domownicy wiedzą i mój były chłopak. domyślam się, że bliżsi znajomi, którzy mieli okazję oglądać chociażby moje łapki, również.
z nikim o tym nie rozmawiałam, nikomu nigdy nie powiedziałam o tym, że jestem autoagresywna, zawsze wszystko wychodziło na jaw samo. pamiętam, jak pierwszy raz po długim okresie chowania się w obszernych łachach, odsłoniłam ręce. poszłam wtedy na koncert z ówczesnymi przyjaciółkami. nie powiedziały nic, choć widziały i wiedziały, co robię. nie trzeba było słów. nawet nie macie pojęcia, jak wspaniale się czułam, że chociaż przed nimi nie musiałam się tłumaczyć. fajnie było mieć kogoś takiego, kto nie olał, a wręcz bardzo to przeżywał, a nie mówił nic, bo wiedział, że to trudne.
Ostatnio zmieniony przez kokosowa 2010-01-10, 18:52, w całości zmieniany 2 razy
Nie ukrywam specjalnie mojej autoagresji. Z drugiej strony, jej efekty nie są teraz tak widoczne jak kiedyś. Ogólnie, wie o niej sporo ludzi. Sporo wiedziało, a teraz jest przekonanych, że dawno z tym skończyłam. Nie zamierzam ich wyprowadzać z błędu. Z perspktywy uważam, że będąc w gimnazjum, za mocno się z tym afiszowałam. Zdecydowanie.
U mnie wiedziała Przyjaciolka i jedna pseudo-kumpela. Teraz o mojej przeszłości wie chłopak i dwie koleżanki z nowej klasy.
Rodzina nawet nie podejrzewa.
Wie ATW, ale on jest na forum. Nie wiem czy tata jest świadomy tego, że znów. Kiedyś wiedziała jeszcze taty siostra - pielęgniarka w psychiatryku. Zobaczyła moje ręce i się sama domyśliła. Ze znajomych o mojej autoagresji wie kilka osób. A tak poza tym, to o tym, że do tego wróciłam, wiedzą z nich chyba tylko dwie.
Ostatnio zmieniony przez Sadyceuszka 2010-01-14, 10:32, w całości zmieniany 1 raz
O tym, że się cięłam wie mój obecny facet. Moi rodzice, brat, niektórzy z rodziny. Trochę znajomych, osoby z forum no i bliżsi przyjaciele. Także wie dość spora liczba osób.
Przyjaciółka i trzy bliższe koleżanki... Chociaż przyjaciółka myśli, że ostatni raz był na początku zeszłego roku, a trzy kolejne wiedzą, że takie coś było...
co ja mam zrobić... ta osoba z mojego otoczenia, którą lubię, często żartuje sobie z aa, np. rzuca z ironią "o nie, jak nie zdam to się pójdę pociąć" albo "będziemy jak emo i potniemy się" albo żartuje przedrzeźniając nie wiadomo kogo "och jak mi słitaśnie źle, idę się pociąć" no ja już nie mogę tego słuchać a w żadnym wypadku nie chcę powiedzieć, że choruję i ten problem mnie dotyczy; ta osoba robi to w grupie znajomych, więc nie czas i miejsce na wygłaszanie moralitetów, że część społeczeństwa choruje itp. ...
bella, rozumiem co czujesz. jak słyszę jak ktoś tak mówi to mam ochotę mu z glana po mordzie przeciągnąć (co śmieszniejsze czasem jest to moja matka ).
jedyne co można zrobić to unikać takich ludzi albo ich nie słuchać.
jeśli masz odwagę/chęci/potrzebę to porozmawiaj kiedyś z tą osobą na osobności, że takie teksty sprawiają Ci przykrość, bo jakaś ważna dla Ciebie osoba kiedyś miała ten problem. albo powiedz wprost, że to co ta osoba mówi jest już nudne/żałosne/godne pogardy/do wyrzygania/nieznośne do słuchania...
może coś poskutkuje.