Rejestracja
Rejestracja
Autoagresywni Strona Główna
  Użytkownik: Hasło:



Poprzedni temat «» Następny temat
Rodzinne relacje
Autor Wiadomość
Chochlik
[Usunięty]

Wysłany: 2014-12-21, 10:21   

Cytat:
Jak umarł mój dziadek to babka postawiła wszystkim piwo mówiąc "postawie bo bedą gadać ze Amerykanka przyjechała i nie postawiła piwa"

To mi przypomniało, że moja prababcia stanęła na rzęsach, żeby jakiegoś swojego krewnego... syna? brata? wysłać do Stanów zaraz po wojnie. A ten poczuł się pewnego dnia, po wielu latach milczenia, w obowiązku i wysłał jej dowód wdzięczności... banknot 1$ albo 5$, nie pamiętam... I tylko tyle o nim rodzina słyszała. Prababcia wybuchnęła pustym śmiechem na ten widok i zrobiła sobie z tych dolarów zakładkę do książki.

Z kolei moja ciotka, która miała szczęście uciec za czasów PRL do zachodnich Niemiec, kiedy już mogła bezpiecznie przyjeżdżać do Polski przywoziła rożne rzeczy - zmywarkę do naczyń (zepsutą), magnetowid (zepsuty), komputer (sprawny o dziwo)... Moja matka kpiła z tych darów, bo to były rzeczy, które albo były w Polsce bezużyteczne (po co komu magnetowid, kiedy nie funkcjonuje coś takiego jak kaseta VHS albo komputer, do którego nie można dostać żadnych programów?) albo zepsute (zmywarka zalała pół domu) i nie do serwisowania po tej stronie Odry. Potem moja matka wybuchnęła głośnym (równie pustym jak u prababci) śmiechem, kiedy ktoś ją uświadomił, że te wszystkie skarby to najprawdopodobniej ze śmietnika są. :roll:

I tak w nawiązaniu do tych historii... co o takim zachowaniu myślicie? Pojawia się krewny z Pierwszego Świata i robi jakiś materialny gest wobec rodziny z Drugiego Świata, który w jego mniemaniu jest jakąś powinnością rodzinną, łaską wobec ubogich krewnych i poprawianiem ich losu, a faktycznie ani nie jest to dla niego żadne wyrzeczenie (bo jak dotkliwe finansowo może być dla Amerykanki kupienie w Polsce kilku piw? To nawet dla Polki szczególnym ciosem dla portfela nie jest), ani dla tych obdarowanych nie jest jakimś szczególnie cennym i wyjątkowym nabytkiem, a czasami jest wręcz kłopotem.




 
 
Rodzinne relacje
łoś 



Dołączył: 06 Gru 2014
Posty: 120
Skąd: śląskie

Wysłany: 2015-01-23, 17:52   

Nienawidzę siedzieć w swoim domu. Gdy tylko ktoś coś do mnie mówi, babcia, mama, brat, siostra albo tata to dostaję najprościej mówiąc k*y. Mam wtedy ochotę zedrzeć z siebie skore, albo ***. Często też mam myśli czy fantazje jak zabijam po kolei członków swojej rodziny a na koniec siebie. Wszelkie rozmowy z nimi to dla mnie istny koszmar. Jakby tego jeszcze było mało to rodzice non-stop się kłócą a mama jeszcze pije. Nie wiem jak sobie z tym poradzić, do psychologa albo psychiatry nie mam jak pójść bo jak? Czekam tylko na nagłą śmierć. Rodzina nic dla mnie nie znaczy.

[ Komentarz dodany przez: Złośnica: 2015-01-23, 18:12 ]
Regulamin V.5 i V.11. Zło.




