Paradoksalnie, żyjąc w społeczeństwie, tak naprawdę jesteśmy sami. Jeżeli my sami się o siebie nie zatroszczymy, nie ma co liczyć na pomoc.
Tyle razy chciałem, żeby ktoś sam się domyślił, sam zapytał, czy wszystko okej. Nawet o tę pomoc trzeba się samemu zatroszczyć, a dość często i tak się jej nie otrzyma.
"Gdybym kiedyś odszedł stąd, nie obrażaj się na śmierć."
uuiS...
To co napisałeś... Myślę, że jesteś kimś wyjątkowym... Chyba nigdy nie czytałem czegoś tak pięknego a zarazem tak zrównoważonego. Mam nadzieję, że spotkamy się.
Ostatnio zmieniony przez Axxie 2015-05-04, 08:51, w całości zmieniany 1 raz
Wiek: 27 Dołączyła: 14 Lis 2014 Posty: 265 Skąd: Polska
Wysłany: 2015-05-04, 07:10
Bartek, dokładnie. Czekamy, nawet jeżeli widać, że coś nie gra, nikt nie zapyta, zero. Udają, że nie widzą. Być może. Bo w końcu po co zawracać sobie głowę problemami innych, jeżeli samemu ma się cudowny humor.
Nie jestem w stanie pojąć, co dzieje się z ludźmi. Nieliczni interesują się pomocą charytatywną, pomaganiem ludziom w podeszłym wieku czy nawet zwierzakami w schroniskach. Widzimy błąkające się dziecko na ulicy, ale mało kto pofatyguje się aby mu pomóc. Siedzę w szkole a przez okno widzę jakiegoś starszego pana niosącego jakieś dwie ogromne torby. Człowiek ten wygladał, jakby zaraz miał się przewrócić. Patrzyłam na niego przez chwilę i nie mogłam sobie darować, że jestem na lekcji i nie mogę wyjść, aby mu pomóc. Miałam wyrzuty sumienia. Na ulicy minął kilka osób, nikt nawet nie spojrzał. Zbytnio odeszłam od tematu, ale pomaganie to dział obszerny.
Kochana, nie wiem, jak i co miałabym Ci powiedzieć. Jak odejdziesz, to zaczekaj na mnie, tam, po drugiej stronie. Dołączę do Ciebie. Znów się spotkamy. I znów porozmawiamy.
Bo ludzie są zbyt beztroscy i nieodpowiedzialni. Nie widzą, że ktoś potrzebuje pomocy, lub najzwyklej nie chcą widzieć. Swoje problemy ich przerastają, a co dopiero innych. Prawdą jest, że jedyne co możemy zrobić to spróbować zrozumieć drugiego człowieka, bo nigdy nie wiemy jak on naprawdę się czuje, jakie są w nim emocje. Im im młodsze pokolenie tym mniej współczucia dla innych, już nieraz słyszałem o określeniu naszej generacji jako "narcystyczna"
Wiek: 27 Dołączyła: 14 Lis 2014 Posty: 265 Skąd: Polska
Wysłany: 2015-05-04, 18:50
nevermore napisał/a:
już nieraz słyszałem o określeniu naszej generacji jako "narcystyczna"
Określenie jak najbardziej pasujące, ale nie ma się co dziwić. Z jednej strony usiłuje się promować pomaganie, dobre wychowanie, nawyki, a z drugiej strony promowanie świata konsumpcyjnego, gdzie każdy jest nastawiony na własne potrzeby.
Kochana, nie wiem, jak i co miałabym Ci powiedzieć. Jak odejdziesz, to zaczekaj na mnie, tam, po drugiej stronie. Dołączę do Ciebie. Znów się spotkamy. I znów porozmawiamy.
Wiek: 27 Dołączyła: 14 Lis 2014 Posty: 265 Skąd: Polska
Wysłany: 2015-05-04, 19:03
Chochlik napisał/a:
Czy naprawdę to jacy są ludzie opiera się tylko na tym co jest 'promowane'?
Oczywiście, że nie. Jednak warto zauważyć, jak wielką rolę w kształtowaniu ludzi pełnią choćby media. One w dużej mierze są odpowiedzialne za wszechobecny narcyzm, więc pośrednio również za podejście do życia. Każdy ma do powiedzenia na ten temat coś swojego. Każdy z nas ma inne doświadczenia, inaczej odbiera pewne rzeczy. To są moje spostrzeżenia i wydaje mi się, że ma to sens.
Kochana, nie wiem, jak i co miałabym Ci powiedzieć. Jak odejdziesz, to zaczekaj na mnie, tam, po drugiej stronie. Dołączę do Ciebie. Znów się spotkamy. I znów porozmawiamy.
Jak na mój gust, to większe znaczenie ma to, że już od jakiegoś czasu dzietność rodzin spada, a ostatnio posiadanie nawet jednego dziecka to luksus. W efekcie jest ono 'wychuchane' i 'najważniejsze na świecie'.
