Scheithauer, podziwiam... Ja nawet gdy było przez fajki krucho z pieniedzmi wolałam jeść zupki chińskie na śniadanie obiad, podwieczorek i kolacje, byle tylko mieć co zapalić. Zdarzyło mi sie nawet, że sprzedałam książke, bo nie miałam na fajki.
Palę dość długo. Nie wyobrażam sobie dnia bez papierosa. Nie nazywam tego nałogiem, tylko przyzwyczajeniem. Nie potrafię się już przyznać, że palę nałogowo. Okropne uczucie..
Jak długo palisz że mówisz długo, skoro masz hm 15 lat?
Scheithauer, podziwiam... Ja nawet gdy było przez fajki krucho z pieniedzmi wolałam jeść zupki chińskie na śniadanie obiad, podwieczorek i kolacje, byle tylko mieć co zapalić. Zdarzyło mi sie nawet, że sprzedałam książke, bo nie miałam na fajki.
Rozumiem cię, moja mama kiedyś robiła bardzo podobnie - wolała nie zapłacić za np. internet czy nie kupić jedzenia byle tylko na papierosy było Z resztą sama lepsza nie byłam, min. ukradłam kiedyś tytoń... Ale w sumie po tym zdarzeniu powiedziałam sobie 'dość', bo to już szło w bardzo złym kierunku.
Paliłam przez rok, mając 16 lat. Zaczęłam palić pod wpływem mojej (byłej) dziewczyny.
Na początku podbierałam fajki ojcu, potem zaczęłam wydawać większość kieszonkowego na papierosy. Rozstałam się z fajkami mniej więcej w tym samym czasie, co z dziewczyną. Potem sporadycznie zdarzało mi się zapalić w sytuacjach stresowych. Obecnie w ogóle nie palę, ale czasami tęsknię za smakiem mentolowych LM.
Wiek: 29 Dołączyła: 21 Lip 2015 Posty: 967 Skąd: Polska
Wysłany: 2015-08-04, 12:26
Ja spróbowałam ze znajomymi w wieku 14 lat. Miałam bardzo prosty dostęp do fajek. Czerwone były za mocne, ale mentolowe bardzo mi posmakowały. Chodziłam z koleżanką do lasu zapalić. Łącznie wypaliłam niecałą paczkę. Zlękłam się, że tak mi się to podoba za 1 razem, mimo że dużo osób ma wręcz przeciwnie i rodzice palą bardzo długo to rzuciłam fajki. Resztę paczki dałam koleżance... Mnie przez długi czas zapach fajek mentolowych powodował skręcanie w brzuchu. Nawet do teraz czasami mam ochotę zapalić, a od tamtego momentu nie paliłam.
Palę odkąd skończyłam 16 lat. Miałam problemy po związkowym rozstaniu. Jakbym mogła cofnąć czas to nie poszłabym w te stronę. Mimo to i tak nic z tym nie robię bo ani razu nie miałam próby rzucenia.
Ja palę od paru ładnych lat (nikt by pewnie nie uwierzył ile, na mój wiek) i po takim czasie sam rzucam, po prostu. Fajka, dwie dziennie, zastąpiłem je zieloną herbatą. Ale ona nie uzależniła.
Wiek: 29 Dołączyła: 22 Wrz 2013 Posty: 62 Skąd: Polska
Wysłany: 2015-08-20, 12:10
Zaczęłam palić w wieku 14 lat. Namówili mnie znajomi do tego, bo twierdzili, że jestem zbyt sztywna. Z papierosami zaczęły się inne używki, ale cóż. Kilka razy próbowałam rzucać jednakże na marne. Stwierdziłam, że skoro palę, to palić będę, co prawda szkoda pieniędzy, ale za bardzo to lubię.
Perfekcja należy się tylko silnym, sama nie przyjdzie, trzeba na nią zapracować.
Mnie jakoś nie bierze do palenia papierosów. To niszczy płuca. Mój dziadek pali papierosy od szóstego roku życia i się dziwie że na nic nie zachorował.
No, ale żeby rodzice pozwalali palić 17 - latce. Też by mnie szlag trafił.
To zdanie przypomniało mi dwie rzeczy:
1. Rozmowę ze szkolną pedagog, że nie istnieje żaden mechanizm prawny, który mógłby być straszakiem dla palących dzieci. Można najwyżej im powiedzieć "nie pal", a taki dzieciak może mieć to bardzo głęboko w dupie i nic mu nie można zrobić.
Rzeczona pedagog opowiadała, że w wyniku tej pustki prawnej jedna z matek w jej szkole uznała, że nie ma mocy syna przekonać do rzucenia, więc pozwala mu w domu palić, żeby przynajmniej, chowając się gdzieś pod kołdrą czy po krzakach nie wywoływał pożaru.
2. Jak chodziłam do liceum co roku była wymiana uczniów z niemiecką szkołą. Jak Niemcy przyjeżdżali do nas, to mogli... legalnie palić na terenie szkoły. Dlaczego? Dlatego, że u nich to legalne od 16 lat, czyli właściwie przez całe liceum. Oczywiście uczniowie, którzy mieli tyle samo lat, którzy gościli ich w swoich domach musieli stać obok bez papierosa, bo ich obowiązywało już polskie prawo... a raczej prawo naszej szkoły, które każdemu palaczowi kazało grabić liście wokół szkoły.