Jesteś uwięzioną duszą w głębokim zaprzeczeniu dotyczącym Twojej przeszłości. Chcesz się poprawić i naprawdę próbujesz, ale po prostu coś Cię powstrzymuje. Dopóki nie weźmiesz odpowiedzialności za Twoje czyny, będziesz zgubiony. :łoś:
Ostatnio zmieniony przez 2015-01-23, 18:11, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
 
Rodzinne relacje
Niedotykalna 



Wiek: 34
Dołączyła: 14 Wrz 2013
Posty: 4310
Skąd: małopolskie

Wysłany: 2015-01-24, 17:48   

Już któryś raz przymierzam się do opisania relacji w moim domu i postanowiłam, że zrobię to dziś. Wcale nie jest to takie proste. Żeby zrozumieć obecne relacje panujące między nami trzeba byłoby się cofnąć wstecz o jakieś 20, może nawet i więcej lat. Ale nie będę tego robić, bo komu chciałoby się to czytać? Może tylko w trakcie pisania cofnę się w czasie kilkoma zdaniami.

Obecnie relacje w moim domu są... poprawne. Tak, to chyba najlepsze określenie. Przy czym należy zrobić tutaj kilka podziałów.

RELACJE MIĘDZY MOIMI RODZICAMI
Gdy byłam dzieckiem wiecznie się kłócili. A właściwie to nie były kłótnie tylko awantury, w których grozili sobie śmiercią, rzucali przedmiotami, wyrzucali się z domu nawzajem, nie mówiąc już o przekleństwach, wyzwiskach i cichych dniach. To trwało latami. Bardzo się wtedy bałam. Ich i o nich. Byłam małym dzieckiem, które na to wszystko patrzyło i którym oni się nie przejmowali.
Teraz jest inaczej. W zasadzie można powiedzieć, że jest lepiej. Dogadują się. Ale czasem jeszcze takie dzikie awantury im się zdarzają. I wtedy też się mną nie przejmują. Ale teraz jestem już dorosła.

RELACJE JA - MAMA
Kiedyś mama mnie biła, szantażowała, budowała naszą relację na poczuciu, że ja mam spełniać jej oczekiwania w taki sposób, abym zawsze czuła, że nie mam szans na ich spełnienie. Do zachowania czy nauki nie mogła się przyczepić, więc najczęściej obrywałam za to, że byłam... gruba. A takie rzeczy w dziecięcej główce zostają chyba na zawsze. Zaczęło się jak miałam jakieś 11, może 12 lat. Wtedy już mnie nie biła. Awantury były nie z tej ziemi, potem proszenie, błaganie, potem znowu awantury, zrzucanie na mnie winy, oskarżenia. Aż w końcu padło to słowo z ust lekarza. Anoreksja. I znowu to samo. I tak nasze relacja przez kilka lat opierały się na chorej manipulacji z mojej strony (choroba uczy jej bardzo szybko) i szantażach z jej strony.
W końcu zaczęłam rozumieć. I ona chyba też. Wydoroślałam. Ona zmądrzała. Dzisiaj nasze relacje są dobre. Ale nie są zdrowe. Jestem od niej zależna psychicznie w każdym calu. Gdy byłam mała groziła mi, że jak nie zrobię czegoś tak jak ona chce, to ona przeze mnie umrze. Dzisiaj, choć intelektualnie wiem, że to była tylko manipulacja małym dzieckiem, nie umiem się od tych uwolnić. Nie potrafię normalnie żyć.
Ale na co dzień dogadujemy się. Umiemy współpracować. Ale tak jak zaznaczyłam wyżej, to jest jedynie poprawność relacji.

RELACJE JA - OJCIEC
Nie napiszę tutaj nic o dzieciństwie, bo to zbyt bolesne.
Dzisiaj moje relacje z ojcem są bardzo różne. Gdy na mnie nie wrzeszczy to jest względnie dobrze. Wtedy dogadujemy się w domowych sprawach, czasem podwozi mnie jak gdzieś potrzebuję jechać, kupuje mi różne rzeczy. Ja też przygotowuję mu kanapki do pracy czy prasuję koszule. Ale niestety bardzo często on szuka zaczepki, wtedy wyżywa się na mnie, poniża mnie, wyzywa od darmozjadów i pasożytów. Mama czasem mnie broni, ale często jej nie ma.
Na szczęście z ojcem ostatnio jest lepiej.

________________

Reasumując, nie jest tak źle jak kiedyś, ale to wszystko jest sztuczne, pod tym kryje się zamaskowana przeszłość. Mieliśmy terapię rodzinną, ale moi rodzice byli tak oporni, że w końcu zrezygnowano z tego i skupiono się na leczeniu mnie.
Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się stworzyć własną rodzinę, która może nie będzie idealna, ale w której moje dziecko nie będzie tak uwikłane i samotne.




