Wiek: 35 Dołączył: 05 Mar 2014 Posty: 640 Skąd: śląskie
Wysłany: 2014-03-06, 14:36
Zgadzam się z wieloma wypowiedziami XOF-a. Najbardziej spodobała mi się ta o walce z wiatrakami...
Ciężko jest cokolwiek zmienić bo kto by nie wyszedł z inicjatywą to pewnie będzie gaszony, lub tak stłamszony przez społeczeństwo że zanim coś osiągnie to go sama inicjatywa zabije.
Pamiętam jak dziś jak przez wahanie nastroju zacząłem płakać przy ex, bo miała wyjechać na drugi dzień rano, i mi się tak cholernie smutno zrobiło że pękło coś we mnie, rozpłakałem się małe dziecko, i co zobaczyłem (po długim przypominaniu i ocenie sytuacji na trzeźwo po czasie) zobaczyłem że już w jej oczach nie jestem facetem tylko dzieckiem. Przeczuwałem to i to wzmogło smutek, po jakimś czasie się uspokoiłem ale już nie było tak samo. Ona była ode mnie starsza o 6 lat, skłamała że o 4 ;p ale dowód mówił co innego. Po tamtej sytuacji uważam że facet nie ma prawa do takich odruchów, nie w tym świecie jeżeli chce przeżyć
To umysł sprowadza człowieka na złą drogę, nie wrogowie czy nieprzyjaciele. (Budda)
"one thing, before I graduate...
never let your fear decide your fate."
Wiek: 39 Dołączył: 23 Cze 2013 Posty: 94 Skąd: świat
Wysłany: 2014-03-06, 15:09
Gumiss napisał/a:
Po tamtej sytuacji uważam że facet nie ma prawa do takich odruchów, nie w tym świecie jeżeli chce przeżyć
Oj, żeby do tylko takich. Ja często spotykam się z tym, że kobiety (oczywiście jakaś tam ich część, bo nie generalizuje) nie szanują mężczyzn, którzy starają się być otwarci, chcą pogadać, pytają co u nich słychać etc. Kobiety lubią takich mężczyzn, ale nie jako partnerów - traktują ich jako kolegów czy znajomych ale taki facet nie ma u nich szans jako partner. Partner z jakiegoś powodu ma być wyniosły, odzywać się niezbyt często i generalnie olewać kobietę - wtedy okazuje się być "do zdobycia" i kobiety za nim latają. Z drugiej strony, mnie ciągnie do jakiegoś dziwnego typu kobiet, więc może stąd te smutne obserwacje... Najlepiej jakby się Panie z forum wypowiedziały jako to z nimi jest .
Wiek: 35 Dołączył: 05 Mar 2014 Posty: 640 Skąd: śląskie
Wysłany: 2014-03-06, 15:38
Jak czytałem twoją wypowiedz to jakbym sam się słyszał dobry z ciebie kolegą towarzyszyło przez większą część życia bo ? okazywałem szacunek i zainteresowanie zamiast grać niegrzecznego chłopca ^^
To umysł sprowadza człowieka na złą drogę, nie wrogowie czy nieprzyjaciele. (Budda)
"one thing, before I graduate...
never let your fear decide your fate."
Spostrzeżenia na dziś: Mężczyźni (którzy się przed chwilą wypowiedzieli) w kontekście swoich praw jako grupy za najważniejszą kwestię uważają swój indywidualny wizerunek w oczach potencjalnych partnerek.
Wiek: 35 Dołączył: 05 Mar 2014 Posty: 640 Skąd: śląskie
Wysłany: 2014-03-06, 16:45
Chochlik napisał/a:
Spostrzeżenia na dziś: Mężczyźni (którzy się przed chwilą wypowiedzieli) w kontekście swoich praw jako grupy za najważniejszą kwestię uważają swój indywidualny wizerunek w oczach potencjalnych partnerek.
:O Nie, dlaczego najważniejsza ?
Owszem wizerunek jest ważny. Ale tu bardziej chodzi o kwestie tego że przez kobiece podejście nie można za bardzo być miękkim.
Szczerze o wiele ważniejszym aspektem dla mnie jest brak szacunku, byłem teraz w 2 letnim związku w którym przepraszam ale muszę przy cytować żeby wypowiedz miała sens :
Ty debilu, masz urojenia, jesteś poje***y, weź idź się lecz.
A na moje dobre/złe pomysły, lub objaw jakiejś wiedzy bo w czymś mogłem jej pomóc coś przekazać odpowiedź zawsze była A bo ty wiesz, A skąd wiesz, a daj mi spokój
To jest dużo ważniejsze niż to jak ona mnie postrzegała.
To umysł sprowadza człowieka na złą drogę, nie wrogowie czy nieprzyjaciele. (Budda)
"one thing, before I graduate...
never let your fear decide your fate."
Ostatnio zmieniony przez Gumiss 2014-03-06, 16:58, w całości zmieniany 1 raz
Wydaje mi się, że dyskusja zaczyna trochę zbaczać z toru...
O jednostkowych preferencjach tudzież o tym, co kobiety w panach kręci i na odwrót, a także jak zostaliśmy zranieni przez przedstawicieli innych/tych samych płci w relacjach romantycznych można porozmawiać gdzie indziej, a jak nie ma gdzie, to taki temat stworzyć.
