To nic dziwnego, że wielu osobom nasiliło się ostatnio złe samopoczucie. To zbiór różnych czynników. Zbliżają się święta, które dla wielu z nas nie będą wcale szczęśliwym okresem (dość częsty motyw w ostatnich postach. Pogoda zrobiła się paskudna. Jest nie tylko zimno, ale też szaro buro i ponuro, bardzo wcześnie robi się ciemno, a przez pogodą niemal cały dzień spędzamy przy sztucznym świetle, mamy już dość pracy/szkoły, potrzebujemy wytchnienia.
To nie dziwne, że pogarsza się nasz stan, ale nie oznacza to, że nie można z tym walczyć, bo można.
U mnie te myśli to nie "skończ z tym" tylko "zabij się.
One nie wracają (te myśli), one są cały czas. Tylko, że ostatnio śpią w dzień. Nie wiem, czy to dobrze czy źle, ponieważ wracają w nocy. Są tak silne, że ledwo się powstrzymuje. Jednak udaje mi się, jak widać. Piszę, jestem, żyje.
<<< Dodano: 2014-12-20, 10:55 >>>
Pomanita napisał/a:
To nie dziwne, że pogarsza się nasz stan, ale nie oznacza to, że nie można z tym walczyć, bo można.
Wiek: 27 Dołączyła: 14 Lis 2014 Posty: 265 Skąd: Polska
Wysłany: 2015-04-06, 14:41
Znów czuję ból, wyrzuty sumienia, smutek, niechęć, złość, samotność. Czuję, że jedyne, czego pragnę to wybuchnąć. Wybuchnąć, myślę, że tylko wtedy poczuję ulgę. To że żyję, nie odpowiada mi w tym momencie.
<<< Dodano: 2015-04-12, 13:36 >>>
Spadania ciąg dalszy. Niweczę wszystko, na co tak ciężko pracowałam. Nie mam siły się podnieść. Znowu chce tylko jednego. To myśl, która przychodzi pierwsza i zostaje do końca. Boję się, znów muszę się bać.
Kochana, nie wiem, jak i co miałabym Ci powiedzieć. Jak odejdziesz, to zaczekaj na mnie, tam, po drugiej stronie. Dołączę do Ciebie. Znów się spotkamy. I znów porozmawiamy.
A ja się zastanawiam co poszło nie tak, że nagle po czterech latach ciszy i spokoju, a nawet zdrowia, wszystko poleciało na łeb na szyję. Wszystko wróciło - depresja, omamy, autoagresja.
Zgubić za sobą ból gorycz i żal
W ostatnim skoku w nieskończoną dal.
Musisz walczyć! Jak sam pisałeś, masz dziewczynę, nie możesz się zabić chociażby dla niej!!
Dla innych ludzi też zapewne dużo znaczysz, może nie jest ich multum ale wystarczy jedna osoba aby żyć.
''Nasze serce nie bije tylko dla nas'' - to prawda, pomyśl co by czuli i jak cierpieli twoi bliscy tracąc największy skarb dla nich!
Strasznie mnie to denerwuje, że jak coś się wali to wszystko na raz. Jeszcze jakby to miało związek z unikaniem problemów i ich kulminacją, ale od dłuższego czasu stawiam im czoła.
Kurajmo, często jest tak, że jak się wali to wszystko naraz. Ale spójrz też na to, ile sam "wykonałeś", by Ci się życie zawaliło, właściwie to są konsekwencje...
Można życiem kierować tak, by chociaż mieć przy sobie bliskie osoby gdy się wali...
Po co komu piwnica, w której nie ma dachu?
Życie ma sens, Strusiu...
/Pasja. Możesz zrobić z nią wszystko. BIEGANIE ma taki wymiar jaki mu nadasz./
Można życiem kierować tak, by chociaż mieć przy sobie bliskie osoby gdy się wali...
Nie zgodzę się z tym, czasami te najbliższe osoby wypinają się na nas jak najbardziej ich potrzebujemy. Sam kiedyś usłyszałem "Sorry, ale ryjesz mi psychę" w chwili gdy byłem zdolny do wszystkiego i to od osoby wtedy najważniejszej dla mnie w życiu.
A bardziej w temacie, to mam tak samo, jak jest źle, to właśnie będzie jeszcze gorzej. Nawet się już nie łudzę, że będzie inaczej.
"Gdybym kiedyś odszedł stąd, nie obrażaj się na śmierć."