Wiek: 27 Dołączyła: 14 Lis 2014 Posty: 265 Skąd: Polska
Wysłany: 2015-05-04, 20:24
To kolejny czynnik. Jeżeli mamy rodzeństwo, to jakby nie było, musimy się o nie troszczyć. Wieloma rzeczami musimy się dzielić i tak jakoś automatycznie człowiek się uczy. Chyba nie bez powodu stereotypowy 'jedynak', to taki dzieciak rozpieszczony.
Kochana, nie wiem, jak i co miałabym Ci powiedzieć. Jak odejdziesz, to zaczekaj na mnie, tam, po drugiej stronie. Dołączę do Ciebie. Znów się spotkamy. I znów porozmawiamy.
Nie tylko jedynak. Jak pytam po co dziewięcioletniemu dziecku komórka to jest 'ale jak to? przecież musi zadzwonić, że wraca ze szkoły'. 'A ty w jej wieku dzwoniłaś do matki co chwila, czy po prostu szłaś po szkole do domu?' 'Ale teraz są kary?' 'Jakie i za co?' 'Nooo... kary są! Jak się dziecko samo zostawi!' itd. itp. Albo ostatnio się natknęłam na jakąś internetową debatę 'czy dziesięciolatek może zostać sam w domu?'. Już nawet nie wspomnę, że dzieci chodzą w pieluchach przez kilka lat, a w skrajnych przypadkach uczą się samodzielnie ubierać dopiero na WFie w szkole. To nie jest zależne od posiadania rodzeństwa, tylko od stopnia popi***enia rodziców.
Wiek: 27 Dołączyła: 14 Lis 2014 Posty: 265 Skąd: Polska
Wysłany: 2015-05-04, 20:40
Kiedyś dzieciak wyróżniał się jak miał komórkę, teraz jest wyjątkiem, jeżeli jej nie ma. Młodzież wychodzi z domu jako 'młody dorosły' i nie umie sobie poradzić. Przez wiele lat musi opierać się na pomocy rodziców. Strach pomyśleć, jak będą wyglądać przyszłe pokolenia.
Jakiś czas temu obił mi się o uszy artykuł o matce, która swoją kilkuletnią (może ośmioletnią) córkę nadal karmi piersią. I tak, tu problem ma matka. Nie rozumiem, przecież to jest niejako robienie krzywdy dziecku.
Chyba zbytnio odeszłam od tematu.
Kochana, nie wiem, jak i co miałabym Ci powiedzieć. Jak odejdziesz, to zaczekaj na mnie, tam, po drugiej stronie. Dołączę do Ciebie. Znów się spotkamy. I znów porozmawiamy.
Jakiś czas temu obił mi się o uszy artykuł o matce, która swoją kilkuletnią (może ośmioletnią) córkę nadal karmi piersią. I tak, tu problem ma matka. Nie rozumiem, przecież to jest niejako robienie krzywdy dziecku.
Chyba zbytnio odeszłam od tematu.
Będzie offtop ale muszę się tym podzielić. Sam ostatnio trafiłem na artykuł, w którym było napisane, że matka swojego 12 letniego syna karmi piersią... rozmowa się toczyła, czy to aby pod pedofilię nie podchodzi.
Nie wierzę, że przez tyle czasu można mieć mleko po jednym porodzie.
A jeśli chodzi o wołanie o pomoc... znowu ludziom marudzę o mojej wyobraźni, która zawiera w sobie kawał liny i solidną belkę. Nie wiem na ile próbuję zwrócić na siebie uwagę, na ile chcę pomocy, a na ile po prostu mówię o czymś, co mnie pochłania.
Wiek: 27 Dołączyła: 14 Lis 2014 Posty: 265 Skąd: Polska
Wysłany: 2015-05-04, 21:59
nevermore napisał/a:
matka swojego 12 letniego syna karmi piersią
Też ciekawie.
Chochlik, jeżeli chcesz pogadać, wygadać się, to pisz śmiało. Możemy pogadać choćby o twojej wyobraźni.
Kochana, nie wiem, jak i co miałabym Ci powiedzieć. Jak odejdziesz, to zaczekaj na mnie, tam, po drugiej stronie. Dołączę do Ciebie. Znów się spotkamy. I znów porozmawiamy.
Nie wierzę, że przez tyle czasu można mieć mleko po jednym porodzie.
Też się zastanawiam na ile to prawda.
A co od twoich słów, to też się czasem zastanawiam. Nie mówię nikomu o swoich wizjach śmierci, a jak już mówię to osobie... zaufanej bardzo. i nie wiem, co chcę przez to osiągnąć. Czy tym wołam o pomoc, zrzucam z siebie po prostu ciężar tej perspektywy, nie mam sił już by udawać, cokolwiek. W każdym bądź razie zawsze źle się z tym bardzo czuję, bo wydaje mi się, że się użalam w ten sposób nad sobą.