Wiek: 37 Dołączyła: 15 Kwi 2011 Posty: 698 Skąd: z krańca świata
Wysłany: 2014-05-20, 07:52
Chochlik, proszę bardzo:
1. Podjeźdzasz na stacje benzynową.
2. Zanim wybierzesz dystrybutor (miejsce pojenia ) upewnij sie, z której strony samochodu masz wlew paliwa, coby nie ciągnąć węża przez cały samochód.
3. Kiedy już podjedziesz do dystrybutora to otwierasz wlew paliwa, bierzesz pistolet z dystrybutora z odpowiednim rodzajem paliwa (jeśli benzyna to 95/98) i wkładasz pistolet do dziurki i naciskasz.
4. Po skończonym tankowaniu idziesz zapłacic do kasy. ( Wcześniej oczywiście odkładająć pistolet na miejsce)
Chętnie pokaże w praktyce, a możemy ćwiczyć na moim samochodzie
Nie bójcie się, moje myśli są takie malutkie, że będę je i po śmierci rzucał wam na płatkach śniegu spadających z nieba. A w lecie? Namyślę się! Przecież nie umieram jeszcze.
hętnie pokaże w praktyce, a możemy ćwiczyć na moim samochodzie
I pewnie ja mam płacić za 'zużycie materiałów szkoleniowych'?
Dziękuję. Po prostu się zdziwiłam, bo słyszałam ostatnio dialog o tym, że ktoś miał zatankować do pełna i go potem pytali w jaki sposób to zrobił, czy "pod korek", czy jakoś inaczej...
Wiek: 37 Dołączyła: 15 Kwi 2011 Posty: 698 Skąd: z krańca świata
Wysłany: 2014-05-20, 08:22
Chochlik napisał/a:
I pewnie ja mam płacić za 'zużycie materiałów szkoleniowych'?
Si ;P
Pod korek tankowanie jest niezalecane. Zalewa się system odpowietrzania. Tankując do pełna powinno się tankować do momentu usłyszenia pyknięcia. Ale ja nie tankuje nigdy do pełna benzyny. Taka bogata nie jestem
Nie bójcie się, moje myśli są takie malutkie, że będę je i po śmierci rzucał wam na płatkach śniegu spadających z nieba. A w lecie? Namyślę się! Przecież nie umieram jeszcze.
Wiek: 37 Dołączyła: 15 Kwi 2011 Posty: 698 Skąd: z krańca świata
Wysłany: 2014-05-20, 08:36
W momencie kiedy usłyszysz odbicie zalewasz bak do pełna. Maksymalnie do dwóch odbić można zatankować w niektórych samochodach. Czasem po usłyszeniu piknięcia można jeszcze spróbowac coś wlać, więcej niż przewiduje producent samochodu. I to jest właśnie to pod korek. Ja to tak rozumiem.
Nie bójcie się, moje myśli są takie malutkie, że będę je i po śmierci rzucał wam na płatkach śniegu spadających z nieba. A w lecie? Namyślę się! Przecież nie umieram jeszcze.
Wiek: 37 Dołączyła: 15 Kwi 2011 Posty: 698 Skąd: z krańca świata
Wysłany: 2014-05-20, 08:42
Chochlik napisał/a:
Nie rozumiem co to jest
Takie pyknięcie jakby. Tak jaby wysrzelił korek od szampana tylko cichsze.
Nie bójcie się, moje myśli są takie malutkie, że będę je i po śmierci rzucał wam na płatkach śniegu spadających z nieba. A w lecie? Namyślę się! Przecież nie umieram jeszcze.
Wiek: 39 Dołączył: 28 Sie 2012 Posty: 990 Skąd: świat
Wysłany: 2014-05-20, 15:04
Chochlik,
To co jest ważne, to że masz ok 2 sekunc, po "odbiciu", żeby wyciągnąc pistolet z wlewu. Jeśli nie zdążysz, to benzyna zaczyna lac dookoła. Musisz uważac, bo czasem pistolet się klinuje i wtedy jest dramat... Leje Ci się i leje, a Ty nie możesz nic zrobic.
BARDZO ŁATWO WTEDY O KATASTROFĘ!!!!!!!
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Mam nadzieję, że nie uwierzyłaś?
Po "odbiciu", benzyna przestaje się lac automatycznie, więc nie masz się czym przejmowac.
Taka ciekawostka: W USA płaci się przed tankowaniem: Pojeżdża się pod dystrybuteo, idzie się zapłacic. Mówi się np. "za 20$ dystrybutor numer 5" i w trakcie tankowania, maszyna odbija dokładnie przy cenie 20$. Czy to wygodne? Nie za bardzo, bo czasem zapłaci się za więcej benzyzny niż jest pojemności w baku i wtedy trzeba znów iśc do kasy i odebrac różnicę. Ponadto ciężko jest zatankowac samochód do pełna. Rozwiązaniem tego problemu jest używanie kart płątniczych: Każdy dystrybutor ma terminal płatniczy, więc nie trzeba nawet wchodzic do środka stacji. Po prostu używa się karty, a potem leje się do pełna.