Po co komu piwnica, w której nie ma dachu?
Życie ma sens, Strusiu...

/Pasja. Możesz zrobić z nią wszystko. BIEGANIE ma taki wymiar jaki mu nadasz./
 
 
Rodzinne relacje
NobodyListening 



Wiek: 32
Dołączyła: 01 Cze 2014
Posty: 180
Skąd: łódzkie

Wysłany: 2015-01-26, 13:41   

Relacje z moją rodziną. Wszystko wygląda słabo. Relacji praktycznie nie ma. Chciałabym mieć w nich oparcie, jednak to niemożliwe.
JA-TATA
Praktycznie ze sobą nie rozmawiamy. Jeżeli już - to są awantury ze strony taty. Wiecznie nic mu nie pasuje i za bardzo nie przejmuje się tym co robię (wyjątek: awantury po powrocie od chłopaka). Ważniejsze jest dla niego picie.

JA-MAMA
Czasami jest dobrze. Tylko czasami. Mam do niej słabość. Jednak czuje, że do końca nie mogę na niej polegać. Jest miła dla mnie tylko wtedy jak jej w czymś pomagam. Kiedy robię coś po nie jej myśli to mówi o wszystkim całej mojej rodzinie, a ze mną nawet o tym nie porozmawia. Zachowuje się jak chorągiew na wietrze.

JA-BRAT
Również brak relacji. Nie rozmawiamy ze sobą normalnie. Jedynie o przyziemnych sprawach i tylko wtedy jak jest coś do zrobienia. Jeżeli już o coś go proszę to robi to z wielką łaską i fochami. A najczęściej to ma mnie w dupie.

Podsumowując ... brak jakichkolwiek rodzinnych relacji. Brak rodzinnej atmosfery. Każdy sobie. Nie ma kłótni jedynie wtedy kiedy wykonuje wszystkie rozkazy rodziców.




Ciągle się czuję jak pies - skopany, pozbyty zębów.
Ale ja dziś gryzę więc uciekaj, nie biorę jeńców.
 
 
Rodzinne relacje
Motyl 
talitha kum



Wiek: 30
Dołączyła: 03 Sie 2012
Posty: 1733
Skąd: wielkopolskie

Wysłany: 2015-01-27, 10:03   

NobodyListening, skoro jednak z mamą jest dobrze w określonych okolicznościach... Może warto zawalczyć o waszą relację? Zależy Ci na tym?
Próbowałaś z nią porozmawiać? Opowiedzieć co czujesz?
Jeżeli znów zdarzy się sytuacja, że w odczuciach mamy zrobisz coś nieprawidłowo i zacznie o tym mówić reszcie rodziny, postaraj się z nią porozmawiać. Tak na spokojnie, bez pretensji. Hm?
Mam nadzieję, że jednak coś się zmieni i znajdziesz wsparcie ze strony rodziny. :tuli:




Jeżeli śmierć bliskich czegoś nas uczy, to przede wszystkim tego, że na świecie nie liczy się nic poza miłością.
 
 
Rodzinne relacje
księżycowa 
W morzu gwiazd



Wiek: 23
Dołączyła: 03 Gru 2014
Posty: 1084
Skąd: mazowieckie

Wysłany: 2015-03-17, 15:59   Nienawiść do 'najbliższych'

Często myślę, że nienawidzę swojej rodziny za to jak jest, za to że ranią i niszczą. Zastanawiam się co jest gorsze szkoła czy dom bo tylko tam przebywam, nie mogę wychodzić. Czy to źle, że nie uważam, że są normalną kochaną rodziną? Ale chyba nie są. To czy rodzice piją nie jest chyba jedynym wyznacznikiem. Jeśli moi nie piją to znaczy, że wszystko ok? Czy kłótnie to tylko 'wymiana zdań' wrzask to 'podniesienie tonu' a ubliżanie i wyzywanie to 'jesteśmy zdenerwowani' a wszystko to i tak moja wina? Czy rodzeństwo znęca się psychicznie a czasem fizycznie? To jest taka 'normalka'? I czy mam prawo do tej nienawiści czy może ja jestem ta zła?

