No tak, ale jak mam parę podobnych objawów do Zespołu Aspergera, schizofrenii i borderline od razu oznacza, że mam wszystko naraz? To jest powód, by wystawiać parę typów zaburzeń osobowości?
Właśnie sam się zastanawiałem kiedyś, czy można mieć kilka typów zaburzeń osobowości więc podbijam pytanie.
Można. Ja też tak mam - borderline i dysocjacyjne. Tak jak napisała Myszka w psychice różne cuda mogą się dziać.
nevermore napisał/a:
No tak, ale jak mam parę podobnych objawów do Zespołu Aspergera, schizofrenii i borderline od razu oznacza, że mam wszystko naraz? To jest powód, by wystawiać parę typów zaburzeń osobowości?
Nie. Często niektóre objawy chorób pokrywają się nawzajem. Pytanie na ile dane objawy są silne i dominujące, do czego prowadzą, jak się zachowujesz, jaki ogólny kontakt z tobą itp. Ja mam na przykład objawy występujące w schizofrenii, a jednak schizofrenii nie mam, bo w tej chorobie następuje całkowita dezorganizacja, a u mnie jej nie ma. Tak mi to wytłumaczył lekarz.
Ale nie jestem specjalistą, więc się aż tak na tym nie znam. Właściwie w porównaniu do UR w ogóle się nie znam. Może on coś rozjaśni.
Po co komu piwnica, w której nie ma dachu?
Życie ma sens, Strusiu...
/Pasja. Możesz zrobić z nią wszystko. BIEGANIE ma taki wymiar jaki mu nadasz./
Mam nadzieję, że tu zajrzy, bo też jestem ciekawa jaką ma teorię na ten temat. Ja to opisałam dość łopatologicznie i jednak nie na podstawie wiedzy nabytej na studiach tylko na podstawie tego co sama od terapeuty usłyszałam.
Po co komu piwnica, w której nie ma dachu?
Życie ma sens, Strusiu...
/Pasja. Możesz zrobić z nią wszystko. BIEGANIE ma taki wymiar jaki mu nadasz./
Z roku na rok coraz bardziej odczuwam - albo dopiero zdaję sobie z tego wyraźnie sprawę - jakie mam wahania nastroju. Ale wydaje mi się, że coraz częstsze to jest, coraz mocniejsze i bardziej zróżnicowane. W jeden dzień potrafię mieć lęki, jakieś ataki psychozy, dość krótkie, kilkogodzinne, ale intensywne, następnie nastrój mi skacze do hipomanii lub manii i za jakiś czas wyraźnie spada i mam ochotę umrzeć.
Coraz bardziej mnie to męczy.
O borze... to ten, zaburzenia osobowości mam, a dziś mi potwierdzili, że jednak border. Nic na razie nie powiem, ani sama nie wiem czego się dowiedzieć, ale przerasta mnie fakt długiej terapii. Powiedział, że mam się zastanowić nad lekami. I tak sobie myślę, bo jak mi da coś przeciw depresji to będę wpadać w euforię. A jak będę za długo w euforii, to jak się pozbieram z depresji... Ciężko to widzę chyba.
Wiek: 30 Dołączyła: 20 Mar 2014 Posty: 61 Skąd: lubelskie
Wysłany: 2016-03-29, 14:23
Nastrój stabilizują - stabilizatory (są to głównie leki przeciwdrgawkowe stosowane do leczenia np. padaczki), co do antydepresantów - w niektórych chorobach czy zaburzeniach ( cyklofrenia, schizofrenia) mogą spowodować manie (w przypadku cyklofrenii) czy nawrót objawów pozytywnych. Sama mam tak, że brać antydepresantów nie mogę, bo wpadam w lekką manie i nie panuje nad swoim zachowaniem.
Więc nie jest prawdą, że antydepresanty nie poprawiają nastroju albo że stabilizują.
Czym byłoby życie bez nadziei? Iskrą odrywającą się od rozpalonego węgla i gasnącą natychmiast.
Mary, no widzisz, a u mnie zdecydowanie stabilizują - normalnie mam co kilka godzin huśtawki nie do zniesienia lub kilka dni depresji, a po lekach mój nastrój jest cały czas na tym samym poziomie.