Scarlet Halo, Jeszcze nie daj Bóg by komuś coś zgłosiła, znajomi by zaczęli się wypytywać po co tam chodzę... Byłby ogólnie jeden wielki dramat
Możesz poprosić ją o zachowanie tajemnicy, a znajomi nie muszą wiedzieć (ja kiedyś powiedziałam, że w czymś pomagam szkolnemu psychologowi, chyba w przygotowywaniu gazetki ).
Pychologia, a psychiatria. To, można by powiedzieć, zupełnie różnie kierunki.
Wydaje się, że to jedno i to samo- w końcu ,,co za różnica". Jednak tak naprawdę psychologia to tylko musnięcie powierzchni prawdziwej psychiatrii. Psycholog w niczym ci nie pomoże. Psycholog to ,,pseudo-lekarz". Ma on tylko na zadaniu wysłuchać twojej historii,a potem powiedzieć parę złotych myśli w stylu ,,nie martw się, życie jest pięknę" itp. Oczywiście, to też zależy od samego psychologa, jednak w większości jest tak, jak opisałam. Psychiatra to człowiek wykształcony o wiele bardziej niż psycholog, bardziej doświadczony i jeżeli chcesz sprawdzonej pomocy, do niego właśnie powinieneś się udać.
Wiek: 29 Dołączyła: 04 Kwi 2011 Posty: 3178 Skąd: Polska
Wysłany: 2016-07-27, 12:47
MałaNieznana, mam zupełnie inne zdanie niż Ty. W całym swoim życiu byłam u pięciu psychiatrów i tylko jeden potrafił mnie wysłuchać, stwierdzić kilka trafnych faktów i dobrać mi leki. Pozostali zupełnie nie przypadli mi do gustu. Miałam wrażenie, że mają mnie gdzieś i traktują taśmowo.
Z kolei jeśli chodzi o psychoterapeutów - byłam u trzech i NIGDY żaden z nich nie powiedział tych banalnych słów, które wymieniłaś czyli "nie martw się, życie jest piękne". Zawsze były to konkretne pytania, wspólne szukanie źródeł problemów, zaradzanie kryzysom, przykłady konkretnych sposobów działania i zmiany pewnych zachowań.
MałaNieznana, widocznie Ty trafiałaś na samych dobrych psychiatrów, ja z kolei na samych dobrych psychoterapeutów.
PS Jeśli jednak cała Twoja wypowiedź dotyczyła PSYCHOLOGÓW a nie PSYCHOTERAPEUTÓW to niepotrzebnie się produkowałam. Nie mam doświadczenia z psychologami. Niektórzy używają tych terminów zamiennie, a jednak są to dwa różne zawody.
Smutne jest piękne, ale na szczęście
Nie wszystko piękne smutne jest.
Styczność miałam tylko z paniami psycholog w szkole. Wszystkie, na które trafiłam były kompletnymi idiotkami Mimo iż ja byłam ''ta zła'', jedna z psycholożek traktowała mnie naprawdę rażąco i wyśmiała mnie, a chyba to nie w jej roli?
Nie lubię psychologów, jak dla mnie mogli by się zająć swoim życiem i nie wtrącać w życie osób, które nie przychodzą na wizyty do nich z własnej woli
Nie wiem, jak to było u innych, więc mogę powiedzieć tylko na przykładzie moim i moich bliskich znajomych. Jeden z psychologów, jakich znam to psycholog szkolny. Jednym słowem: beznadzieja.
Albo ostra krytyka, albo te beznadziejne złote myśli. Byłam łącznie u trzech psychologów. Każdy był podobny. Potem trafiłam na psychiatrę i mimo niechętnej współpracy zauważyłam sporą różnicę.
,,It's not catastrophes, murders, deaths, diseases, that age and kill us; it's the way people look and laugh, and run up the steps of omnibuses."- Virginia Woolf
Wiek: 29 Dołączyła: 04 Kwi 2011 Posty: 3178 Skąd: Polska
Wysłany: 2016-07-28, 11:30
tenswiatjest, MałaNieznana, fakt, psycholodzy czy też pedagodzy szkolni nie cieszą się dobrą opinią... Do teraz się dziwię, że kiedy w podstawówce poszłam do szkolnej psycholog i powiedziałam, że się okaleczam - ona praktycznie nic z tym nie zrobiła. Nie powiadomiła rodziny (no dobra, za to akurat jestem jej wdzięczna), nie zrobiła nic z faktem, że coraz gorzej i gorzej się czuję, mam niską samoocenę i nie radzę sobie ze stresem i dojrzewaniem...
Do teraz czasami widuję tę psycholog na ulicy. Nie pamięta mnie. A ja mam na rękach mnóstwo blizn po dziesięciu latach autoagresji. Czasami zastanawiam się czy blizn byłoby mniej lub nie byłoby ich wcale, gdybym wtedy otrzymała konkretną pomoc.
Smutne jest piękne, ale na szczęście
Nie wszystko piękne smutne jest.
Ja miałam w gimnazjum najlepsza psycholog na swiecie. Jestem w 2 liceum, moge sie do niej zgłosić w razie problemu, wysłać maila, przyjśc na herbatkę. Mamy ze sobą ciągły kontakt.
I stara sie. Kiedy widzi cos niepokojącego u jakiego ucznia zaraz bierze na rozmowę, sprawa wszystkie znaki od innych, pogłoski. Jest naprawde kochana. I miła.
Kiedy spytają cię, jak się masz, odpowiedz po prostu, że wcale. ~ Kłapouchy.
Z psychologiem doświadczeń miałem dwa. W podstawówce - rozmawiała głównie z moją matką, mnie natomiast zapytała o coś może parę razy. Ostatecznie doradziła mojej matce, aby mnie porządnie uderzyła w twarz, kiedy "bardzo nie chciałem iść do szkoły". Oczywiście nie zastosowała się do tej rady, z czasem stan ducha jakkolwiek się unormował.
Drugi w gimnazjum. Również tylko raz. Zaczęło się na groźbach, że wylecę z klasy i tylko naciskała na moje psyche.
Reasumując - nieszczególnie przyjemne wspomnienia.
Rainbow napisał/a:
I stara sie. Kiedy widzi cos niepokojącego u jakiego ucznia zaraz bierze na rozmowę, sprawa wszystkie znaki od innych, pogłoski. Jest naprawde kochana. I miła.
Tak, bez pardonu, zabiera uczniów, gdy Ci sprawiają "nieciekawe" względem psychicznym wrażenie, i zbiera na ten temat informacje od innych? Czułbym się osaczony i zagrożony, z góry nieprzyjazny, właśnie jak powyżej...
Sharnathos, to bardziej polega na tym, ze jesli jakis nauczyciel jej powie, ze martwi sie o jakiegoś ucznia, albo jakis uczeń ze martwi sie o kolegę, czy zauważy ze ktos płacze to wtedy delikatnie go ściąga do siebie, nic na sile. nie nasyła tez innych uczniów zeby go obserwowali.
Kiedy spytają cię, jak się masz, odpowiedz po prostu, że wcale. ~ Kłapouchy.