[ Komentarz dodany przez: kelpia: 2015-03-17, 19:46 ]
Polskie znaki. Po znakach interpunkcyjnych stawiamy spację.




Ostatnio zmieniony przez Morcades 2015-03-17, 19:46, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Rodzinne relacje
Morcades 
rider



Wiek: 30
Dołączyła: 03 Gru 2013
Posty: 1083
Skąd: Polska

Wysłany: 2015-03-17, 19:53   Re: Nienawiść do 'najbliższych'

księżycowa napisał/a:
Czy to źle, że nie uważam, że są normalną kochaną rodziną?

Jeżeli nie są, to nie widzę powodów do okłamywania się.
księżycowa napisał/a:
To czy rodzice piją nie jest chyba jedynym wyznacznikiem. Jeśli moi nie piją to znaczy, że wszystko ok?

Oczywiście, że nie. Przemoc i patologia przyjmuje bardzo różne formy. Alkoholizm to tylko jeden z nich.
księżycowa napisał/a:
Czy kłótnie to tylko 'wymiana zdań' wrzask to 'podniesienie tonu' a ubliżanie i wyzywanie to 'jesteśmy zdenerwowani' a wszystko to i tak moja wina?

Kłótnie zdarzają się w każdej rodzinie, w każdej relacji. Jest źle, jeśli inaczej już nie da się rozmawiać jak tylko poprzez krzyk.
Dlaczego to miałaby być Twoja wina? Możesz rozwinąć? Ty tak sądzisz czy oni? W jakich sytuacjach słyszysz coś takiego?
księżycowa napisał/a:
I czy mam prawo do tej nienawiści czy może ja jestem ta zła?

Ciężko odpowiedzieć na to pytanie nie znając dogłębnie sytuacji. Na pewno masz prawo czuć się zła i sfrustrowana jeśli sytuacja wygląda tak źle jak ją opisujesz.




Sen jest iluzją śmierci.
 
 
 
Rodzinne relacje
antymon 
este blestemata



Wiek: 33
Dołączyła: 21 Sie 2013
Posty: 1861
Skąd: małopolskie

Wysłany: 2015-03-17, 20:14   

księżycowa napisał/a:
Często myślę, że nienawidzę swojej rodziny za to jak jest, za to że ranią i niszczą.


Co nazywasz nienawiścią, jak się ona objawia? Jakie zachowania uważasz za raniące i niszczące? Jakie są powody tego, że nienawidzisz?

księżycowa napisał/a:
Zastanawiam się co jest gorsze szkoła czy dom bo tylko tam przebywam, nie mogę wychodzić.


Dlaczego porównanie szkoła vs. dom?

księżycowa napisał/a:
Czy to źle, że nie uważam, że są normalną kochaną rodziną? Ale chyba nie są. To czy rodzice piją nie jest chyba jedynym wyznacznikiem. Jeśli moi nie piją to znaczy, że wszystko ok? Czy kłótnie to tylko 'wymiana zdań' wrzask to 'podniesienie tonu' a ubliżanie i wyzywanie to 'jesteśmy zdenerwowani' a wszystko to i tak moja wina?


Tyle, że... nie ma normalnych, kochających rodzin - chyba tylko w wyidealizowanych serialach, w naszych marzeniach, w tym co widzimy u znajomych. W każdej zdarzają się 'wpadki' i 'wypadki', sytuacje, którymi nikt by się nie pochwalił, wolał ukryć.
Trudno odpowiedzieć na pytanie czy sytuacja w Twoim domu odbiega od akceptowalnej skoro nie znamy sytuacji, kontekstu, wydarzeń. Nawet najlepiej dopasowane małżeństwo, najbardziej szczęśliwe traci panowanie nad emocjami - jesteśmy tylko ludźmi. Nawet święty się denerwuje, rzuca wulgaryzmami. Wszystko zależy od kontekstu, którego nie ma w Twojej wypowiedzi.

księżycowa napisał/a:
Czy rodzeństwo znęca się psychicznie a czasem fizycznie? To jest taka 'normalka'?


