To gówniane uzależnienie. Tak naprawdę nie wiemy kiedy się zaczyna. Bez telefonu obecnie czuję się jak bez ręki. Nie, nie dlatego że muszę zadzwonić, ale dlatego że sprawdzam insta, fb co 20 minut. Tragedia. W sumie... Kiedyś było gorzej. Wpadałam w panikę, rozpacz gdy rodzice zabierali mi laptopa, bo szkoła, bo przesadzam, bo byłam totalnie uzależniona. Gdy przypomnę sobie ataki płaczu i zamykania się w łazience, to tragedia. Teraz jest lepiej, w mniejszym stopniu tego potrzebuję, chociaż nadal potrzebuję.
Wiek: 32 Dołączył: 07 Kwi 2013 Posty: 122 Skąd: Polska
Wysłany: 2015-01-18, 23:39
Coraz bardziej zaczynają mnie irytować moi znajomi. Gdziekolwiek byśmy nie byli, na dyskotece, w pizzerii, na piwie, cały czas z telefonem i sprawdzanie fejsa i innych rzeczy. Niby z Tobą rozmawia ale łeb cały czas w telefonie i myslami gdzie indziej.
Ja to mam telefon tylko do dzwonienia i czasem jakiegoś esa wysłać, wcale nie musze mieć tych wszystkich bajerów.
Niestety od netu jestem uzależniona i w sumie nawet nie bardzo pamiętam kiedy to nastąpiło. Na szczęście to moje jedyne uzależnienie więc jakoś specjalnie się tym nie przejmuję.
Wiek: 39 Dołączyła: 13 Maj 2015 Posty: 415 Skąd: kujawsko-pomorskie
Wysłany: 2015-08-20, 23:51
Już od kilku osób usłyszałam, że jestem uzależniona od Internetu... Ja sama nie jestem tego zdania. Choć zdarza się, że laptop mam włączony cały dzień (choć nie siedzę przy nim non stop), to i były dni, że byłam odcięta od dostępu do Internetu, to przeżyłam i nie panikowałam
"Nie śniło jej się nawet, że życie może nieść tyle bólu, chociaż fizycznie nic człowiekowi nie dolega."
Wiek: 32 Dołączyła: 17 Mar 2015 Posty: 514 Skąd: pomorskie
Wysłany: 2015-08-22, 20:58
Mam kuzyna który jest uzależniony od internetu i gier. Gdy rodzice wyłączają mu internet to On wpada w złość, jest agresywny, krzyczy i zachowuje sie jakby ktoś mu zabrał powietrze. Dziwnie to brzmi ale jego reakcja naprawdę tak wygląda.
co więcej, mój przyjaciel ma 18 lat i ma tak samo. Zawala szkołę, życie towarzyskie, nie ma dziewczyny, nigdzie nie chodzi bo tylko w necie siedzi, jak nie gra to musi przeglądać strony. Ciągle chodzi niewyspany i ma syf pokoju. Przez internet stal się zamknięty w sobie, nie chce mu sie wychodzić, jego motywacja życiowa jest równa zeru.
Tak strasznie się obwiniam Przyjacielu, że musiałeś umrzeć bym sobie o Tobie przypomniała!
Czasami zastanawiam się czy aby to uzależnienie mnie nie dotyczy... Z jednej strony jak mam wolne to potrafię naprawdę długo siedzieć na internecie, z drugiej strony jeśli nie ma prądu czy internetu bez problemu gospodaruje sobie czas i jakoś nie mam myśli, żeby jak najszybciej skorzystać z komputera. Znowu z innej strony jakoś moje życie ostatnio kręci się w sieci. Ogólnie: internet to dla mnie odskocznia (niezbyt dobra, co przyznaje) od chyba wszystkiego, nikt mnie tu praktycznie nie zna, mogę słuchać muzyki, coś obejrzeć...
