Kiedyś byłem bardzo niezadowolony ze swojego wyglądu, miałem sporo kompleksów i nienawiści do siebie. Z czasem na szczęście wszystko zaczęło się poprawiać - podczas dojrzewania nogi mi schudły, a odkąd zacząłem chodzić na boks i dowiedziałem się że moje cechy wyglądu mogą być moimi zaletami w trakcie walki, poczułem się jeszcze lepiej. Regularne treningi z czasem zaczęły przynosić efekty i wyglądam o wiele lepiej. Niemałymi pośladkami czy niewielkim wzrostem przestałem się przejmować, ogromem blizn również. Ogólnie stałem się raczej zadowolony, a przynajmniej obojętny na mój wygląd, zacząłem być bardziej pewny siebie. Traciłem to wszystko jednak kiedy starałem się zwrócić na siebie uwagę jakiejś dziewczyny, czułem się wtedy jak jakiś obmierzły trędowaty śmieć. Nigdy nie mogłem pojąć skąd to się bierze, może wcale nie chodziło o wygląd, ale teraz już nie będę mieć okazji żeby przekonać się czy moja dalsza poprawa wyglądu zmieni nastawienie dziewczyn
Wiek: 24 Dołączyła: 29 Mar 2015 Posty: 566 Skąd: mazowieckie
Wysłany: 2015-03-30, 01:57
Nie ma ludzi idealnych, chyba że modelki i gwiazdy po 100 operacjach plastycznych... Ale w sumie ja też nie akceptuje siebie, jestem za gruba, mam za duży nos, włosy żyjące własnym życiem i milion innych wad... czasami o nich nie myślę, a czasami (szczególnie kiedy mi się ktoś podoba) myślę sobie: jestem nienormalna że w ogóle pomyślałam że on na mnie spojrzy, przecież ja wyglądam jak jakiś potwór albo i gorzej...
"Wiesz dlaczego żółw jest taki twardy? Bo jest taki miękki..."
Dołączyła: 27 Mar 2015 Posty: 118 Skąd: małopolskie
Wysłany: 2015-03-30, 10:19
Walczę z akceptacją własnego ciała od 19 lat, mimo, że żyję dopiero 25. Nie mogę zaakceptować siebie jak ważę 60 kg, ani jak ważę 35 kg... Chyba nigdy z tym nie wygram.
Wiek: 29 Dołączyła: 22 Wrz 2013 Posty: 62 Skąd: Polska
Wysłany: 2015-08-20, 12:31
Nigdy nie mogłam pogodzić się z tym, jak wygląda moje ciało, jednakże doszłam do wniosku, że przejmowanie sie czymś, czego nie jestem w stanie zmienić, nic nie da. Dlatego mam teraz to gdzieś, jestem sobą i żyję, po prostu.
Perfekcja należy się tylko silnym, sama nie przyjdzie, trzeba na nią zapracować.
Wiek: 29 Dołączyła: 21 Lip 2015 Posty: 967 Skąd: Polska
Wysłany: 2015-08-21, 14:27
Nie akceptuję swojego ciała, bardzo często przechodząc koło lustra odwracam głowę, aby przypadkiem siebie nie zobaczyć, bo mnie to dołuje, widzę mnóstwo niedoskonałości, tłuste cielsko i te setki paskudnych blizn i gojących się ranek, którym nie pozwalam się zagoić, rozdrapuję je, powiększam i pogłębiam. Nienawidzę siebie za to jak wyglądam i co sobie robiłam i nadal robię.
„Ty, twe radości i smutki, twe wspomnienia i ambicje, twoje poczucie tożsamości i wolnej woli to w rzeczywistości nic więcej niż aktywność wielkiego zbioru komórek nerwowych i związanych z nimi cząsteczek.” "Życie to śmiertelna choroba przenoszona drogą płciową."
