co sądzicie o spowiedzi kościelnej ? jeśli chodzi o mnie to spowiadać się skończyłem w wieku 14 lat, od tamtej pory wszystkie moje grzechy wyznaję do Boga
Mimo wszystko,że spowiedz jest anonimowa to Ksiądz nie jest osobą, która powinna znać nasze grzechy, choć wiem, że jest On drogą do Boga
Chciałbym poznać wasze zdania na ten temat
Ja bardzo lubię spowiedź kościelną. Zawsze przystępuje do niej kiedy faktycznie czuje potrzebę i nie idę do pierwszego lepszego księdza. Po niej czuje ulgę.
Kiedy spytają cię, jak się masz, odpowiedz po prostu, że wcale. ~ Kłapouchy.
Wiek: 31 Dołączyła: 22 Cze 2014 Posty: 1412 Skąd: Europa
Wysłany: 2018-05-10, 22:49
Bezsilny^^, nie jestem osobą wierząca, do kościoła nie chodzę od dłuższego już czasu i do spowiedzi też. Czasami księża przesadzają, ochrzaniaja w konfesjonale za to, że dwa razy nie byłeś na mszy, tak że każdy kto w tym kościele jest słyszy. Spowiedź powinna wyglądać inaczej, a nie, że przed każdym świętem są tłumy w kościele bo tak wypada. Każdy powinien spowiadać się w taki sposób w jaki wierzy i uznaje za słuszny. Dla mnie tak naprawdę jest to zbędne.
Wiek: 32 Dołączyła: 17 Mar 2015 Posty: 514 Skąd: pomorskie
Wysłany: 2018-05-12, 00:22
Bezsilny^^ napisał/a:
co sądzicie o spowiedzi kościelnej ? jeśli chodzi o mnie to spowiadać się skończyłem w wieku 14 lat, od tamtej pory wszystkie moje grzechy wyznaję do Boga
Mimo wszystko,że spowiedz jest anonimowa to Ksiądz nie jest osobą, która powinna znać nasze grzechy, choć wiem, że jest On drogą do Boga
Chciałbym poznać wasze zdania na ten temat
Nie byłam od 8 lat. jestem osobą wierzącą. Mówię Nowenny Pompejańskie w różnych intencjach. Przeraża mnie spowiedź w konfesjonale. Mam wrażenie, że wszyscy za mną słyszą co mówię. Poza tym mam grzechy, których nawet księdzu nie chce wyznać gdyż boję sie jego reakcji. Spowiedź tu na Ziemi wydaje mi sie trochę zbędna skoro po śmierci i tak odpokutuję za całe swoje życie. Czyściec będzie jak nic. Piekło raczej nie.
Tak strasznie się obwiniam Przyjacielu, że musiałeś umrzeć bym sobie o Tobie przypomniała!
Nie byłam od 8 lat. jestem osobą wierzącą. Mówię Nowenny Pompejańskie w różnych intencjach. Przeraża mnie spowiedź w konfesjonale. Mam wrażenie, że wszyscy za mną słyszą co mówię. Poza tym mam grzechy, których nawet księdzu nie chce wyznać gdyż boję sie jego reakcji. Spowiedź tu na Ziemi wydaje mi sie trochę zbędna skoro po śmierci i tak odpokutuję za całe swoje życie. Czyściec będzie jak nic. Piekło raczej nie.
Szanuję
Ostatnio zmieniony przez Żurawek 2018-05-12, 17:55, w całości zmieniany 2 razy
Ja bardzo lubię spowiedź kościelną. Zawsze przystępuje do niej kiedy faktycznie czuje potrzebę i nie idę do pierwszego lepszego księdza. Po niej czuje ulgę.
Co do spowiedzi mam podobne odczucia, kiedy dokładnie i "solidnie" przygotuje się do niej, po wyznaniu moich grzechów i przyjęciu komunii, mogę powiedzieć że czuję się "lżejszy", odcięty od tego co złego zrobiłem, mam wrażenie że za każdym razem otrzymuję "czystą kartę" od Pana Boga. Myślę że większy sens w mojej spowiedzi byłby wtedy, kiedy za każdym razem "eliminowałbym" jakąś słabość, grzech nawet niewielki (np. obmawianie kogoś itp.)...i tak kroczek po kroczku teoretycznie powinienem stawać się lepsiejszym :-) No ale z tym poprawianiem to mam ja problemy, trochę to zaniedbuję ostatnimi czasy :-[
Ab alio exspectes, alteri quod feceris
Ostatnio zmieniony przez Żurawek 2018-08-12, 22:15, w całości zmieniany 1 raz
To chyba bardziej taka rozmowa dla katolików ja np wychowałem się w rodzinie która nawet mnie nie ochrzciła w religii katolickiej więc moim zdaniem taki wątek lekko okrojony
,,Gorąca woda przelana do wielkiej kadzi,stygnie bardzo wolno.
