Mam momenty, gdy czuję się lepiej, ale po chwili to wraca do poprzedniego stanu.
Jest u mnie podobnie.
Od jakiegoś czasu (nacisk na moją chudość) mam nasilony lęk przed szpitalami i wszystko co z nim związane - myśli, słowa, kartki dotyczące np. badań... W dodatku boję się ludzi, których jutro spotkam na urodzinach [babki], przez co cholernie źle się czuję.
Wiek: 29 Dołączyła: 27 Lip 2016 Posty: 711 Skąd: Europa
Wysłany: 2016-09-27, 20:27
No i miałobyć tak pięknie. Ale przecież moja rodzina jest powalona. Obie mają świra, już odliczam dni do końca pobytu tutaj, bo jak przyjechałam ze smutkiem i początkującą nerwicą tak wrócę z ciężką depresją, myślami samobójczymi i Bóg wie jakimi chorobami psychicznymi. Wypoczynek pierwsza klasa, trzeba było zostać w UK.
"Na całe szczęście wiem jak radę dać bez wiary
I znalazłem wielu, którzy drogę pokazali mi.
Przez całe życie na najwyższej pędzą fali.
Pochmurne niebo im na głowy się nie zwali."
Artemisia,
Ważne, że masz dokąd uciec. Bądź silna. Masz swoją wartość, której nikt nie może Tobie odebrać. Jak sama wspomniałaś w jednym z postów na forum - cokolwiek w życiu nie zrobisz inni zawsze będą niezadowoleni, szczególnie rodzina. Żyj w zgodzie ze sobą. Przetrwasz to.
Wiek: 29 Dołączyła: 27 Lip 2016 Posty: 711 Skąd: Europa
Wysłany: 2016-09-28, 00:00
liv89, tam też nie będzie dobrze, bo to ze mną jest coś nie tak. Tak bardzo chciałbym, żeby ktoś mi pomógł, ale ja nie potrafię prosić o pomoc. Nie raz chciałam powiedzieć przyjaciołom jak się czuję, ale nie wiem jak. Jak dowiedzą się jaka jestem naprawdę, to się ode mnie odsuną.
"Na całe szczęście wiem jak radę dać bez wiary
I znalazłem wielu, którzy drogę pokazali mi.
Przez całe życie na najwyższej pędzą fali.
Pochmurne niebo im na głowy się nie zwali."
Nie raz chciałam powiedzieć przyjaciołom jak się czuję, ale nie wiem jak. Jak dowiedzą się jaka jestem naprawdę, to się ode mnie odsuną.
Jeśli są przyjaciółmi, to się nie odsuną. A jeśli się odsuną, to nie są przyjaciółmi. Być może jest to dobry moment na weryfikację: kto jest rzeczywiście Twoim przyjacielem, a kto tylko udaje przyjaźń. I w sumie może chyba lepiej mieć mniej bliskich osób - ale przyjaciół, niż być otoczoną licznym gronem osób, którym jesteś w gruncie rzeczy obojętna.
Oczywiście decyzja należy do Ciebie - i to niezależnie od tego gdzie jesteś.
Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie przesyłając dużo siły i odwagi do przesiania plew od ziaren.
Wiek: 29 Dołączyła: 27 Lip 2016 Posty: 711 Skąd: Europa
Wysłany: 2016-09-28, 00:32
Chris, tylko co ja mam im powiedzieć? 'Hej, przez ostatnie tygodnie nie widzę dla siebie przyszłości i codziennie mam myśli samobójcze' ? Wezmą mnie za idiotkę.
"Na całe szczęście wiem jak radę dać bez wiary
I znalazłem wielu, którzy drogę pokazali mi.
Przez całe życie na najwyższej pędzą fali.
Pochmurne niebo im na głowy się nie zwali."
Wiek: 32 Dołączył: 14 Wrz 2016 Posty: 45 Skąd: Polska
Wysłany: 2016-09-28, 01:39
Artemisia napisał/a:
'Hej, przez ostatnie tygodnie nie widzę dla siebie przyszłości i codziennie mam myśli samobójcze' ?
Mam to samo... jak ktoś pyta jak tam, to mówię, że bywało lepiej... a jak np. z kimś rozmawiam i ktoś zapyta "a co teraz dalej?" w trakcie rozmowy, odpowiadam "jak nie będzie lepiej to najwyżej się zastrzelę", większość znajomych odbiera to jako taki czarny humor... bo nie wiedzą co mam w głowie, tak w sumie jest lepiej. Tak to już bywa, że często zachowania tego typu są mało akceptowalne przez ludzi, trudno.. żyjmy ze swoimi problemami sami, tak jest lepiej. A takie denne rady typu "musisz coś zrobić" itd. to raczej nie pomagają, raczej wprowadzają w konsternacje, bo ktoś nie rozumie, że można do jasnej cholery nie mieć siły... po prostu
Don't touch me.
Ostatnio zmieniony przez 2016-09-28, 02:18, w całości zmieniany 1 raz
bo nie wiedzą co mam w głowie, tak w sumie jest lepiej. Tak to już bywa, że często zachowania tego typu są mało akceptowalne przez ludzi, trudno.. żyjmy ze swoimi problemami sami, tak jest lepiej. A takie denne rady typu "musisz coś zrobić" itd. to raczej nie pomagają, raczej wprowadzają w konsternacje, bo ktoś nie rozumie, że można do jasnej cholery nie mieć siły.. po prostu
A próbowałeś komuś powiedzieć o tym jak faktycznie się czujesz? Ludzie są na ogół mało domyślni, a nawet jeśli ktoś już coś zauważy to zamiata pod dywan - najczęściej ze strachu.
