Wiek: 31 Dołączyła: 29 Lis 2010 Posty: 3164 Skąd: Europa
Wysłany: 2010-12-02, 11:42
Dokładnie. Mój ojciec kiedyś do mnie powiedział: " i co? gdzie się pochlastałaś?". To nie było zbyt fajne. Pamiętaj by córka cały czas wiedziała, że zależy Ci na tym by poznać jej problem dlatego, że chcesz jej pomóc.
"Nie możesz kontrolować wszystkiego, co cię spotyka, ale możesz postanowić, że nie będzie cię to ograniczać".
ja jak jej się to przydażyło i się wydało, nawet nie śmiałam i nie myślałam, aby mówić jej, czemu "mi to robi", tylko tak jak piszecie,
ja niestety też o tym nie chcę gadać przy moim mężu, bo by była reakcja czepiania się i darcia nie potrzebnie "mordy" z jego strony,
ja z nią mam dosyć dobry kontakt, ale jedak wg mnie nie chce tak do końca mi wyjawić chyba co ją trapi , dlatego jak macie jakieś pomysły to czekam na nie
Ostatnio zmieniony przez Anik 2010-12-02, 12:21, w całości zmieniany 1 raz
Kurcze, ale Twoja corka ma fajna mame:)
A co do Twojego pytania: nie naciskaj na nia. Daj jej czas. Ale jak bedzie chciala pogadac, dostrzezesz ze cos jest nie tak - zainteresuj sie.
Pamietam jak matka z ojcem wyrzucili mnie z pokoju i kazali tlumaczyc co sie dzieje (wpadlam w histerie bo facet mnie zostawil) - a ja nie mialam ochoty o tym rozmawiac. Zmuszanie to najgorsze co moze byc. I bagatelizowanie. Daj jej wsparcie, ale nie kontroluj jej przesadnie. Troche ciepla moze zdzialac cuda
znaczy się od tamtej pory , a zdarzyło jej się to w maju to na razie nic nie widzę niepojącego na jej ciele, więc może to było faktycznie coś sporadycznego, ale wolę dmuchać na zimne
staram się jak mogę ją wspierać, ale same wiecie Wy nastolatki, że nie o wszystkim chcecie z nami matkami rozmawiać i na to nic nie poradzę
[ Dodano: 2010-12-02, 19:02 ]
w dodatku, jak się jej nie zgodziłam na kolczyk w pępku, a mówiłam, że tak za rok to ok, to i tak sama w tajemnicy przekuła sobie u koleżanki, a ja po paru dniach zauważyłam i jesteśmy cicho przed jej tatą, bo jakby się dowiedział to nie byłoby za ciekawie :htsz:
wręcz teraz mówię co ma robić, aby się dobrze zagoiło
Ostatnio zmieniony przez Anik 2010-12-02, 19:03, w całości zmieniany 2 razy
Wiek: 33 Dołączyła: 18 Sie 2010 Posty: 2282 Skąd: zachodniopomorskie
Wysłany: 2010-12-02, 20:18
Anik, zapytaj się czy zdejmuje go na wfie:) bo może sobie rozerwać nie chcący pępek...
Nie zgodziłaś się słowami: Nie bo nie albo Nie bo jesteś za młoda? Wiesz dobrze, że jak coś jest nie osiągalne to bardziej kusi, prawda? Następnym razem się daj zgodę na coś ale pod warunkiem, że pójdziesz z nią do tego salonu i zapłaci z kieszonkowego w salonie, może spowodować reakcje: Mamo ale wiesz co, na razie jednak nie chcę tego.
"Nie jest łatwo oddać słowami... czym jest prawdziwa zabawa. Ale ogólne wrażenie z obserwacji niemal wszystkich gatunków ssaków, to wir nieskrępowanej, beztroskiej żywiołowości"
dr Jaak Panksepp
Myślę, że najważniejsze żebyś dowiedziała się czy to był jednostkowy wypadek czy dłuższa praktyka. Spróbuj zacząć od pytania co u niej - jak tam relacje z koleżankami, chłopakami itp, a potem możesz zacząć od tego, że widziałaś niedawno program o autoagresji i chciałaś wiedzieć czy tamten przypadek to już przeszłość, ponieważ się o nią martwisz. Jeżeli powie, że już się to nie zdarza i nie myśli o tym by się okaleczyć jak ma gorszy nastrój, to powinno Cię to uspokoić - wiele osób ma bardzo krótką styczność z autoagresją i szybko zdają sobie sami sprawę, że nie tędy droga. Jeżeli okaże się, że takich wypadków było więcej to wspólnie powinnyście się zastanowić co zrobić z tą sytuacją.
