Mnie tez wkurza, że mój terapeuta nie mówi mi konkretnie co mam robić tylko rozmawia i rozmawia i rozmawia. Poszłam tam po to, żeby dowiedzieć się co robić z życiem a nie rozmawiać i rozmawiać w nieskończoność.
"... niektóre marzenia się nie spełniają
I niektórych burz nie da się przetrwać."
Xysaim, rozpuszczalnik, Dobry specjalista NIGDY nie powie komuś jak ma żyć, co ma zrobić, może jedynie pomóc spojrzeć na siebie i swoje życie z innej perspektywy, tak żeby umożliwić znalezienie odpowiedniego rozwiązania.
rozpuszczalnik, Xysaim, jak mówi słusznie ananas, nie dostanie się informacji co robić, nikt nie będzie człowiekiem kierował. Zwrócić warto uwagę jak źle się mówi o osobach, które mówią jak ma się żyć. Psychoterapia pozwala na lepsze zrozumienie i powiązanie wydarzeń, myśli i emocji. W ten sposób można lepiej decydować o tym co należy robić, wybierać. Nie zawsze będzie można wybrać dobre rozwiązanie, nie zawsze będzie miało się dużo czasu. Z czasem człowiek nauczy się wybierać możliwie najlepsze w danej sytuacji rozwiązania.
Leczę się już tyle lat, aby doskonale wiedzieć, że jakichkolwiek złotych rad ze strony terapeuty nie usłyszę. Nie musicie mi tego tłumaczyć. Nie wiem natomiast, co mam zrobić z pewnymi sprawami. A jako, że ciągnie się to już tyle czasu, zaczęło rodzić się we mnie poczucie bezsilności.
Wiek: 34 Dołączyła: 18 Gru 2009 Posty: 10448 Skąd: świat
Wysłany: 2019-08-17, 20:33
rozpuszczalnik, to może zamiast je maglować, co nie przynosi skutku, trzeba zostawić za sobą? Żyć mimo to? Nie wiem też zbytnio o co chodzi ale jeżeli to jakaś trauma, to i tak, nawet jeśli byś to przepracował, to nie zapomnisz o tym nigdy, bo to się stało, nie wymyśliłeś sobie tego.
Przejęcie kontroli nad światem za pomocą łyżeczki i waty cukrowej
Na przypale, albo wcale - o tym będą musicale!
Jak widelcem kompot jesz.
Szamanka, ja też zdaje sobie sprawę z tego co napisałaś. Po prostu właśnie nie wiem czy warto tak ciągle gadać i gadać o mnie czy nie lepiej zostawić to za sobą po prostu, bo wiadomo, niektórych rzeczy z przeszłości nie naprawisz.
"... niektóre marzenia się nie spełniają
I niektórych burz nie da się przetrwać."
Wiek: 31 Dołączyła: 22 Cze 2014 Posty: 1410 Skąd: Europa
Wysłany: 2019-08-25, 21:03
Miałam ostatnio bardzo ciężką terapię. Było tak ciężko wydusić z siebie cokolwiek bo słowa zatrzymywały mi się w gardle i nie potrafiłam wydusić z siebie zbyt dużo. Pytania mojego psychologa uruchomiły we mnie lawinę niechcianych wspomnień. W pewnym momencie tak bardzo chciałam wyjść, że nawet zapytałam czy mogę już iść, bo bałam się i chyba bardziej wstydziłam rozpłakać przy psycho. Praktycznie wybiegłam z gabinetu i wybuchłam płaczem. Siedziałam w samochodzie i ryczalam. Dlaczego tak bardzo coś mnie blokuje żeby te wszystkie emocje uszły ze mnie na terapii a nie tak jak zawsze po wyjściu.
Może fakt, że nigdy nie okazywalam uczuć negatywnych, w sensie smutku przy rodzinie i znajomych, miało na to jakiś wpływ?
Wiek: 34 Dołączyła: 18 Gru 2009 Posty: 10448 Skąd: świat
Wysłany: 2019-08-27, 06:59
Jednobarwna, mam wrażenie, że w ogóle jesteś dość skrytą osobą, jeżeli chodzi o okazywanie uczuć. To absolutnie nie zarzut!
Co by się stało, gdybyś się przy psycho rozpłakała? Nawet zaczęła kląć? Wściekła się?
Przejęcie kontroli nad światem za pomocą łyżeczki i waty cukrowej
Na przypale, albo wcale - o tym będą musicale!
Jak widelcem kompot jesz.
Wiek: 31 Dołączyła: 22 Cze 2014 Posty: 1410 Skąd: Europa
Wysłany: 2019-08-27, 14:45
Szamanka, jestem bardzo skrytą osobą. Zgadzam się.
Nic by się nie stało. Kiedyś usłyszałam, że nie wkurzam się, nie krzyczę, nie płaczę i to wygląda tak jakbym się bała urazić psychologa. W pracy mam tak, że głupio mi się wkurzać, chociaż robię to notorycznie głupio mi się też śmiać z czegoś. Nie wiem czego się tak boję w okazywaniu emocji na terapii ale się boję.
Może fakt, że nigdy nie okazywalam uczuć negatywnych, w sensie smutku przy rodzinie i znajomych, miało na to jakiś wpływ?
Może tak być. Na pewno warto pogadać o powodach takiego stanu rzeczy już w gabinecie, z terapeutą. Ja tam się łącze z Tobą w tej bezemocyjnej niedoli, bo na ostatniej sesji terapeutka zwróciła mi uwagę na to, że kiedy opowiadam o czymkolwiek, to zawsze robię to w sposób spłycony, bez jakichkolwiek emocji. Sam to zauważyłem już dużo, dużo wcześniej i teraz zastanawiam się skąd to wynika - też pewnie dzieciństwo. U mnie w rodzinie nie było tych uczuć wiele, rozmów, takiej bliskiej atmosfery...
Jednobarwna, odezwę się do Ciebie, kiedy będzie już ze mną lepiej. Trzymaj się tam!
Ech, mam dylemat.
Chciałabym ponownie zacząć terapię, tylko nie wiem w jakim nurcie. Niby to nie jest tak do końca ważne, bo liczy się dobry kontakt z terapeutą, ale niestety mam już za sobą ponad półroczną terapię poznawczo-behawioralną i chyba kiepsko wtedy trafiłam albo nie przemawia do mnie ciągłe rozmawianie o automatycznych negatywnych myślach itp.
Bardziej chciałabym poruszyć tematy przeszłości. Jak byłam w szpitalu to lekarka mówiła, że na fobie najlepsza jest właśnie poznawczo-behawioralna, a na depresję itp psychodynamiczna. Z tym, że są jeszcze inne nurty i mega się w tym gubię.
20września, wiesz... To zależy co chcesz na terapii przepracować, jaki masz cel. Mi osobiście poznowczo-behawioralna nie dała właściwie nic. Z psychodynamicznej "uciekłam" z krzykiem (znaczy nie podeszła mi kompletnie). Aktualnie pracuję w systemowej (ale tutaj patrz pierwsze zdanie tego posta). Ciekawa wydaje się być terapia w nurcie integracyjnym, ale sama nie uczęszczałam więc nie odniosę się konkretnie. Ogólnie internet jest zasypany opisami tego na czym polega konkretny nurt i na jaki problem najczęściej pomaga (co nie znaczy, że zawsze ).
Trzymam kciuki, żebyś znalazła odpowiednią dla siebie ścieżkę .