Co cytat? Jeśli tak, to od kogo to słyszysz? Jak na to reagujesz?
Przy okazji, jak najbardziej do tematu możesz odpowiedzieć na pytanie:
Chochlik napisał/a:
To mówisz, że nie należy dyktować innym z kim mogą się wiązać?
NobodyListening, rozwiń swoją wypowiedź.
Od kogo to słyszę? Od rodziców, którzy "wiedzą lepiej" co jest dla mnie odpowiednie. No i co? Myślicie, że ich "atakuję"? Lecę na nich z dzidami? Po prostu robię swoje.
A pytanie Chochlik nie wydaje mi się adekwatne do tematu, ale jeśli już tak bardzo nalegasz to odpowiem.
To sarkastyczne pytanie odnosi się do innego wątku, w którym również pisałam, że NIE DYKTUJĘ NIKOMU Z KIM MA SIĘ WIĄZAĆ. Darujcie sobie te wszystkie złośliwości. Tym bardziej, że karani są tylko zwykli użytkownicy. Nie chcę mi się już nawet dyskutować na ten temat.
Ciągle się czuję jak pies - skopany, pozbyty zębów.
Ale ja dziś gryzę więc uciekaj, nie biorę jeńców.
No i co? Myślicie, że ich "atakuję"? Lecę na nich z dzidami? Po prostu robię swoje.
Wyluzuj. Tylko zapytałam o Twoją reakcję na te słowa.
Rzucasz w temacie post, który nie wiadomo czy kierujesz do kogoś czy jest cytatem, a na zwykłe pytania, reagujesz złością, jakby ktoś popełnił wielką zbrodnię, że śmiał zadać Ci takie pytanie lub poprosić o rozwinięcie Twojej odpowiedzi. Nie wiem gdzie tu złośliwości.
NobodyListening napisał/a:
Darujcie sobie te wszystkie złośliwości. Tym bardziej, że karani są tylko zwykli użytkownicy. Nie chcę mi się już nawet dyskutować na ten temat.
Byłoby miło, gdybyś spuściła z tonu.
Jeszcze nikt Cię za nic nie ukarał.
Vida, w pierwszej odpowiedzi na pytanie nie było żadnej złośliwości . Po prostu mam trochę sarkastyczną naturę ... do tego przewidywałam nagonkę na mnie. Bo przecież jestem zła i wszystkich atakuję .
Jestem spokojna jak nigdy
Ciągle się czuję jak pies - skopany, pozbyty zębów.
Ale ja dziś gryzę więc uciekaj, nie biorę jeńców.
Wiek: 28 Dołączyła: 09 Lut 2014 Posty: 855 Skąd: świat
Wysłany: 2014-12-31, 11:08
Odwołam się do pierwszego posta.
Przykładu 1 zupełnie nie akceptuję. Nienawidzę jak ktoś kłamie we wszelkich tego przejawach. Nie ma czegoś takiego jak kłamstwo dla dobka kogoś.
Przykład 2 jest zrozumiały. Czasem jest dobry, np. chcąc kogoś wyciągnąć z nałogu.
Cytat:
Czy działacie/działaliście dla czyjegoś dobra, pomimo, że ta osoba chciałaby zupełnie co innego?
Czasem bywało. Najlepiej obrazuje to moment, kiedy wyciągałam nóż z dłoni Liska, kiedy chciał sobie coś zrobić. Czasem strasznie się na mnie o to wkurzał, ale co zrobić.
Cytat:
Co uważacie o takich osobach?
Ma to swoje plusy i minusy.
Cytat:
A może to Wy jesteście w ten sposób traktowani?
Czasami.
Szuu - powiedział ręcznik, fan wielkich prędkości.
Jak słyszę hasło "to dla Twojego dobra" to przypomina mi się cytat "wszyscy chcą naszego dobra, nie pozwólmy go sobie odebrać".
