Zgadzam się z Naamah, gorszej reakcji nie mogłeś wymyślić. Koleżanka prawdopodobnie już Ci nie zaufa.
Nie polecam też grożenia przyjaciółce, że jeśli ona coś sobie zrobi to Ty też.
Ja znałam w szpitalach dużo osób okaleczających się (sama nią byłam). Wśród "normalnych" ludzi nie zdarzyło mi się spotkać takich, ale miałam dwie koleżanki, które eksperymentowały z anoreksją i bulimią. Było to tylko przejściowe, ale jednak.
Po co komu piwnica, w której nie ma dachu?
Życie ma sens, Strusiu...
/Pasja. Możesz zrobić z nią wszystko. BIEGANIE ma taki wymiar jaki mu nadasz./
Znam kilka osób, które wyniszczają się na różne sposoby. Nigdy im nie groziłam, nie krzyczałam, nie tłumaczyłam. Czasem rozmawiamy o naszych problemach, ale przybiera to raczej formę luźnej pogawędki. Czasem potrzebne jest tylko zrozumienie i szacunek.
Byłem kiedyś z dziewczyną, która pocięła się raz, żeby pokazać mi, że też potrafi. To w związku z nią pojawiły się moje pierwsze blizny...
Miałem jeszcze w liceum koleżankę w klasie, przez parę miesięcy. Nie wstydziła się swoich blizn. Chorowała również na anoreksję. Z nikim nie rozmawiała. Potem trafiła do szpitala i nie wróciła już do szkoły.
Poza forum nie znam więcej nikogo, kto przejawiał kiedykolwiek zachowania autoagresywne.
Wiek: 26 Dołączyła: 06 Maj 2014 Posty: 211 Skąd: podkarpackie
Wysłany: 2014-05-16, 22:40
Znam jedną osobę, która nadal to robi, oraz 4, które już tego nie robią, przynajmiej tak mi się wydaje.
„Powiem wam jakie to ma znaczenie. Absolutnie żadnego! Nadzieja i modlitwy to strata czasu. Znajdziemy Sophie całą i zdrową. Czy tylko ja tu wyznaję filozofię zen? Dobry Boże…”
~ Daryl Dixon (The Walking Dead)
Wiek: 25 Dołączyła: 03 Lut 2014 Posty: 708 Skąd: Polska
Wysłany: 2014-05-18, 02:02
Ostatnio zauważyłam kreski na ręce u koleżanki z klasy. Kiedyś coś tam wspomniała mi, że jakiś czas temu miała z tym problem, ale podobno przestała. Nie rozmawiałam z nią na ten temat, bo nie bardzo wiem jak mogłabym zacząć taką rozmowę. Ona raczej też widziała moje ślady, bo jakoś specjalnie tego nie ukrywam. Jak już to spojrzymy na swoje ręce i tyle, dalej normalnie gadamy. Nie jesteśmy na tyle blisko żeby rozmawiać o swoich problemach. Ona ukrywa ślady pod bandamką ( tak się to pisze? ) i udaje, że nosi ją tak tylko bo jej się podoba, ale obie wiemy jaka jest prawda.
Odciski naszych palców na życiu innych nigdy nie znikają.
Znam kilka osób mających problem z aa i zaburzeniami osobowości. Ciężko czasem mi jest z nimi rozmawiać, gdy wiem że czasem się gorzej czują niż ja i robią te same lub gorsze głupoty. Nigdy nie zamierzam ich zostawić samym sobie, ale to nie jest łatwe zadanie, gdy kontakt jest urywany albo przez brak czasu, albo bo któreś z nas ma poczucie winy i nie chce nikogo obarczać swoją osobą.
Strasznie mi przykro jak któraś z tych osób mi się przyzna że się pocięła, odczuwam wtedy ogromną niemoc. Ale nic nie potrafię na to poradzić, mogę tylko przy nich być i strać się pomóc słuchając i spędzając z nimi czas, co niestety nie zawsze jest możliwe bo mieszkamy kawałek od siebie.
Mam tylko nadzieję że kiedyś będzie tak dobrze że już nigdy więcej nie będą musieli tego robić, ani ja. Nie chciałabym żeby przeze mnie kiedykolwiek cierpieli.
Wiek: 23 Dołączyła: 23 Mar 2014 Posty: 547 Skąd: podkarpackie
Wysłany: 2014-05-18, 21:55
Znam parę osób które to robiły, parę które to robią i kilka osób które zrobiły to już dawno temu. Dowiadywałam się o tym w różny sposób. U jednych po prostu orientowałam się że to są np. kreski po cięciu a niektóre same mi powiedział w chwilach szczerości
Wiek: 25 Dołączyła: 03 Lut 2014 Posty: 708 Skąd: Polska
Wysłany: 2014-05-21, 21:10
Och borze... Dzisiaj z koleżanką jakoś zgadałyśmy się o takiej jednej ze szkoły, która się tnie. Ona powiedziała, że jak ona to zrobiła to potem bardzo żałowała i wtedy zrobiła coś co mnie zaskoczyło, pokazała mi swoją rękę ze śladami... Tak mi się dziwnie zrobiło, aż nie wiedziałam co powiedzieć. A potem jakoś samo z siebie tak wyszło, że ja pokazałam jej swoj. Najpierw dziwnie się spojrzała, a potem... uśmiechnęła i powiedziała " nie spodziewałam się tego po tobie, nigdy bym nie pomyślała, że taka roześmiana dziewczyna mogłaby... no wiesz" Zdziwiła mnie tym, bo - ja roześmiana? potem zaśmiała się i mówi "przybij piątkę" Zatkało mnie...
Odciski naszych palców na życiu innych nigdy nie znikają.
Dołączyła: 22 Sie 2014 Posty: 50 Skąd: dolnośląskie
Wysłany: 2014-08-23, 11:04
Kiedyś załamywało mnie, że inni się tną. Ludzie, na których mi zależy. Teraz mam to gdzieś, mogę z nimi sobie porozmawiać na ten temat, ale nie zależy mi na tym, żeby odwodzić ich od aa. Mogę powiedzieć "nie rób tego, nie ma sensu", ale wiem, że zrobią swoje, jeśli tylko zechcą.
Mój najlepszy przyjaciel to robi. Nigdy nie zapomnę jak udało mi się wcisnąć kit jego mamie, że w jakieś róże wpadliśmy i dlatego jego ręka wygląda jak wygląda Kilka miesięcy temu, niestety, zaatakował swoje ciało mocniej, że się tak wyrażę. Wywołał niezłą panikę w szkole, ale poznał niezwykle przyjazną (podobno) panią psycholog, do której może dzwonić nawet o każdej porze dnia i nocy.
Pociął się kiedyś nawet przeze mnie. Nie pamiętam dokładnie co takiego zrobiłam, ale to nieprzyjemne uczucie wiedzieć, że ktoś zrobił sobie krzywdę, bo ja palnęłam jakąś głupotę.
Moja przyjaciółka za czasów liceum miała problemy z autoagresją. Praktycznie cały czas nosiła bandanę na ręce. Kiedy widziałam, że przybywało jej ran nie wiedziałam po prostu, co powiedzieć. Głupio było mi mówić "będzie dobrze, wszystko się ułoży". Po prostu obie milczałyśmy w zrozumieniu. W tej chwili myślę o tym, że jeśli wszyscy w ten sposób podchodzili do sprawy i gdyby nie była pod opieką specjalisty, już by na tym świecie jej nie było. Na szczęście wygrała z autoagresją. Od marca zeszłego roku przestała chodzić do psychologa. Nie zasłania już rąk. Nie widzę u niej nowych ran.