"Będzie dobrze", "Napewno nie jest aż tak źle", "ogarnij się", "inni mają gorzej".
W zasadzie nie są to, aż tak "denne rady" - mimo wszystko zawierają w sobie dużo prawdy.
Trudno to zaakceptować, ale w stanach bardzo złego samopoczucia trzeba jak najszybciej wyjść z tego nadmiernego egocentryzmu. Każdy z nas ma jakiś problem, z którym nie umie sobie poradzić i wydaje się być przysłowiowym gwoździem do trumny. Jednak... czy faktycznie jest aż tak źle?
Porozmawiaj z tymi osobami, otwórz się na nich. Izolacja od nich wcale tu nie pomoże.
Artemisia,
Halo, halo - a co z ostatnim postanowieniem? nie chcę umierać chcę żyć
Ostatnio zmieniony przez 2016-09-28, 02:19, w całości zmieniany 1 raz
Wiek: 32 Dołączył: 14 Wrz 2016 Posty: 45 Skąd: Polska
Wysłany: 2016-09-28, 04:10
liv89 napisał/a:
A próbowałeś komuś powiedzieć o tym jak faktycznie się czujesz? Ludzie są na ogół mało domyślni, a nawet jeśli ktoś już coś zauważy to zamiata pod dywan - najczęściej ze strachu.
"Będzie dobrze", "Napewno nie jest aż tak źle", "ogarnij się", "inni mają gorzej".
W zasadzie nie są to, aż tak "denne rady" - mimo wszystko zawierają w sobie dużo prawdy.
Trudno to zaakceptować, ale w stanach bardzo złego samopoczucia trzeba jak najszybciej wyjść z tego nadmiernego egocentryzmu. Każdy z nas ma jakiś problem, z którym nie umie sobie poradzić i wydaje się być przysłowiowym gwoździem do trumny. Jednak... czy faktycznie jest aż tak źle?
Porozmawiaj z tymi osobami, otwórz się na nich. Izolacja od nich wcale tu nie pomoże.
Na dzień dzisiejszy izolacja to jest chyba najlepsza, jak dla mnie.. nie chce mi się zamieniać z kimkolwiek choćby dwóch słów. Czas, może on mi pomoże..
Chris, tylko co ja mam im powiedzieć? 'Hej, przez ostatnie tygodnie nie widzę dla siebie przyszłości i codziennie mam myśli samobójcze' ? Wezmą mnie za idiotkę.
Kto rzeczywiście jest Twoim przyjacielem, potraktuje Twoje słowa poważnie i z przejęciem. Natomiast ci, którzy potraktują Cie za idiotkę - z całą pewnością nie zasługuja na miano przyjaciół i takim z całą pewnościa nie są. Powtórzę to co już wcześniej napisałem:
Jeśli są przyjaciółmi, to się nie odsuną. A jeśli się odsuną, to nie są przyjaciółmi. Być może jest to dobry moment na weryfikację: kto jest rzeczywiście Twoim przyjacielem, a kto tylko udaje przyjaźń. I w sumie może chyba lepiej mieć mniej bliskich osób - ale przyjaciół, niż być otoczoną licznym gronem osób, którym jesteś w gruncie rzeczy obojętna.
Oczywiście decyzja należy do Ciebie - i to niezależnie od tego gdzie jesteś. Przyznam jednak, że taka decyzja była np. dla mnie bardzo bolesna, bo obnażyła moje zaślepienie i mój infantylizm. Ale mnie sie sowicie opłaciła, gdyż nie trawiłem czasu i emocji na złudne "przyjaźnie", a zwarły sie szeregi porozumień z rzeczywistymi przyjaciółmi.
Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie przesyłając dużo siły i odwagi do przesiania plew od ziaren.
Dołączam się także do postu Artemisi,
Halo, halo - a co z ostatnim postanowieniem? nie chcę umierać chcę żyć
Wiek: 29 Dołączyła: 27 Lip 2016 Posty: 711 Skąd: Europa
Wysłany: 2016-09-28, 20:45
liv89, Chris, dziękuje za miłe słowa wsparcia.
Napisałam do najbliższych osób, co prawda nie powiedziałam dokładnie jak jest, ale poprosiłam o rozmowę. Zobaczymy jak zareagują. No i jednak trzymam się tego postanowienia, staram się szukać jakiś pozytywów na przyszłość. Tylko smutno, że już niedługo wyjeżdżam z Polski i raczej przez długi czas nie będę miała możliwości przyjechać na tak długo, a właściwie prawie wcale nie spędzaliśmy tego czasu razem. Zbyt wiele kłótni i problemów.
"Na całe szczęście wiem jak radę dać bez wiary
I znalazłem wielu, którzy drogę pokazali mi.
Przez całe życie na najwyższej pędzą fali.
Pochmurne niebo im na głowy się nie zwali."
Nie czuję się specjalnie najlepiej. Nieustannie wybiegam w przyszłość, która niechętnie ujawnia swoje zamiary - ujawnia nie więcej niż okropne poczucie stresu, lęku, zaszczucia i niemożności zmiany czegokolwiek.
Odnoszę wrażenie, że nadchodzi ekstremum. Nie mam pojęcia, jak kiedy i jak będzie wyglądało, ale to widzę.
Dzisiaj czuję się wyjątkowo beznadziejnie. Krzyki w domu, wymagania w szkole i masa obowiązków czekających na mnie. I jak tu funkcjonować, jak nie mam nawet siły wstać rano z łóżka?