Do mnie znowu powróciła. A może cały czas była tylko się oszukiwałam. Mam gorszy okres ... ciężej wszystko znoszę. Konflikty w rodzinie ... z chłopakiem. Brak perspektyw na przyszłość. Zbyt szybko się denerwuję. Nic mi nie pasuje.
Ciągle się czuję jak pies - skopany, pozbyty zębów.
Ale ja dziś gryzę więc uciekaj, nie biorę jeńców.
Wiek: 29 Dołączyła: 11 Sie 2013 Posty: 1778 Skąd: Polska
Wysłany: 2015-01-27, 18:51
Chyba już przestaje dawać sobie radę... Praktycznie nic nie robię, nie potrafię się za nic wziąć, odpuszczam chyba zbyt wiele. Ale nie potrafię inaczej. Dręczą mnie przez to wyrzuty sumienia.
Gubię się w tym wszystkim.
"Bóg zsyła na każdą górę tyle śniegu, ile ta w stanie jest udźwignąć."
Wiek: 32 Dołączył: 07 Kwi 2013 Posty: 122 Skąd: Polska
Wysłany: 2015-01-27, 23:47
Ja tez ostatnio coś gorzej się czuję. Podoba mi sie pewna dziewczyna, ale nie, od razu myśli typu "wiesz jaki jesteś, zranisz dziewczynę, nie warto sie angażować". W robocie mam też coraz częściej ochotę wybuchnąć i powiedzieć "mam gdzieś tą robotę i was. ide do chałupy"
Tak mi się chce, jak mi się nie chce. Ktoś mi tak powiedział... ma rację. Jestem niezdecydowana. Chciałabym jakoś funkcjonować, a z drugiej strony te myśli samobójcze. To jest nie do wytrzymania.
Czuję się źle. Już chyba zaczęłam gnić od tych negatywnych emocji, które w sobie gromadzę. Mam wrażenie, że zbyt dużo jest na mojej głowie. Nie radzę sobie, nie ogarniam studiów, pisania magisterki, pracy. Tego, że zabrano mi coś co sprawiało mi radość i dawało szczęście. Ostatnio przerastają mnie zwykłe codzienne czynności. Zlew jest pełen brudnych garów, w domu syf. Nie wspomnę o wzięciu prysznica wieczorem - chyba Syzyf miał łatwiej
Sama już nie wiem czy to tylko dół czy znowu wraca choroba. Siedzę i patrzę na to wszystko z boku bo po prostu nie mam już siły. Chciałabym zniknąć.. Albo zasnąć i obudzić się jak już będzie dobrze.
Zgubić za sobą ból gorycz i żal
W ostatnim skoku w nieskończoną dal.
Czuję się źle, a jestem zmuszony chyba sam przez siebie, żeby udawać. Że jest dobrze i nikt nie poznał czegoś po mnie. Jest mi choler**e źle. I nie umiem a raczej umiem to zmienić lecz coś mnie trzyma. ( Nie, nie trzyma przy życiu, to nie to).
Wypisałam się już w temacie. Męczy mnie niespanie, niepłakanie, niejedzenie, nieżycie, nieumieranie. Boli mnie wszystko coraz bardziej fizycznie, nie mam siły, na nic. Nawet nie mam sił na internet, żyletki, tabletki, leżę w łóżku i gapię się w ściane bo nawet nikogo nie mam, nie chcę nikomu przeszkadzać i tak jestem chyba najbardziej ignorowaną osobą.
Wiek: 27 Dołączyła: 14 Lis 2014 Posty: 265 Skąd: Polska
Wysłany: 2015-02-14, 10:35
Powoli się odłączam. Nie myślę, nie mówię, patrzę w jeden punkt. Odpoczywam, wewnątrz, psychika odpoczywa. Moje oczy schną, krew zwalnia i ja się wycofuję. Słucham.
Moją ciszę, która koi cały ból, przerywa krzyk, kłótnia. Serce znów przyśpiesza, oczy stają się wilgotne, zaczynam myśleć, nie dam rady nie patrzeć.
Tak w kółko.
Słyszę głos, zaczynam się bać tego, co mogę usłyszeć. Spodziewam się najgorszego.
Głowa boli jakby nie była moja. Choroba lokomocyjna wzięła mnie jak wczoraj wracałam. Z tego wszystkiego, trzyma nadal. Jak nigdy. Nie dam rady temu zapobiec.
Jestem bezradna i taka żałosna w tym wszystkim.
Pragnę nie myśleć. Nie wiem, jak to zrobię, ale nie będę myśleć. Nie mam już na to siły i ochoty.
Zostanę sama ze sobą, nie mam wyboru. Zostawię to dla siebie.
Czuję wypalenie, wypalenie emocjonalne. Nie umiałabym tego opowiedzieć, próbuję opisać. A głowa tak bardzo nie moja.
Znów się wyciszam, znów patrzę i usiłuję przestać myśleć. Boję się.
Kochana, nie wiem, jak i co miałabym Ci powiedzieć. Jak odejdziesz, to zaczekaj na mnie, tam, po drugiej stronie. Dołączę do Ciebie. Znów się spotkamy. I znów porozmawiamy.