Dla blondynek zalecam tankowanie 95, bo 98 może dawać zbyt dużego kopa .
RobertIslay moim zdaniem takie tankowanie jest opłacalne, bo zawsze gdy chcesz zalać za X kwotę nie zdążysz. Kilka groszy pójdzie, a przy ilości klientów jest to duży zarobek dla stacji.
Nie rozumiem tego mechanizmu... Tak na mój chłopski rozum: Mam wiaderko i szlauch. Leję wodę do wiaderka i w żadną interakcję ono ze szlauchem nie wchodzi. Nie powstrzymuje szlaucha przed przelaniem ani też szlauch nie wie, jak duże jest wiaderko. Jak to działa?
Wiek: 39 Dołączył: 28 Sie 2012 Posty: 990 Skąd: świat
Wysłany: 2014-05-20, 15:11
Chochlik,
Przyznaję że nie wiem jak to działą. Idę szukac czegoś na necie
<<< Dodano: 2014-05-20, 15:17 >>>
Odpowiedź znaleziona na forum elektroda.pl:
Cytat:
Ja kiedyś zajmowałem się naprawą głównie pistoletów ZVA i zasada jest prosta. We fuzji (wylewka) masz główną rurkę, którędy wylewa się paliwo, a w niej jest taka malutka, którędy musi zasysać powietrze. W momencie, kiedy zatkasz tą mniejszą rurkę membrana, która jest na wysokości rękojeści (w środku) zamknie przepływ paliwa i pistolet "odbija". W dielsach zawsze był problem z przedwczesnym "odbijaniem", więc wystarczyło przypiłować tą małą rurkę w środku wylewki i problem znikał. Ważne jeszcze są nawet najmniejsze "zadziory", "wargi" w tej malutkiej rurce, to też powoduje problemy i tzw. przedwczesne "odbicie"/rozłączenie pistoletu. Dziś jak się orientuję, na każdej stacji paliw powinny być stosowane pistolety nalewcze ze specjalną osłoną wylewki, po to by odsysać opary wydostające się ze zbiornika paliwa podczas tankowania, jednak to wymaga zastosowanie specjalnych węży dystrybutor/pistolet (i nie tylko), i nie wszyscy jeszcze to stosują. Powód cena. Tak samo jest z systemem odpowietrzenia zbiorników, kiedy cysterna napełnia zbiorniki na stacjach. Musi podłączać dwa węże. Jeden zlewowy, a drugi do oparów. No ale to z kolei bardzo spowalnia cały ten proces, więc mimo iż prawo zabrania, nadal widzę na stacjach tzw. "zawory oddechowe". Jak chcesz się uczyć naprawiać pistolety, to radzę uważać, bo tam w środku jest taka fajna sprężyna, ktróra WIELE(!) potrafi.... W najlepszym razie skończy się na zbitej lampie, albo na podbitym oku. Pozdrawiam.
Rozumiem, że przy odpowiednim poziomie paliwa owa powietrze przestaje byc zasysane i wówczas paliwo przestaje się lac.
Maksymalnie do dwóch odbić można zatankować w niektórych samochodach.
To sugeruje, że sam zbiornik też ma jakieś znaczenie w tym nalewaniu...
***
Dzisiaj też nikogo nie zabiłam.
<<< Dodano: 2014-05-30, 16:22 >>>
...taka straszliwie beznadziejna jestem, że trzeba aż mnie wyśmiać, bo przecież jechać 10-20 km/h na parkingu pod hipermarketem (o godzinie 17 w dzień powszedni), to ujma na honorze.
Niech pieszo sobie łazi, głupia małpa.
<<< Dodano: 2014-06-11, 15:40 >>>
Dobra, pojeździłam dwoma samochodami i nie wiem z którym z nich jest coś nie tak... a może to ze mną jest coś nie tak?
Ruszanie Corsą: jedynka, puszczam sprzęgło i wciskam gaz, rozpędzam do 20, sprzęgło, dwójka...
Ruszanie Multiplą: jedynka, pół-sprzęgło i jedynka do dechy, rozpędzam (powoooli) na tym pół-sprzęgle do 30 i dopiero wtedy sprzęgło i 2. Metoda używana w Corsie powoduje gaśnięcie silnika i irytację innych kierowców. Wbicie dwójki wcześniej powoduje noo... mogę wciskać sobie do dechy gaz, a auto się zachowuje, jakbym prawą stopę wystawiła za okno.
Chochlik, przecież Ci odpowiadałam przez skajpa. W moim Punto jednocześnie stopniowo zwalniam sprzęgło i stopniowo wciskam gaz, i jak samochód zacznie się toczyć, gdzieś po 10 metrach, sprzęgło i dwójka.