Ale wystarczy porozlewać ją do mniejszych naczyń,
A wychłodzi się błyskawicznie.
To chyba bardziej taka rozmowa dla katolików ja np wychowałem się w rodzinie która nawet mnie nie ochrzciła w religii katolickiej więc moim zdaniem taki wątek lekko okrojony
Zgadza się, raczej ten wątek dotyczy tych którzy mieli styczność z tematem. No, spowiedź powinna być praktyką katolików, ale jak się często okazuje nie jest. Wielu z "nas" pomimo formalnego przyjęcia do wspólnoty przez chrzest nie widzi potrzeby spowiedzi lub jej nie uznaje. To błąd i strata. Nie jest również powiedziane że członek Kościoła Powszechnego automatyczne po wyznaniu grzechów poczuje "ulgę na sercu". Tu wg. mnie potrzebna jest więzi z Bogiem, Jego łaski, szczerej wiary i szczerej spowiedzi. Jeżeli uznasz to kiedyś za słuszne - aby się ochrzcić - to poczujesz to co "my" katole :-)
Wiek: 30 Dołączyła: 21 Sie 2018 Posty: 81 Skąd: pomorskie
Wysłany: 2018-08-22, 11:37
LadyRed, zawsze można z księdzem umówić się na spowiedź indywidualną, która nie musi odbywać się w konfesjonale tylko np. w zwykłym pokoju Nie masz presji kolejki stojącej Ci za plecami i tłumu wokół, który może coś usłyszeć. Księża w konfesjonałach bywają różni, dlatego też różne są ich reakcje. Jeden zareaguje łagodnie na wszystko cokolwiek powiesz, a inny Cię ochrzani. Każdy też potrzebuje co innego. Znam takich, którzy mówią, że to "krzyczenie" w konfesjonale jest im potrzebne. Sama jestem typem, który potrzebuje raczej delikatności, więc nie znoszę jak któryś z kapłanów mnie ostro krytykuje w trakcie spowiedzi. To, co mi pomaga znieść takie zachowanie to myśl, że spotykam się z Bogiem. Jak mam coś, co boję się wyznać zawsze staje z myślą, że mówię to przede wszystkim Bogu. A to, jak zareaguje ksiądz to dla mnie czysto ludzka reakcja. Zazwyczaj spotykam się z tym, że Bóg odpowiada na moje potrzeby i daje mi łagodnych kapłanów, którzy z miłością i delikatnością nadają mi pokutę.
Osobiście uważam, że jeśli traktuje się spowiedź tylko po ludzku jako gadanie swych przewinień księdzu to rzeczywiście spowiedź nie ma sensu. Ale jeśli podchodzi się do tego jako do spotkania z Bogiem to nabiera to innego znaczenia. Zawsze po spowiedzi jest mi lżej, czuję jakby Bóg właśnie dawał mi nową szansę. Próbowałam już nie spowiadać się przez dłuższy czas i uznawać spowiedź powszechną jako tą, która mnie oczyszcza i zwalnia z tej indywidualnej spowiedzi. Ale to poczucie lekkości właśnie powoduje, że za każdym razem przekonuje się o potrzebie tej spowiedzi w konfesjonale, o potrzebie indywidualnego spotkania z Bogiem w spowiedzi usznej.
"Byłem kim byłem, jestem kim jestem, stanę się kim zechcę..."
Ja na przykład skończyłem się spowiadać z tego co pamiętam w wieku 18-19 lat, ponieważ uważam, że po prostu ksiądz i ta cała instytucja mi nie pomoże, jednak szanuje to, że ktoś chodzi do kościoła i się spowiada, ale ja niestety nie jestem w stanie tak żyć, gdyż przez kościół o mało co nie rozstałem się z dziewczyną.
Dopisałam przecinki, żeby zwiększyć czytelność postu. | Hiro
Ostatnio zmieniony przez chiroptera 2018-09-05, 01:29, w całości zmieniany 1 raz
Poza tym mam grzechy, których nawet księdzu nie chce wyznać gdyż boję sie jego reakcji.