A tak poważnie, to myślę, że jest istotna różnica czy mamy do czynienia z dzieckiem, które z racji bycia dzieckiem może mieć ograniczone zdolności do rozumienia i przewidywania konsekwencji czy z osobą dorosłą, która już powinna być w pełni świadoma konsekwencji swoich działań.
Wiek: 31 Dołączył: 20 Maj 2014 Posty: 319 Skąd: śląskie
Wysłany: 2015-02-21, 00:22
Drogie Panie ja z kolei mam takie pytanie. Pomińmy przypadki gdy facet mówi "to dla Twojego dobra" bo nie ma jaj, żeby inaczej zerwać. Załóżmy, że facetowi bardzo zależy na danej kobiecie, ale dochodzi do wniosku, że jest w czymś do d..., lub że będzie ograniczał kobietę w wyniku odmiennego zdania na jakąś kwestię (tak Cię kocham, że serce mi pęknie, ale Cię zostawię). Dopuściłybyście wtedy taki tekst z jego ust, czy wolałybyście, aby z łaski swojej pozwolił Wam zadecydować co jest lepsze, nawet gdyby miało to oznaczać stratę czasu na ten związek?
Załóżmy, że facetowi bardzo zależy na danej kobiecie, ale dochodzi do wniosku, że jest w czymś do d...,
Jeśli jest w czymś do d..., a zależy mu na tej kobiecie - to zamiast odchodzić może po prostu nad tym pracować... Wtedy jest szansa, że obie strony będą za jakiś czas szczęśliwe - a w przypadku odejścia jemu będzie źle, choć będzie wmawiał sobie że dzięki temu ją uszczęśliwił, a ona będzie cierpiała - po co?
lukas napisał/a:
że będzie ograniczał kobietę w wyniku odmiennego zdania na jakąś kwestię
Nie rozumiem - jakiś konkretny przykład?
Odmienne zdania rozwijają, nie ograniczają. Wzbogacają i wprowadzają do relacji wartościowe elementy. Odejście od kogoś z takiego powodu wydaje mi się nierozsądne, a już na pewno nie ma tu mowy o "dla Twojego dobra".
Uważam, że wszelkie teksty "To dla Twojego dobra" są podszyte dosyć egoistycznymi pobudkami i... coś takiego, jak dla czyjegoś dobra nie istnieje.
Wiek: 31 Dołączył: 20 Maj 2014 Posty: 319 Skąd: śląskie
Wysłany: 2015-02-21, 01:04
Co do konkretnych przykładów to dobrze pasują tu różnice światopoglądowe. Oczywiście część rzeczy z nich wynikających nie wpływa na wspólne życie, bo można je realizować oddzielnie, ale z innymi już się tak nie da.
Jeśli jest w czymś do d..., a zależy mu na tej kobiecie - to zamiast odchodzić może po prostu nad tym pracować...
"Miałem wypadek i wylądowałem przez to na wózku inwalidzkim. Moja dotychczasowa praca była dochodowa, ale już nie będę mógł jej wykonywać, gdyz wymaga sprawności fizycznej. Nie jestem w stanie nie tylko zapewnić mojej partnerce utrzymania, ale nawet dokładać się trochę do wspólnych wydatków, bo innego zawodu nie mam. Ponadto nie mogę zapewnić jej bezpieczeństwa ani uprawiać z nią seksu jak dotychczas, ale za to mój stan komplikuje wiele czynności. Ale będę nad tym pracował i może magicznie mi się rdzeń kręgowy naprawi."
Co do konkretnych przykładów to dobrze pasują tu różnice światopoglądowe. Oczywiście część rzeczy z nich wynikających nie wpływa na wspólne życie, bo można je realizować oddzielnie, ale z innymi już się tak nie da.
To jeśli różnice światopoglądowe są na tyle duże, że nie jesteśmy w stanie tego przeskoczyć i porozumieć się, to... takie coś odczuwają obie strony, prawda? Wtedy obie podejmują decyzję o rozstaniu, i wciąż nie ma mowy o odchodzeniu dla czyjegoś dobra.