Ostatnio zmieniony przez Scarlet Halo 2010-12-02, 20:46, w całości zmieniany 1 raz
tę rozmowę zaliczyłam do worka jednych z najgorszych wydarzeń w życiu...
czułam się tak... poniżona po niej?
zawiedziona nimi?
z drugiej strony, czego się można było spodziewać...
lit. ort.
edit by Sadu
Dzisiaj mój ojciec zauważył. Czułam się taka upokorzona. Zaczął się na mnie drzeć i straszyc, że pójdzie ze mną do lekarza, że samookaleczanie się jest ścigane z urzędu itd itp... Nienawidzę go za to. Jest tak beznadziejny. Za grosz zrozumienia kur**....
No spytał dlaczego, ale ja mu przeciez nie będę mówiła o swoich problemach....O tyle dobrze, że teraz do tego nie wraca. Rozmawia ze mna normalnie. To jest okropne, jak ludzie to odkryja, oni tego kompletnie nie rozumieją i postrzegają cię potem jak jakąś wariatkę, którą trzeba leczyć -,-
Róże miłości najchętniej przyjmują się na grobach.
postrzegają cię potem jak jakąś wariatkę, którą trzeba leczyć
Może niekoniecznie wariatkę, ale leczyć faktycznie by się przydało. Jak pisałam w innym temacie planują wprowadzić samookaleczenia jako samodzielną diagnozę.
Co do reakcji to ja szczerze nie rozumiem co myślą osiągnąć rodzice, którzy wydzierają się na swoje dziecko kiedy dowiadują się, że się okalecza. Myślą, że pokrzyczą, zabronią i problem zniknie? Można być aż tak naiwnym?
Jak pisałam w innym temacie planują wprowadzić samookaleczenia jako samodzielną diagnozę.
Tak, czytałam to.
Emaleth napisał/a:
Co do reakcji to ja szczerze nie rozumiem co myślą osiągnąć rodzice, którzy wydzierają się na swoje dziecko kiedy dowiadują się, że się okalecza. Myślą, że pokrzyczą, zabronią i problem zniknie? Można być aż tak naiwnym?
No chyba jednak tak jest jak piszesz. Moi wyjątkowo mnie nie rozumieją, są beznadziejni. Nigdy w życiu bym się do nich nie zwróciła z problemem np sercowym czy innym tego typu. Nie wiedzą jak ze mna postępowac w takich sytuacjach, jaką opisałam. A wiecie co jest najlepsze? Moja matka jest pedagogiem. Od razu wysłałaby mnie na leczenie, po drodze prawiąc te jej kazania.
a ja nie chcę żadnego psychologa. Spójrzmy prawdzie w oczy; on mi nie pomoże.
Ostatnio zmieniony przez RachelSolando 2010-12-24, 15:14, w całości zmieniany 1 raz
Wiek: 29 Dołączyła: 04 Kwi 2011 Posty: 3178 Skąd: Polska
Wysłany: 2011-04-16, 15:49
Moi rodzice oficjalnie nie wiedzą, ale mam wrażenie, że się domyślają...
Dzisiaj przy trzepaniu dywanów zdarłam sobie skórę na dłoniach. Oczywiście nie celowo! Niestety mojemu koledze z klasy przytrafiło się dokładnie to samo, a ja nie chciałam mu (do dziś) uwierzyć, że od ocierania się przy uderzaniu o dywan, zdziera się naskórek
W każdym razie za poleceniem mamy umyłam to i zakleiłam plastrem.
Przyszedł tata, patrzy i patrzy na moje ręce. Po czym z ironią "I co, bawiłaś się żyletką?",
"Nie, trzepałam dywany". I tyle.
Mam nadzieję, że powiedział to całkowicie nieświadomie.
Mam nadzieję, że nawet się nie domyśla, że się okaleczam.
A nawet jeśli rodzice się domyślają, mam wrażenie, że zbagatelizują problem, nie porozmawiają ze mną o tym, tylko od razu stwierdzą, że nadaje się do psychiatryka. I koniec rozmowy.
Smutne jest piękne, ale na szczęście
Nie wszystko piękne smutne jest.
Wiek: 30 Dołączyła: 17 Kwi 2011 Posty: 455 Skąd: z tego świata...
Wysłany: 2011-04-20, 17:20
Moi dowiedzieli się przez panią psycholog, która bez mojej wiedzy ich zawiadomiła...Awantura za awanturą, kontrola za kontrolą....Na razie przystopowali i na szczęście nie docinają z tekstami w stylu:"gdzie się dziś pocięłaś" lub "kiedy jedziemy do psychiatryka" tak jak to miała niestety moja koleżanka...Ja bym wtedy chyba ze sobą skończyła....Ogólnie rozmowa z nimi była straszna...
..Gdy patrzę przed siebie widzę przestrzeń , gdy za siebie pustkę...
Wiek: 33 Dołączyła: 18 Sie 2010 Posty: 2282 Skąd: zachodniopomorskie
Wysłany: 2011-04-20, 19:55
Kasia17, znam to dobrze.
"Nie jest łatwo oddać słowami... czym jest prawdziwa zabawa. Ale ogólne wrażenie z obserwacji niemal wszystkich gatunków ssaków, to wir nieskrępowanej, beztroskiej żywiołowości"
dr Jaak Panksepp