Poddałem się brak znajomych, motywacji oraz dobijania przez rodziców doprowadziło mnie spowrotem tutaj na autoagresywnych,nie mam sił żyć żyje dla egyzstencji ludzkiej staram się ile mogę pomagam innym a sam jestem w potrzebie,matka traktuje mnie jako tanią siłę roboczą a ojciec wiecznie ma do mnie jakieś wonty,miałem jechać do kumpla z okolic Bełchatowa pewnie rodzice też to spieprzą przez nich rozwaliło mi się 3/4 znajomości bo wścibiali nos gdzie nie trzeba,i znowu wakacje będę sam ,nie chce mi się żyć,chce umrzeć,i tak pewnie moich wypociń nikt nie przeczyta
,,Gorąca woda przelana do wielkiej kadzi,stygnie bardzo wolno.
Ale wystarczy porozlewać ją do mniejszych naczyń,
A wychłodzi się błyskawicznie.
Jak ja to dobrze znam... Wiecznie mam poczucie, że zawiodłam siebie i innych i nie ma po co się starać, skoro i tak nic mi nie idzie. A z drugiej strony jak ludzie na mnie patrzą, to zrobiłabym wszystko... byle tylko przestali.
Co robisz na co dzień? Pracujesz gdzieś? Uczysz się? Teraz jest taki fajny okres na prace sezonowe - może spróbuj sobie coś zorganizować. Zawsze to jakaś kasa wpadnie, będziesz się czuł potrzebny. Myślałeś o tym?
Ostatnio zmieniony przez Fenoloftaleina 2016-06-15, 18:56, w całości zmieniany 1 raz
Wiek: 32 Dołączyła: 18 Lut 2015 Posty: 102 Skąd: Polska
Wysłany: 2016-06-15, 21:00
Poddaje się codzień. Staram się to zagłuszyć czymkolwiek,ale brakuje mi sił i motywacji już. Mam wrażenie, że czeka mnie lato pełne zawodu i przemyśleń. Rzygam taką sobą.
Wiek: 23 Dołączyła: 06 Cze 2016 Posty: 274 Skąd: Europa
Wysłany: 2016-06-16, 19:55
Wczoraj miałam takie załamanie...
Parę dni temu poprosiłam rodziców o pomoc, nie radzę sobie. Powiedziałam, że potrzebuję porozmawiać z psychologiem, czy innym lekarzem. Myślałam, że przyjęli to do świadomości i pomogą. Jednak wczoraj ojciec zamiast dać mi spokój zaczął... mnie wyśmiewać. "A może tobie trzeba kupić jakiś preparat na pamięć? Nawet o takich pierdołach zapominasz", groził... Zwiałam z domu, żeby to wszystko przemyśleć i pierwszy raz miałam tak perfekcyjnie zaplanowaną śmierć. Boże, załamałam się. Czułam, że jestem w stanie to zrobić. Pierwszy raz. Straszne to było. Generalnie nie polecam...
What if I left and it made no sense
And you tell your friends and they hold your hands?
liv89, Idę na razie na rok do pracy a potem na studia , nie,nie uczę się , właśnie zakończyłem naukę ,szukam pracy by wyrwać się z domu,uciec z tego zastanego miasta (bez urazy) , na co dzień siłownia,ćwiczenia,muzyka,książki,moze czasami PC
,,Gorąca woda przelana do wielkiej kadzi,stygnie bardzo wolno.
Ale wystarczy porozlewać ją do mniejszych naczyń,
A wychłodzi się błyskawicznie.
Wiek: 32 Dołączyła: 18 Lut 2015 Posty: 102 Skąd: Polska
Wysłany: 2016-06-17, 16:50
liv89, gorsze dni to ja mogę mieć jak mam okres.
Dlaczego? Bo ludzie są tacy... albo na takich trafiam. W sumie to chyba przyciągam ludzi którzy chcą być przy mnie, ufać mi, potrzebować mnie, po prostu być, spędzać ze mną czas, lubić. To samo dzieję się u mnie, zaczynam wychodzić ze skorupy, bo wierze, ze jest bezpiecznie. I JEB, u mnie "przyjaźń" rośnie, u nich maleje, albo gaśnie .Przyjaciele, którzy świadomie lub nie leją na mnie z góry na dół. A ja znowu czuje zawód, i litość nad sobą, gratulując sobie naiwności, znowu. Ileż można wierzyć, ile razy trzeba się przejechać żeby dotarło? Ciągle nie wiem... Zamiast choć raz w życiu być egoistką, gdzie byłby to ostatni raz, to siedze w takim bagnie. Problemem nie będzie ostatni ruch tylko zagłuszenie w sobie wszystkiego co jeszcze bije.
Konrad96, też zrobiłam sobie przerwę, z której posłusznie wracam do nauki Niech motywacją będzie to o czym napisałeś, poświęć ten rok na uwolnienie się.
Szukasz jakiejś konkretnej pracy?
<<< Dodano: 2016-06-17, 18:32 >>>
seta.czystej, Czy zastanawiałaś się nad przyczyną takiego stanu rzeczy?
Wiek: 27 Dołączyła: 14 Lis 2014 Posty: 265 Skąd: Polska
Wysłany: 2016-06-20, 08:36
Wiele się zmieniło odkąd tu ostatnio byłam. Zdąrzyłam skończyć szkołę, zawalić maturę, obserwować chorobę i śmierć bliskiej osoby, pożegnać człowieka, który motywował mnie do budzenia się rano, stać się jaszcze bardziej samotną i wycofaną niż wcześniej. Nie zmieniło się jedno. Wciąż na każdym kroku towarzyszy mi myśl o śmierci. Może jedynie częściej niż kiedyś.
Kochana, nie wiem, jak i co miałabym Ci powiedzieć. Jak odejdziesz, to zaczekaj na mnie, tam, po drugiej stronie. Dołączę do Ciebie. Znów się spotkamy. I znów porozmawiamy.