Dużo czasu spedzam siedząc przy komputerze, głównie z powodu braku sensownych alternatyw, ale, no kurde, nie czuję, żeby to było uzależnienie, mimo że dawki zdecydowanie nie są "zdrowe"
Potrafię się oprzeć chęci zajrzenia na Jutuby i takie tam, od pewnego czasu staram się też planować, które strony konkretnie mam sprawdzić, żeby nie zmarnować zbyt dużo czasu.
A w wolnych chwilach nie ciągnie mnie, ba, po tylu latach czuję już pewne obrzydzenie. Ale cóż, póki co to moje jedyne okno na świat.
Ja myślałem, że nie jestem uzależniony i brzydziłem się samą świadomością że mogę być. Ale dopadło mnie, każdą chwilę którą spędzam w domu przeznaczam na bezsensowne łażenie po internecie. Gdybym miał jakieś zajęcie na cały dzień to nie siedziałbym chyba na nim wcale. Dopiero od niedawna mam telefon z internetem (nie korzystam z niego wcale) bo jednak z tego co widzę na studiach się bardzo takie urządzonko przydaje.
Ja jestem uzależniona nie tylko od internetu, ale też od gier komputerowych. Spędzam cały dzień przed komputerem i nigdzie nie wychodzę. Jak już to do toalety Bez internetu i gier komputerowych sprawiam że wszystko zaczyna latać. Jestem strasznie nerwowa wtedy ;-;
Niestety jestem uzależniona od internetu. Instagram, Snapchat, Steam, gry komputerowe. Żałuje, że nie żyje w innych czasach. To uzależnienie zniszczyło mi życie.
Też miałem problemy z tym. Komputer był ucieczką od małego dziecka od kłótni w domu, ochrzanów, od wszystkiego. W rezultacie potrafiłem cały dzień przesiedzieć przed tym gównem. Cierpiała nad tym przede wszystkim moja nauka, a najbardziej chyba życie prywatne. Najlepsze że nawet nie wiadomo kiedy to wciągnie.
Odkąd pamiętam były w domu o mnie rozmowy że nałogowiec, że na terapię wysłać itp. Kpiłem z tego. Aż w końcu dotarło do mnie.. Przez miesiąc dochodziłem do siebie przez to że uświadomiłem. sobie ile zmarnowałem przez to siedzenie przed tym ustrojstwem. Ile rzeczy mogłem zrobić w tym czasie, ilu poznać ludzi, że może dziś moje życie wyglądałoby inaczej. Ale w końcu zaparłem się i zacząłem z tym walczyć. Sam. Bo nikt nie pokwapił się żeby zaproponować pomoc czy cokolwiek. W domu dalej były docinki na temat mojego długiego siedzenia przed kompem mimo że trwało to coraz krócej. Nikt tego nie zauważył i dalej chyba nie zauważa. Ale najważniejsze że udało się i teraz to ja nad tym panuję i jak na razie nie zdarzyło mi się zarwać noc przez granie na komputerze, ani mieć problem od oderwania się od grania czy po prostu nie włączenia go. Jeśli ktoś się zastanawia... to tak, da się z tym wygrać i odzyskać panowanie
Wiek: 28 Dołączyła: 30 Gru 2015 Posty: 395 Skąd: Polska
Wysłany: 2016-02-04, 21:19
Internet to ustrojstwo. Co się dorwę i zacznę coś sprawdzać, to tracę tyle czasu... Bo przy okazji wymyślam inne rzeczy, które chciałabym wyszukać, bo jakiś artykuł mnie rozproszy. A jak nie mam na nic siły i czuję się ŹLE, to bezmyślnie przewijam na tumblrze albo facebooku. Trochę to żałosne, ale jak z tym skończyć... Chociaż pewnie jest to lepsze niż bezczynne siedzenie i bicie się z myślami i to dlatego tak robię. A czy jestem uzależniona... Cóż, pierwszą rzeczą, jaką robię po przebudzeniu, to sprawdzenie skype'a, portalów społecznościowych i forum. Ups.