Chochlik, jasne, rozumiem. Chodzi mi tylko o to, że nie rozumiem w takiej sytuacji podejścia "odejdę dla jej dobra", jeśli ona tego nie chce.
Przestać być ciężarem dla bliskiej osoby. Poświęcić swoją przyszłość, żeby innej osobie żyło się łatwiej. Co w tym dziwnego?
Bo skąd ta niepełnosprawna osoba może wiedzieć, co dla partnera będzie lepsze? Skąd wie, że będzie mu lepiej i łatwiej bez niej, niż z nią (nawet jeśli będzie to wymagało dodatkowej opieki, pieniędzy i innych spraw)?
Wiesz... był jeden taki przypadek, w którym mężczyzna stracił obie nogi w wypadku. Żona nie chciała od niego odchodzić - miała świadomość, że będzie im ciężko, ale wolała zostać z nim i ich dwójką dzieci. On po jakimś czasie podjął decyzję o rozwodzie, bo uważał, że tak będzie dla nich lepiej. W efekcie dzieci mają teraz rozbitą rodzinę, on i ona są samotni, i... nie widzę w takim rozwiązaniu realizacji czyjegokolwiek dobra.
Uważam, że wszelkie teksty "To dla Twojego dobra" są podszyte dosyć egoistycznymi pobudkami i... coś takiego, jak dla czyjegoś dobra nie istnieje.
Po części też tak uważam. Choć z drugiej strony egoistycznym mogłoby również wydawać się bycie z kimś, pomimo zauważania złego wpływu na tę osobę. Jak dla mnie jest to bardzo subiektywne stwierdzenie i chyba nie da się jednoznacznie określić czy ma uzasadnienie czy nie.
Gdyby chodziło o mnie, raczej nie starałabym się odejść "dla czyjegoś dobra". Zawsze mogłabym spróbować coś zmienić, człowiek nie jest z kamienia aby nie dało się z niego ulepić czegoś odrobinę innego i aby zachował przy tym swoje "ja" - dokładnie to o czym pisała Owca kilka postów wyżej.
Czy działacie/działaliście dla czyjegoś dobra, pomimo, że ta osoba chciałaby zupełnie co innego?
Nie, nigdy. To w końcu nie moje życie, tylko tej osoby.
Cytat:
Co uważacie o takich osobach?
Człowiek, jak człowiek, który wchodzi z butami w życie innych. Może mieć dobre intencje, jednakże robiąc to szkodzi nie tylko sobie, ale też tej osobie.
Cytat:
Uszczęśliwiacie kogoś w ten sposób?
Nie. Nie mam żadnego prawa uszczęśliwiać kogoś w ten sposób. Jak już wspominałam wcześniej, to tylko zaszkodzi nam oboje.
Cytat:
A może to Wy jesteście w ten sposób traktowani?
Raz moja nadopiekuńcza mama wzięła mój telefon i nie dość, że pisała do znajomych w moim imieniu, to jeszcze napisała chłopakowi, który mi się podobał, że go nienawidzę i jest śmieszny. Tak jak w temacie zrobiła to dlatego, że tak jest dla mnie najlepiej.
Zgadzam się z Kumishial. Mój ojciec zawsze sądził, że robi dobrze. A w domu jest piekło... I nadal sądzi, że robi dla mnie i mamy jak najlepiej.
Działanie, nawet dla czyjegoś dobra, wbrew woli drugiej osoby jest generalnie mówiąc niedopuszczalne. A to dlatego, że dobro jest rozumiane subiektywnie. Bo czy nawrzeszczenie na całą rodzinę, upokorzenie syna i doprowadzenie matki do łez w DOBREJ wierze ojca i jego najszczerszej miłości (bo inaczej nie potrafi) jest dobre? To że ktoś robi coś z miłości lub dla czyjegoś dobra (różnie rozumianego), nie oznacza wcale, że zrobi dobrze. A już szczególnie wbrew czyjejś woli. Niedopuszczalne. Powiesiłbym takich ludzi.