Najgorzej jest, kiedy umawiam się np. na terapię w dniu, w którym jest koszmarnie, ale kiedy już dochodzi do spotkania to jest całkowicie ok.
Dokładnie... Wtedy czuję się jak oszust i manipulant, w końcu dziś na przykład dziś tryskam energią i zapisuję się do kolejnego koła naukowego, a wczoraj planowałam rzucenie studiów czy coś nieodwracalnego i ostatecznego...
Rozważam zapisanie się właśnie do psychiatry. Wybaczcie, że pytam, ale ciekawi mnie reakcja lekarza gdy jest tak jak piszecie, kiedy w dniu wizyty czujecie się dobrze, w przeciwieństwie do pozostałych dni.
Czy lekarz to rozumie, czy też faktycznie uznaje, że ma do czynienia z oszustwem?
"Nie mamy snów, lecz majaki.
Nie mamy myśli, lecz szał.
Dlatego los byle jaki.
Dlatego głos łka, jak łkał."
Wiek: 30 Dołączyła: 03 Sie 2012 Posty: 1733 Skąd: wielkopolskie
Wysłany: 2016-02-01, 19:01
hektor, lekarz zrozumie, nie masz się o co martwić. Dobry lekarz ucieszy się, że zdarzają się u Ciebie także dobre dni. Przemyśl sobie na spokojnie co chciałbyś powiedzieć, z czym się zgłaszasz. Działaj bez strachu.
Jeżeli śmierć bliskich czegoś nas uczy, to przede wszystkim tego, że na świecie nie liczy się nic poza miłością.
Hektor, to całkiem normalne że w dniu wizyty czujesz się lepiej. Jakiś kawałek Ciebie wie że za chwile zdejmiesz z siebie kawałek ciężaru i już to pomaga.
Dowiedziałam się ostatnio, że do mojej lekarki chodzi też ktoś z mojej rodziny, przez kogo poniekąd do lekarza trafiłam. Wiem, że terapeuta nie powinien prowadzić terapii dwóch osób blisko związanych... a jak jest z psychiatrą?
Odniosę się też do tego, co napisała w moim temacie Ella:
Ella napisał/a:
Gdyby to był terapeuta to wiadomo, że źle i trzeba to zmienić, ale psychiatra...? Hm... Szczerze mówiąc - nie mam pojęcia. A Ty jak się z tym czujesz? I czy lekarka o tym wie?
Lekarka chyba jeszcze o tym nie wie, a ja się czuję z tym dobrze dopóty, dopóki nie wpływa to na moje leczenie... wiem na pewno już teraz, że pewne informacje mogą być inaczej przekazywane przeze mnie i przez tę bliską osobę.
Wiek: 30 Dołączyła: 03 Sie 2012 Posty: 1733 Skąd: wielkopolskie
Wysłany: 2016-02-19, 10:21
Arya napisał/a:
a jak jest z psychiatrą?
Mi się wydaje, że to zależy przede wszystkim od Ciebie/od tej bliskiej osoby.
Tak się zastanawiam i w moim przypadku chyba nie miałabym problemu z "dzieleniem" się psychiatrą.
Wszystko zależy od tego jak przebiegają wizyty, czy chodzisz tam zdać relacje ze swojego samopoczucia i po receptę, czy otwierasz się tak jak na terapii.
Ile trwają Twoje wizyty? Jest to pełna godzina?
Jeżeli śmierć bliskich czegoś nas uczy, to przede wszystkim tego, że na świecie nie liczy się nic poza miłością.
Najgorzej jest, kiedy umawiam się np. na terapię w dniu, w którym jest koszmarnie, ale kiedy już dochodzi do spotkania to jest całkowicie ok.
Dokładnie... Wtedy czuję się jak oszust i manipulant, w końcu dziś na przykład dziś tryskam energią i zapisuję się do kolejnego koła naukowego, a wczoraj planowałam rzucenie studiów czy coś nieodwracalnego i ostatecznego...
Mam tak samo. W końcu po długim czasie znowu umówiłam się na wizytę, ale im bliżej jest tego terminu tym stwierdzam, że jakoś tam trochę poprawiło się u mnie, zaczynam się zastanawiać czy nie zmyśliłam sobie tych rzeczy czy może jestem hipochondrykiem. Tym bardziej o myślę o wizycie o rozmowie z lekarzem nic nie przychodzi mi na myśl, gdyby zapytał "co u mnie" pewnie odpowiedziałabym, że wszystko w porządku.
Zakręcona, może dobrym pomysłem byłoby zapisywanie swoich myśli w gorsze dni? Tak, byś miała przygotowaną kartkę podczas wizyty i mogła do niej zaglądać, a przy tym nie obawiać się, że nie wiedziałabyś co powiedzieć.
Samotnik, Arya, na pewno tego spróbuje tym bardziej, że ostatnia wizyta nie należała do udanych. Chyba jeszcze nie "dorosłam" aby szukać pomocy. Im dłużej siedziałam w poczekalni tym coraz bardziej banalne wydawały mi się moje problemy, przecież nie jest ze mną tak źle, po co ja tu jestem - myślałam sobie tak gdy tam byłam... Koniec końców gdy zostałam zapytana co się stało, po co przyszłam w mojej głowie pojawiła się pustka i w sumie zero pomysłów i tylko myśl co ja tutaj właściwie robię...
Gdy przeglądasz się w lustrze i masz ochotę je stłuc, to nie lustro trzeba zniszczyć, to ciebie trzeba zmienić.
Najgorsze w piekle to nie palący ogień, wieczność męczarni, utrata łaski bożej czy poddanie torturom. Najgorsze w piekle jest to, że nie wiesz, czy już się w nim nie znajdujesz.
Samotnik, Arya, na pewno tego spróbuje tym bardziej, że ostatnia wizyta nie należała do udanych. Chyba jeszcze nie "dorosłam" aby szukać pomocy. Im dłużej siedziałam w poczekalni tym coraz bardziej banalne wydawały mi się moje problemy, przecież nie jest ze mną tak źle, po co ja tu jestem - myślałam sobie tak gdy tam byłam... Koniec końców gdy zostałam zapytana co się stało, po co przyszłam w mojej głowie pojawiła się pustka i w sumie zero pomysłów i tylko myśl co ja tutaj właściwie robię...
Miewałem dokładnie tak samo, przecież moje problemy są tak banalne... i albo kończyło się na tym, że mówiłem psychiatrze, że nie ma źle, albo po prostu mówiłem, że leki mi pomagają i tylko po to przyszedłem.
Tak jak Ci pisali wyżej, chyba dobrze jest sobie zapisywać to co się dzieje.
They say we die twice,
Once when the breath leaves our body and once, When the last person we know says our name
Ile czasu zazwyczaj zajmuje przypisanie leków od pierwszej wizyty? Raczej po pierwszej wizycie i streszczeniu swoich problemów psychiatra nie przypisuje od razu tabletek, prawda?
Hathor, ja dostałam leki od razu, chociaż jedynie na kolejne dwa tygodnie - w razie gdyby mi nie podeszły i pogarszały mój stan. Szczerze mówiac nie spotkałam się z przypadkiem, żeby lekarz nie przepisał leków od razu, jeśli są potrzebne.