako mniej więcej 14 latka przychodziłam notorycznie, prosiłam o "podejrzane" ilości przeróżnych leków. Nigdy nikt się nie zainteresował. Raz przyszłam podczas ulewy, cała zapłakana, ze słowami, że proszę o kilka opakowań mocnych leków nasennych (oczywiście jakiś gównianych bez recepty). Zdobyli się na doradzanie, krótkie tłumaczenie substancji. Na to, by o cokolwiek mnie spytać już nie.
I jasne, rozumiem, że nie takie ich zadanie. Chyba boli nie przez fakt obejścia zawodowego farmaceutów, tylko przez wspomnienia totalnego braku wsparcia i ciągłych awantur zewsząd w tamtym miejscu w przeszłości.
śpiewały ptaki, gdy wracałem nad ranem
i nie czułem euforii, tylko to,
że przegrałem.