Wiek: 39 Dołączył: 23 Cze 2013 Posty: 94 Skąd: świat
Wysłany: 2014-03-06, 16:59
Chochlik napisał/a:
Spostrzeżenia na dziś: Mężczyźni (którzy się przed chwilą wypowiedzieli) w kontekście swoich praw jako grupy za najważniejszą kwestię uważają swój indywidualny wizerunek w oczach potencjalnych partnerek.
To ja może rozszerzę kontekst tego co napisałem - bo faktycznie moja wypowiedź jest nacechowana personalnymi naleciałościami .
Więc ja nie potrafię zrozumieć tego, że część kobiet potrafi akceptować (a nawet nie tylko akceptować, co wręcz wskazywać, że są pożądane) "niemęskie" cechy u swoich współpracowników, kolegów, znajomych - a nie potrafią tego robić u swoich partnerów, czy adoratorów. Ja rozumiem, że kobieta zmienną jest etc. ale to naprawdę jest dziwne, kiedy słyszysz w rozmowie jak kobieta wychwala pod niebiosa to, że mężczyzna potrafi być czuły, otwarty itd. po czym widzisz jak bierze sobie partnera, który taki nie jest. Więc albo z jakiegoś powodu kłamie, albo sam już nie wiem...
Wydaje mi się, że dalej jesteśmy niejako poza tematem dyskryminowania mężczyzn jako grupy. Tak, jak jeszcze rozpatrywanie płaczu i wylewności, jako cech "społecznie nieakceptowalnych u mężczyzn" jakoś funkcjonuje w jego obrębie, tak cała reszta dalej treściowo nadaje się do pogaduszek o problemach w relacjach romantycznych/podrywie/atrakcyjnych cechach u partnerów/problemach uczuciowych.
Po raz kolejny postuluję o przeniesienie rozkminy nad takimi sprawami do innego tematu.
Wiek: 35 Dołączył: 05 Mar 2014 Posty: 640 Skąd: śląskie
Wysłany: 2014-03-06, 19:16
Może np. ta w nas 2 uderzyła:) a żeby mieć szersze spojrzenie trzeba by było odnaleźć większą liczbę potencjalnie skrzywdzonych mężczyzn, którzy są w stanie spojrzeć z boku na to wszystko. Mało kto chce się przyznać do słabości szczególnie teraz, i to chyba najważniejszy aspekt że w tych czasach prędzej facet będzie w sobie to dusić żeby się nie narazić na upokorzenie, zanim cokolwiek komukolwiek powie.
To umysł sprowadza człowieka na złą drogę, nie wrogowie czy nieprzyjaciele. (Budda)
"one thing, before I graduate...
never let your fear decide your fate."
Wiek: 39 Dołączył: 23 Cze 2013 Posty: 94 Skąd: świat
Wysłany: 2014-03-06, 19:40
Chochlik napisał/a:
Sądzisz, że w "tamtych czasach" presja na siłę mężczyzny była mniejsza?
W "tamtych" czasach mężczyźni rywalizowali głównie między sobą. Teraz rywalizują jeszcze z kobietami, które kiedyś, nie były żadną konkurencją dla samców (tzn. były, ale świat był tak skonstruowany, że nie było możliwości tej konkurencji wprowadzić w życie).
A co do całej listy, którą stworzyłaś - bardzo duża część tych rzeczy opiera się o jakiś tam ukuty stereotyp. Żeby wyjść ze stereotypu, musisz przeciwstawić się dużej grupie ludzi - innymi słowy, nie przejmować się tym, co powiedzą inni. Ja np. jestem ofiarą stereotypu kawy i alkoholu:D - nie piję kawy, właściwie to piję wyłącznie zieloną herbatę i wodę (alkohol piję tylko jak wiem, że się spije - nie piję alku ot tak, żeby się napić). Czasem jak mam straszną ochotę, to napije się czegoś gazowanego, ewentualnie Earl Gray czy soku - ale w mieszkaniu nawet nie mam teraz żadnej czarnej herbaty a nie dalej jak wczoraj wywaliłem słoik kawy - przeterminowała się, bo kupiłem - jakby ktoś przyszedł. Wiele razy usłyszałem przy stole - o zmeczony znowu siano pijesz. Jak mi przynoszą do obiadu wodę, to w knajpie nieraz usłyszę - prawdziwy napój dla prawdziwego mężczyzny. Jest to uważane za niemęskie i dziwne. Jako mężczyzna powinienem chlać kawę wiadrami, do obiadu piwo albo pięć i wystrzegać się wszystkiego co zdrowe. Uwagi padają z dwóch stron - i męskiej i damskiej.
Ale do czego zmierzam... Przeciwstawienie się tego typu rzeczom, wiąże się z tym, że człowiek zostanie uznany za dziwnego. A nikt nie chce być na uboczu. Zmiana myślenia szerokiej grupy ludzi jest trudna. Co więcej, nikt nie chce być nonkonformistą i robić po swojemu - jak widać, że ten nonkomformista to ma często pod górkę...
Wiek: 35 Dołączył: 05 Mar 2014 Posty: 640 Skąd: śląskie
Wysłany: 2014-03-06, 19:49
Sądzę że nie żyłem w nich. Nie mógłbym obiektywnie na nie spojrzeć bo o tyle o ile staram się zrozumieć sedno problemu, to nie umiałbym sobie wyobrazić jak się żyło mając inne doświadczenia, inną wiedze, ine spojrzenie na świat, inne prawa w "tamtych czasach"
To umysł sprowadza człowieka na złą drogę, nie wrogowie czy nieprzyjaciele. (Budda)
"one thing, before I graduate...
never let your fear decide your fate."