Nie, nie. Naukowe napewno nie, ponieważ "pijak" to słowo potoczne, nienaukowe. To chyba mówił jakiś ksiądz, kapelan AA czy coś w tym stylu, nie pamiętam już.
Ja znam tylko ze studiów pojęcie "alkoholik". Pijak się nie stosuje, bo to raczej nawet słowo takie pogardliwe. A przecież alkoholizm to choroba...
Nie, nie. Naukowe napewno nie, ponieważ "pijak" to słowo potoczne, nienaukowe. To chyba mówił jakiś ksiądz, kapelan AA czy coś w tym stylu, nie pamiętam już.
Ja znam tylko ze studiów pojęcie "alkoholik". Pijak się nie stosuje, bo to raczej nawet słowo takie pogardliwe. A przecież alkoholizm to choroba...
Czyli jest to jedno i to samo. Jeden i drugi pije, jeden ląduje w parku na ławce, a drugi we własnym łóżku w domu.
Obydwa budzą we mnie tą samą obrzydliwość.
Cherry napisał/a:
Inside ale on nie pije duzo. Pije tylko okazyjnie. I tez nie zawsze. Ale ta nasza rozmowa wynikla z tego, ze jego matka pila.
dlatego więc to mogłoby być jednym z wielu usprawiedliwień picia, czyli: "nie mam problemu z alkoholem, bo jak się upiję to idę spać [nie zachowuję się źle, nikomu krzywdy nie robię, nie awanturuję się]"
Cherry napisał/a:
Ja jako DDA a widzialam zawsze, ze jest problem. Nawet brat widzial. Tylko nie rodzice.
Tak działa współuzależnienie. Mnie dopiero gdzieś przy końcu terapii oświeciło, że matka przecież też jest współuzależniona i jest to jej mechanizm obronny. Potem zrozumiałam, że nie zrobi nic z problemem, bo [w skrócie pisząc] zarobki mogłyby się bardzo skurczyć...
Ja mam taką małą obawę przed tym wpadnięciem w ten nałóg. Mimo, że mówię stanowcze "nie".
Dobrze, że nawet piwo mi nie smakuje. To jakaś dla mnie nadzieja
Można Chyba zależy jakie się ma towarzystwo...
Sobie wyobraź, że znam małżeństwa, u których na weselu nie było żadnego alkoholu i się wszyscy dobrze bawili