Mam wrażenie że nie mam po co żyć ostatni miesiąc jest jakiś tragiczny, zwala się na mnie wszystko i prowadzi mnie w jednym kierunku ku końcowi. A było tak pięknie jeszcze w grudniu czy styczniu miałem wrażenie że zaczynam żyć. Że może moje życie się zmieni i będę bardziej otwarty na świat. Ale spadły na mnie dużo nieszczęścia. Dowiedziałem się tragicznych rzeczy o sobie o swojej rodzinnie. Nie mam w nikim bliskim oparcia. Właściwie to mam wrażenie że nie mam już żadnej bliskiej osoby. Gdyż nie umieją albo nie chcą mi pomóc a jestem osobą bardzo skrytą w sobie nigdy o nic nie prosiłem a teraz jak czegoś bardzo potrzebuje to jest to mi odmawiana. Potrzebuje bliskości kogoś z kim mogę porozmawiać do kogo mógł bym się przytulić lecz nie mam odwagi podejść do nieznajomej osoby i zacząć rozmowę nie poradzę sobie z odrzuceniem przechodziłem to w gimnazjum i to mi wystarczy. Chciałem psa sam bym o niego zadbał miał bym na to pieniądze, wiem że to obowiązek ale czuje się na niego gotowy. Niestety spotkałem się po raz kolejny z odmową prosiłem już kilka razy ale rozmowa zawsze kończy się tak samo nie i koniec. Niestety ale moja rodzina chyba nie zauważa że jestem samotny mimo że ostatnio daje im ku temu powodu. Wychodzę wieczorami na kilku godzinne spacery. Mało jem chodzę jak cień do nikogo się nie odzywam. Chodzę bez celu z włączona smutna muzyką, na przejściach się nawet nie oglądam tylko proszę aby coś mnie przejechało aby się już skończyło moje życie . Byłem dzisiaj u lekarza rodzinnego po skierowanie do ortopedy ponieważ dolega mi kolano przy okazji powiedziałem ze mam guzka na prawym jądrze lekarz oczywiście się zaniepokoił jakby to był jakiś nowotwór widziałem strach w jego oczach i odrazu kazała się zapisać do urologa w trybie natychmiastowym. Ale nie wiem czemu tak myślę ale chodzi mi po głowie aby to właśnie był rak abym miał jakiś powód aby skończyć ze sobą bo czuje że nie mam już sił.
<<< Dodano: 2016-03-14, 17:50 >>>
Od jakiegoś czasu jedyne o czym myślę to aby odejść z tego świata wszystko się wali, a ja nawet nie potrafię patrzeć w przyszłość nic praktycznie mnie nie trzyma na tym świecie. Jedyne o czym myślę to o mojej koleżance ze Szczecina mimo że mieszka na drugim końcu polski to zależy mi na niej bardziej niż nawet na swojej rodzinnie. Lecz nawet to przestaje mnie ostatnio cieszyć gdyż kontakt z nią się urywa ma dużo nauki mam wrażenie że nie chce utrzymywać ze mną kontaktu, sama z siebie na napisze, nie przywita się, nie porozmawia nie wiem dlaczego czy to nauka ją meczy czy po prostu przeszła swój kryzys z chłopakiem i nie chce utrzymywać ze mną kontaktu . Kiedyś spędzaliśmy całe dni rozmawiając a teraz nie mam do kogo się odezwać nie chce wymuszać na niej znajomości ale chce mieć kogoś na kim będzie mi zależeć dla kogo będę mógł żyć. Dla rodzinny już nie mam sił matka coraz pije popada w stan jak jej matka że pije nałogowo po śmierci ojca będzie jeszcze gorzej on się stara ale ja nie mogę patrzeć na to bo wiem jak będzie po jego odejściu rodzinna już jest w rozsypce a będzie tylko gorzej .
Ojciec chce abym zaczął myśleć o przyszłości wyprowadził się etc. lecz ja nie czuje się na siłach chce po prostu odejść nie myśleć o niczym nie być sam skończyć już to. Powiecie że to głupie ale często myślę żeby przed odejściem zostawić list z prośbą o to aby w końcu w rodzinnie się zmienili aby matka przestała pić aby zaczęli myśleć więcej o innych niżeli o sobie.
Dzisiaj podczas wizyty u lekarza usłyszałem "proszę się zgłosić na wizytę kontrolną za rok" a jedyne co mi chodziło po głowie to powiedzieć że za rok już mnie nie będzie że nie wiem co będzie za tydzień czy miesiąc a nie wyobrażam sobie żyć tak jak teraz przez rok
Zaczęłam wyrzucać stare pamiętniki, pamiątki i inne rzeczy, których nie chciałabym żeby ktoś odnalazł. Mam też te bardziej aktualne i coś mnie powstrzymuje przed wyrzuceniem ich, więc pewnie na razie nie umieram. Mimo to takie porządki mnie uspokajają, bo wolałabym żeby rodzina nie wiedziała co miałam przez cały ten czas w głowie.
Wiek: 23 Dołączyła: 23 Mar 2014 Posty: 547 Skąd: podkarpackie
Wysłany: 2016-12-23, 15:00
Ostatnimi czasy prześladuje mnie myśl, że albo mi stanie się coś okropnego, albo komuś ważnemu dla mnie stanie się jakaś krzywda. Chodzę jak struta już 3 dzień.
Ostatnimi czasy prześladuje mnie myśl, że albo mi stanie się coś okropnego, albo komuś ważnemu dla mnie stanie się jakaś krzywda. Chodzę jak struta już 3 dzień.
Mam podobnie. To zabawne, bo przecież kiedyś chciałam się zabić. A tu taka zmiana. Ale i tak najbardziej boję się o bliskie mi osoby.
Po co komu piwnica, w której nie ma dachu?
Życie ma sens, Strusiu...
/Pasja. Możesz zrobić z nią wszystko. BIEGANIE ma taki wymiar jaki mu nadasz./
Wiek: 31 Dołączyła: 22 Cze 2014 Posty: 1410 Skąd: Europa
Wysłany: 2017-02-12, 20:24
Własnie mnie ktoś uświadomił, że wszystko co robię jest bez sensu, że się ze mną męczą ludzie. To może ja się po prostu zabiję, będzie lepiej, bo po co mam komuś ciążyć
Niedługo mnie już tu nie będzie, Wiem, że tym razem mi się uda, że wreszcie trafię do celu, zobaczę się znowu z nimi. Dostanę to na co zasługuję i skończą się wszelkie męki życia wśród ludzi. Będę w penym sensie wolna.
Niedługo mnie już tu nie będzie, Wiem, że tym razem mi się uda, że wreszcie trafię do celu, zobaczę się znowu z nimi. Dostanę to na co zasługuję i skończą się wszelkie męki życia wśród ludzi. Będę w penym sensie wolna.
Nawet tak nie myśl! Co Cię gryzie? Napisz proszę. Zawsze lepiej z kimś się podzielić niż dusić w sobie.
Pozdrawiam:)