Czuję coś podobnego. Choć ja czuję też, że tej spowiedzi potrzebuję i coraz częściej się łapię na tym, że myślę żeby się wybrać do Kościoła nawet na samą mszę. Ale mam wrażenie, że popełniłam tyle grzechów i tyle złych rzeczy zrobiłam, że na to nie zasługuję i mam blokadę nawet przed spowiedzią. Poza tym jest mi zwyczajnie wstyd. No i niepełna spowiedź to w moim odczuciu nie jest spowiedź i w żadem sposób mnie nie oczyści duchowo.
Kiedy jest tak bardzo, bardzo źle, to musisz przesunąć sobie horyzont. Nie możesz myśleć tylko o tym, że następnego dnia trzeba wstać i ćwiczyć[...] Musisz spojrzeć na tyle daleko,by odzyskanie sprawności było tylko nic nieznaczącym etapem, bo prawdziwy cel leży znacznie dalej.
Czuję coś podobnego. Choć ja czuję też, że tej spowiedzi potrzebuję i coraz częściej się łapię na tym, że myślę żeby się wybrać do Kościoła nawet na samą mszę. Ale mam wrażenie, że popełniłam tyle grzechów i tyle złych rzeczy zrobiłam, że na to nie zasługuję i mam blokadę nawet przed spowiedzią. Poza tym jest mi zwyczajnie wstyd. No i niepełna spowiedź to w moim odczuciu nie jest spowiedź i w żadem sposób mnie nie oczyści duchowo.
-
thunderstruckk, dużo postów piszę o religii i o Panu Bogu, ale jestem chyba w jakims stopniu hipokrytą bo u spowiedzi podobnie jak ty - nie byłem od dłuższego czasu. Oczywiście bardzo spowiedzi potrzebuję, wiem i czuję tą różnicę, jak wygląda życie przed spowiedzią a jak po. Ale zawsze coś mi przeszkadza żeby dotrzeć do konfesjonału. Czekam na nie wiem co... Może podświadomie bronię się przed tym? Nie wiem...Nadchodzi pierwszy piątek...co byś powiedziała na to gdybyśmy razem poszli do spowiedzi i odcieli ten grzecho-życiowy balast? Oczywiście ty do siebie a ja do siebie (?) Myślę że mogło by to być w jakimś stopnniu determinujace i popychające nas do przodu(?) Piszesz się na to?
Wiek: 30 Dołączyła: 21 Sie 2018 Posty: 81 Skąd: pomorskie
Wysłany: 2018-09-08, 22:56
Odnośnie strachu przed oceną kapłana to mogę napisać, że mi pomaga jak sobie pomyślę, że ten człowiek widzi mnie jeden jedyny raz. Nawet jeśli mnie oceni, skrytykuje to i tak mnie już nigdy więcej nie zobaczy i nie będzie musiał myśleć "bo to ta taka i taka". Jak mi się nie spodoba to pójdę gdzie indziej i tyle.
"Byłem kim byłem, jestem kim jestem, stanę się kim zechcę..."
sanderka1000, ale dużo w tym jest też wstydu nie tyle przed ksiedzem, a przed samym sobą.
maclan napisał/a:
co byś powiedziała na to gdybyśmy razem poszli do spowiedzi i odcieli ten grzecho-życiowy balast? Oczywiście ty do siebie a ja do siebie (?) Myślę że mogło by to być w jakimś stopnniu determinujace i popychające nas do przodu(?) Piszesz się na to?
Pomysł jest dobry i motywujący, ale musiałąbym najpierw dojrzeć psychicznie to tej decyzji
Kiedy jest tak bardzo, bardzo źle, to musisz przesunąć sobie horyzont. Nie możesz myśleć tylko o tym, że następnego dnia trzeba wstać i ćwiczyć[...] Musisz spojrzeć na tyle daleko,by odzyskanie sprawności było tylko nic nieznaczącym etapem, bo prawdziwy cel leży znacznie dalej.
Wiek: 30 Dołączyła: 21 Sie 2018 Posty: 81 Skąd: pomorskie
Wysłany: 2018-09-09, 22:33
thunderstruckk, owszem. Ale to już po prostu trzeba pokonać. Mi też pomaga jak sobie pomyślę, że skoro byłam w stanie robić takie a nie inne rzeczy to nadszedł czas, by się za nie powstydzić. A poza tym pomaga mi to, że nie idę do księdza tylko do Boga. I nawet jeśli ksiądz mnie zrąbie z góry na dół to wiem, że Bóg i tak mnie kocha, bez względu na to co zrobię.
"Byłem kim byłem, jestem kim jestem, stanę się kim zechcę..."