Wysłany: 2015-03-09, 22:32 Zanik kontaktu ze szkołą - 7-miesięczna izolacja
Hej.
Od ok. 7 miesięcy nie chodziłam do szkoły (obecnie jestem w 1 kl. liceum). Moja obecność w szkole liczyła dwa pierwsze tygodnie września, po czym dopadło mnie mocne załamanie, stany depresyjne, które towarzyszą mi do tej pory i mam "przyjemność" się z nimi zmagać. Oczywiście, nie jest lekko, bo to nieustanna walka każdego dnia. Chyba nigdy nie musiałam tak się wygimnastykować i uelastycznić, aby było choć odrobinę stabilizacji w moim życiu. Tydzień temu, a dokładniej to w piątek, dostałam plan zajęć ustanowiony przez dyrekcję, abym mogła zacząć uczęszczać na lekcje w trybie indywidualnym. Miałam przez kilka miesięcy w 3 kl. gimnazjum zajęcia indywidualne i to mnie nie przeraża, co przeraża mnie samo pójście. Termin pójścia na lekcje przypada w tą środę. Nie boję się tak panicznie (mimo, że mam stwierdzoną silną fobię społeczną), bo mam wsparcie ze strony pedagoga szkolnego, który zapewnił mnie, że jeśli miałabym problem z samym pójściem na lekcje to mam przyjść do gabinetu i najwyżej z jednej/dwóch lekcji zostanę zwolniona. Boję się chyba tego, że znowu się załamię. Staram się uciec od tej myśli, kalkuluję na różne sposoby jak się zachować.. z jednej strony nawet się cieszę, z drugiej jednak się obawiam natłoku MŁODYCH ludzi. Nie boję się tego, że powiedzą mi coś ohydnego, niemiłego, lub raniącego, ale sam fakt, że ich widzę trochę mnie przeraża. Mimo to widzę, że mój stan poprawia się (w pewnym sensie). Co mogłabym w tej sytuacji zrobić? Jak się zachować?
Najlepiej by było, jakbyś nie rozmyślała i nie analizowała cały czas tej sytuacji, tylko po prostu poszła i spróbowała wyobrazić sobie, że tych ludzi tam nie ma, a Ty idziesz tylko po to, by się czegoś nauczyć. Na pewno na początku może być trudno, siedem miesięcy to dość długo, ale daj sobie czas na ponowne zaaklimatyzowanie się w szkole. Trzymam kciuki.
Umrę ci kiedyś.
Oczy mi zamkniesz.
I wtedy - swoje smutne, zdziwione,
Bardzo otworzysz.
diversity dzięki za radę. w sumie to właśnie myślę że idę tam tylko po naukę, po nic więcej, może z czasem złapię z kimś kontakt, jednak nie chciałabym bliskiej znajomości/przyjaźni, wystarczy mi ograniczenie się do rozmawiania w szkole. paradoksalnie nie zauważam ludzi, ale czuję ich obecność, ale wiem że będzie dobrze
obawiam natłoku MŁODYCH ludzi. Nie boję się tego, że powiedzą mi coś ohydnego, niemiłego, lub raniącego, ale sam fakt, że ich widzę trochę mnie przeraża
Evicka mam fobię społeczną, boje się tłoków, różnych zgromadzeń. Tak, zajęcia odbywają się w szkole, choć pod koniec zeszłego roku miałam przez ok. 3 miesiące lekcje domowe.
Ja staram się o indywidualne mimo, że to już niedaleko do końca roku. Wpadłam na ten pomysł dopiero wczoraj, ale jeśli znajdzie się lekarz psychiatra który prywatnie przyjmie mnie w nastepnym tygodniu to są spore szanse, że od maja będę mieć nauczanie indywidualne.
Ja staram się o indywidualne mimo, że to już niedaleko do końca roku. Wpadłam na ten pomysł dopiero wczoraj, ale jeśli znajdzie się lekarz psychiatra który prywatnie przyjmie mnie w nastepnym tygodniu to są spore szanse, że od maja będę mieć nauczanie indywidualne.
Myślę, czyby nie spróbować w liceum, ale tylko na tych bardziej ścisłych lekcjach, na których mam najwięcej stresu, najtrudniej mi się skupić przy tylu osobach. Chciałabym, ale wątpię, że to u mnie przejdzie.
Kiedy spytają cię, jak się masz, odpowiedz po prostu, że wcale. ~ Kłapouchy.