Tutaj tez musisz doprecyzować - zatargi z rodzeństwem zawsze istnieją, powie Ci to każdy kto ma brata lub siostrę.

księżycowa napisał/a:
I czy mam prawo do tej nienawiści czy może ja jestem ta zła?


Masz, możesz nienawidzić. Tylko co Ci to da? Nikt nie każe Ci rozgrzeszać zachowań, które Cię ranią, ale czysta nienawiść skierowana w ich stronę powiększa przepaść. Czasami trzeba szukać wyjścia, innym razem akceptować, bo innej rodziny mieć się nie będzie, a szczególnie gdy nie jest się samodzielnym i na jej utrzymaniu. Poza tym długofalowo nienawiść do rodziny w dorosłym życiu jest bardzo wyniszczająca. Nawet mając te x- dzieścia lat.




Este blestemata
 
 
Rodzinne relacje
Morcades 
rider



Wiek: 30
Dołączyła: 03 Gru 2013
Posty: 1083
Skąd: Polska

Wysłany: 2015-03-17, 21:08   

Scaliłam z odpowiednim tematem.




Sen jest iluzją śmierci.
 
 
 
Rodzinne relacje
R. de Valentin 



Dołączył: 03 Lip 2013
Posty: 2804
Skąd: mazowieckie

Wysłany: 2015-03-18, 10:10   

antymon napisał/a:
Nawet święty się denerwuje, rzuca wulgaryzmami.


Nieprawda. Ja się nie denerwuję i nie rzucam wulgaryzmami. A gdzie mi tam do świętego...

antymon napisał/a:
zatargi z rodzeństwem zawsze istnieją, powie Ci to każdy kto ma brata lub siostrę.


Też się z tym nie zgodzę. Owszem, kłóciliśmy się, dokuczaliśmy sobie, gdy miałem jakieś 12 lat, ale niedługo potem przestaliśmy. I do tej pory nie ma między nami żadnych zatargów.




dead but delicious
 
 
Rodzinne relacje
Kumishial 



Dołączyła: 13 Mar 2015
Posty: 54
Skąd: świat

Wysłany: 2015-03-22, 14:17   

To teraz coś ode mnie.
Mama : Mam z nią przeciętne kontakty. Często jej nie ma w domu i czuję się przez to niekochana. Przez babcię (jej mamę) cierpi na nerwicę. Gdy była w moim wieku miała problemy w domu i teraz tak jakby przerzuca ten cały żal na mnie. Nieraz robiła mi awantury o wszystko. Jak miałam jakieś 8 lat i nie chciało mi się wstawać do szkoły, to ta od razu siłą wydzierała z łóżka i wywalała mnie w samych majtkach i podkoszulce na zimną klatkę schodową i zamykała drzwi, bym przemyślała swoje zachowanie. Najlepsze w tym jest to, że sąsiedzi wszystko widzieli i słyszeli, ale nie udzielili pomocy. Zamiast tego skarżyli się matce, że jest głośno i by mnie jakoś uciszyła :roll: . Podobnie było jak mi pomagała myć głowę pod prysznicem. Zamiast delikatnie mnie obmyć to lała wodę z szamponem na całą twarz. Nieraz się tym krztusiłam tak, że nie mogłam wręcz oddychać.
Tata : W porównaniu do matki, ojca bardzo kochałam i kocham dalej. Mogę mu się zwierzać ze wszystkiego. Gdyby tylko mama była taka jak on...
Brat : Brata tak samo jak tatę kocham bardzo mocno. Na początku nienawidziliśmy się i co chwila były kłótnie o różne głupoty, ale jak któremuś z nas działo się coś złego, to od razu wspomagaliśmy się. Stosunek co do siebie całkowicie się polepszył odkąd się ode mnie wyprowadził. Doceniłam wtedy co dla mnie zrobił przez te wszystkie lata i bywało, że płakałam przez niego całe noce. Dalej tęsknię, ale w sumie nie jest tak źle <3




"Hey, Mister ! I am mad scientist ! It's so cool, sonuvabitch !"
~ Okabe Rintarou
 
 
Rodzinne relacje
Zakręcona 
Nikt ważny



Dołączyła: 01 Paź 2014
Posty: 629
Skąd: Polska

Wysłany: 2015-03-23, 23:18   

Z moją rodziną chyba nic mnie już nie łączy oprócz "więzów krwi", genów. Czuję się wśród nich jak obca, niepotrzebny gość. Nie potrafię z nimi rozmawiać, właściwie to nie mam o czym z nimi rozmawiać czasami wariuje bo nie wiem jak się przy nich zachować...

