Chcę umrzeć. Chociażby po to by nie musieć czekać na kolejny kryzys, który znowu doprowadzi mnie do takiego stanu. Choćby po to żeby nie myśleć, nie zastanawiać się. Chciałabym nie tęsknić za tobą, nie myśleć o tym niemalże codziennie, nie doprowadzać się do takiego stanu. Dajcie mi cofnąć czas albo dajcie mi umrzeć. Życie na tym etapie to jakaś pomyłka.
Wróciłem po dłuższym czasie na forum...
Od jakiegoś czasu mieszkam sam, była to pochopna decyzja, gdyż mieszkałem z babcią, a kiedy dowiedziałem się, że mogę zamieszkać sam w innym mieście byłem "szczęśliwy"?
Bardzo tego żałuje, moja babcia też. Być może nie jestem gotowy na samotne mieszkanie, z początku było dobrze, kiedy nie musiałem pracować, bo miałem wystarczająco środków pieniężnych oraz drugą połówkę, z którą również od jakiegoś czasu nie jestem. Czuję się jakby wszyscy, których kocham się ode mnie odwrócili, nie mam tu przyjaciół, rodzina jest, ale jakoś rzadko się widujemy. Zacząłem miesiąc temu pracę, a już mam jej dość, nie potrafię wstać i iść do pracy, boję się każdej godziny tam spędzonej, a pracuje 12 godzin. Przed każdą zmianą się stresuję przez co źle wydaje pieniądze. Gdy jest duża kolejka do kasy od razu serce mi bije i cały się trzęsę. Nie jestem na to gotowy, czuję się gorzej niż czułem wcześniej. Nie mam pojęcia co mam w takiej sytuacji począć, staram się oddalać od siebie myśli samobójcze, bo wiem, że nie warto, ale one i tak są i coraz trudniej mi je od siebie oddalić.
Baby I will love you so hard like a seventies porno
Wiek: 30 Dołączyła: 21 Sie 2018 Posty: 81 Skąd: pomorskie
Wysłany: 2018-09-25, 14:14
Ta beznadzieja mnie wykończy. Już nie mam siły wytrzymywać z sobą... Już nie mam siły na te nagle spadki nastroju, które przychodzą jak grom z jasnego nieba i nie dają ci spokoju... Mam dosyć ciągłej walki z sobą... Mam dość, już naprawdę nie mogę...
"Byłem kim byłem, jestem kim jestem, stanę się kim zechcę..."
Przytłacza mnie wstawanie co rano, przytłacza mnie bezsenność w nocy i senność za dnia, przytłaczają mnie problemy moich bliskich, których nie umiem nie przedkładać na swoje. Czuję się słaba, a na prawdę chcę dążyć do zmiany na lepsze...
Nawet teraz gdy jest względnie spokojnie, wiem ,że już zawsze będę dotknięty tą skazą. Boje się czekających mnie walk. Czy będę w życiu kiedyś szczęśliwy? Czy padnę w którejś z walk?
Znowu mnie wszystko zaczęło przytłaczać, znowu kończą mi się siły do dalszej walki. Nic się właściwie nie dzieje, a ja się boję, strasznie się boję, nie wiem co mam ze sobą zrobić. Ponownie rozpada się to, co z takim wysiłkiem staram trzymać się ryzach.
I am happy, I'm all smiles. Just the grieving in my style. Just a problem I enjoyed. No more crying I'm
a boy.
Miało być lepiej, a przez źle dobrane leki znów wpadłam w psychiczne szambo i będę miała nauczanie domowe. Utknę w czterech ścianach na życzenie własnego, debilnie zlęknionego umysłu... sama coraz częściej nie wiem jak się czuję i co mam w głowie...
Śmierć jest taką piękną alternatywą, może ktoś się rzuci ze mną pod pociąg? Nie będą musieli dwa razy sprzątać
Napiszę list otwarty do prezesa drogi mlecznej
czy może widział się z tym co obiecał nam życie wieczne.
Zarząd nic o tym nie wie, rada nadzorcza milczy
to skąd prosty człowiek ma wiedzieć czy może na końcu na coś liczyć
Ostatnio pracowałam za granicą. Dopóki zajmowałam myśli pracą jakoś to było, choć i tak często zdarzały się te noce podczas których nie śpię, tylko marzę, wręcz rozkoszuję się myślą o tym by mnie nie było... Jak tylko wróciłam do domu rodzinnego, bo musiałam na kilka tygodni, znowu złamało mnie totalnie. Za dużo tu pustki, podłych wspomnień, ponurych perspektyw i ogólnej nicości. Tylko piesek jeden jest wesoły, który zawsze poprawia mi humor, myślę że dobre jest i to. Nie wiem kiedy się stąd wyniosę na stałe, chciałabym ale to skomplikowane. Znowu dzisiaj będę kłaść się spać układając w głowie plan jak się wynieść ale nie tylko z domu rodzinnego, lecz z życia i ciała. Ale znowu pewnie go nie zrealizuje. Tylko zmęczona już tym jestem...
Coraz częściej miewam napady paniki, dość silne, z towarzyszącymi im mdłościami. To bardzo męczące, nie wiem już co z tym robić... strasznie źle się z tym czuję... dopada mnie po tym chwilowa blokada przed robieniem czegokolwiek, wszystko jest przerażające, a ja nawet nie umiem nikomu opisać jak się czuję... bardzo tego nie lubię...