Wiek: 32 Dołączyła: 20 Sie 2015 Posty: 63 Skąd: Europa
Wysłany: 2015-08-21, 14:38
Na moje ciało ogólnie narzekać nie mogę. Skłamałabym, gdybym powiedziała, że mi się nie podoba. Nie powiem także, że się akceptuję. Po prostu jest, to co jest. Owszem, chciałabym pozbyć się tych rozstępów z ud, pośladków i cycków, ale nie idzie. Wolałabym nie mieć odstającego ucha, ale skoro już się z nim urodziłam...
Może po porostu nie zależy mi na tym, by dobrze wyglądać?
Zawsze miałam koszmarne problemy z zaakceptowaniem swojego ciała, w zeszłym roku sporo schudłam i zaczynałam już nawet lubić siebie. No i jak na złość się pochorowałam, leczenie sterydami, no i wiadomo - brzuch rośnie, twarz puchnie, waga nieubłaganie pokazuje coraz większą liczbę, a apetyt ciężko zahamować. I znowu chce mi się płakać patrząc na samą siebie, chociaż ludzie z najbliższego otoczenia mówią, że źle nie jest i wcale nie tak dużo mi się przytyło. Zobaczymy, co będzie dalej. Czuję się zwyczajnie jak słoń.
Nie akceptuję swojego ciała. Ze zgrabnej kiedyś dziewczyny zmieniłam się po latach w otyłą kobietę, pomimo że nie jadłam fast foodów, nie obżerałam się a jednak wciąż tyłam i tyję nadal. Tarczyca w porządku. Niedobrze mi kiedy na siebie patrzę.
Jakiś czas temu łudziłam się, że jak zejdę do rozmiaru, w którym kiedyś widziałam siebie normalnie i był dla mnie tym... "optymalnym", najłatwiejszym do utrzymania, gdzie nie wychodziły żebra etc. to i tym razem będzie dobrze. No i zeszłam, ale ciągle nie widzę siebie taką, jaką jestem.
Metki na ubraniach kłamią. Lustro mi kłamie. Wszyscy kłamią. Nie pomagają racjonalizacje, że natury nie przeskoczę, że trenując i jedząc w określony sposób i mając taką, a nie inną budowę ciała, nie będę zwiewną kruszyną , ba... nie będę nawet wyglądać na aktualny rozmiar i wagę, ale... Przeraził mnie dzisiaj ten rozstrzał, bo widzę siebie jako nieforemną, przyciężką wersję z najgorszych czasów, kiedy kilkanaście kilogramów więcej na plusie stanowiło rzeczywistość. Nie akceptuję tego ciała. No... nie.
Osobiście uważam, że jeżeli jesteśmy zbyt grubi/chudzi/mamy pryszcze/wiecznie poobgryzane paznokcie itp. to nie powinniśmy tego akceptować mówiąc "taki już jestem", ale pracować nad swoim ciałem, żeby było coraz lepsze.
Tak, tak, ale nie wszystko jest albo czarne albo białe. Przykre jest to, że wygląd zewnętrzny odgrywa główną rolę zawsze przy poznaniu, szkoda tylko, że nadal niektórzy kłamią, pisząc iż charakter jest najważniejszy.
Osobiście uważam, że jeżeli jesteśmy zbyt grubi/chudzi/mamy pryszcze/wiecznie poobgryzane paznokcie itp. to nie powinniśmy tego akceptować mówiąc "taki już jestem", ale pracować nad swoim ciałem, żeby było coraz lepsze.
Tak, tak, ale nie wszystko jest albo czarne albo białe. Przykre jest to, że wygląd zewnętrzny odgrywa główną rolę zawsze przy poznaniu, szkoda tylko, że nadal niektórzy kłamią, pisząc iż charakter jest najważniejszy.
Największą krzywdę robią Media, reklamy, akcje promocyjne, pseudo styliści, dyktatorzy mody i elektronizacja mediów. To daje silny nacisk...i robi pranie mózgu nowym pokoleniom
"Because he's the hero Gotham deserves, but not the one it needs right now. So we'll hunt him. Because he can take it. Because he's not a hero. He's a silent guardian. A watchful protector. A Dark Knight".