Najczęściej rozmawiam z mamą, nie ukrywam to ona w większości przypadków mówi ja słucham... Nasze relacje są skomplikowane, z mojej strony dominuje nienawiść (różnych powodów) a z jej, właściwie to nie wiem...

Rodzeństwo: jakby to powiedzieć, ja ich unikam oni mnie tolerują... Nie rozmawiamy ze sobą, nie jestem częścią ich życia ani oni moim...




Gdy przeglądasz się w lustrze i masz ochotę je stłuc, to nie lustro trzeba zniszczyć, to ciebie trzeba zmienić.
Najgorsze w piekle to nie palący ogień, wieczność męczarni, utrata łaski bożej czy poddanie torturom. Najgorsze w piekle jest to, że nie wiesz, czy już się w nim nie znajdujesz.
 
 
Rodzinne relacje
Fala 


Dołączył: 01 Mar 2015
Posty: 113
Skąd: mazowieckie

Wysłany: 2015-03-26, 19:47   

Jak przeżywacie kłótnie rodziców? Ja dość źle... nie umiem po prostu olać tego, nie mam się gdzie schować bo mamy małe mieszkanie, mam ochotę napchać sobie waty do uszu i wystawić środkowy palec :/ . Jedynie czego mi się chce to płakać. Może macie jakieś pomysły jak to olać? Czy po prostu to z czasem przychodzi?



 
 
Rodzinne relacje
Chochlik
[Usunięty]

Wysłany: 2015-03-26, 22:30   

Fala, żebyś nie czuła się olana, to odpowiem, że nie przeżywam. Nigdy nie widziałam, żeby moi rodzice się kłócili. A teraz jedno nie żyje więc już nie ma z kim się kłócić.

Dzisiaj matka mi powiedziała jedno zdanie, które mnie zastanowiło: "Córka nie tnij się". I tak sobie zaczęłam myśleć, czy to normalne, czy tylko u mnie w domu tak się do siebie zwracamy (co ciekawe nie zauważyłam tego wśród dalszej rodziny).

- Matka i ja zawsze mówiłyśmy do mojego ojca tata.
- Ojciec i ja zawsze mówiliśmy do mojej matki mama. Chociaż pamiętam okresy, że mówiłam mamcia, a innym razem... pani. Nie mam pojęcia dlaczego. Nie, nikt mi nie kazał tak mówić.
- Rodzice zawsze mówili do mnie córka. Jeśli się zdarzyło(bardzo rzadko) , ze powiedzieli po imieniu, to strasznie mnie to dziwiło i miałam wrażenie, że jest na pokaz przed kimś postronnym.

Nikt z nas nie miał imienia. Nie byliśmy ludźmi, tylko instytucjami. Odgrywaliśmy swoje role - prawa, obowiązki, bla bla bla... Przynajmniej tak odbieram taką "formalizację" kontaktów.

To ten... w innych domach też tak jest?




 
 
Rodzinne relacje
craving 


Wiek: 30
Dołączyła: 30 Paź 2013
Posty: 1326
Skąd: podkarpackie

Wysłany: 2015-03-27, 09:16   

Chochlik, jest.
U mnie tata był dla każdego tatą, mama mamą a babka babką. Ale my wołani byliśmy po imieniu, pominę teraz kwestię mylenia imion moich braci, chociaż to czasem było zabawne (pojawiały się zlepki, jak "Grzearek").

Z rodzeństwem mam dobry kontakt, było źle, ale tylko w dzieciństwie, ale wiadomo, człowiek dorasta, zachowania się zmieniają.
Z rodzicami mam o wiele lepszy kontakt, odkąd wyjechałam. Ale dalej nie umiemy rozmawiać, wymiana suchych faktów to trochę mało jak na rozmowę. Ale jest stabilnie.




 
 
 
Rodzinne relacje
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,15 sekundy. Zapytań do SQL: 13