im intensywniej będziesz szukał tym gorzej Ci pójdzie znalezienie kogoś, głupio to zabrzmi, ale taka osoba i tak pojawi się w swoim czasie.
To niestety chyba prawda. Nie można być nachalnym. Jeśli w pewien sposób uda się zainteresować drugiego człowieka, wtedy on sam się odezwie, lub będzie się starać o kontakt. Chyba, że ta osoba ma lęk przed kontaktami z ludźmi, stresuje się podczas rozmów nawet przez komunikatory (ostatnio się spotkałem właśnie z taką osobą, to smutne, że ktoś tak boi się ludzi..). Generalnie jeśli chcesz znaleźć kontakt z kimś z forum - po pierwsze wypadałoby samemu zrobić ten pierwszy krok, w końcu facet to facet.. No i nie wolno się narzucać.. I nie rzucać się od razu jak hieny na padlinę.
Powodzenia
Why are you leaving...?
You trust me because I'm lying.
Only a fool would be this kind to me
You...
Od pewnego czasu czuję że jestem jak bezpański pies. Przywiązuję się do każdego kto choć trochę okaże współczucia, zainteresowania. A gdy ta osoba zaczyna się zbliżać pies zaczyna się wycofywać z podkulonym ogonem w obawie że zostanie skopany. Nikomu nie ufa.
Może i trochę nie pasuje do tematu ale chciałem to z siebie wyrzucić.
pb21, rozumiem, że pragniesz bliskości z kimś, ale gdy do niej dochodzi ( nie mówię od razu o bliskości seksualnej ) to ty odczuwasz lęk i odchodzisz ?;>
Jakże wspaniałym tworem jest człowiek! Może chuchać na dłonie, aby je ogrzać i dmuchać na zupę, by ją ostudzić.
Wiek: 30 Dołączyła: 23 Sie 2012 Posty: 490 Skąd: warmińsko-mazurskie
Wysłany: 2013-02-06, 00:31
pb211, mi też oddaj, bo ja z kolei przywiązuje się bardzo szybko, i szybko potrafie zaufać. Chciałabym się tego oduczyć, bo przez to mam najwięcej problemów związanych z aa
Agresja jest dynamiczna, jak crescendo w muzyce. Zło jest nieruchome.
pb21, rozumiem, że pragniesz bliskości z kimś, ale gdy do niej dochodzi ( nie mówię od razu o bliskości seksualnej ) to ty odczuwasz lęk i odchodzisz ?;>
Tak. Mam taki głupi sposób bycia że jeśli zauważam że komuś zaczyna na mnie zależeć to staram się oddalić od tej osoby. Ponieważ nie potrafię wziąć odpowiedzialności za drugą osobę. Nigdy z nikim nie byłem blisko, nie wiem nawet jak to wygląda.
pb211 ja zachowuje się podobnie. Istotną różnicą jest, to że ja odchodzę/chce odejść gdy już jest za późno. W momencie gdy już się zbliżyłam. Chce brać odpowiedzialność za drugą osobę, ale gdy nagle uciekam ma to całkowicie odwrotny skutek. Wtedy trace zaufanie i chce tylko uciec jak najdalej.
"Krocz spokojnie wśród zgiełku i pośpiechu - pamiętaj jaki pokój może być w ciszy."
pb211, Chloe, zachowuje się podobnie. Różnica polega na tym: uważam, że innym jest lepiej bez ze mnie. Nie boje się brać odpowiedzialności za drugiego człowieka, boje się tego, że gdy będzie mnie potrzebować nie dam rady mu pomóc ( że będę wtedy w takim nastroju, w którym sama będę potrzebowała samotności, pomocy i nie dam rady mu pomóc, nie będę stanie ). Boje się też całkowicie zaufać drugiej osobie.
Ostatnio zmieniony przez 2013-02-06, 12:46, w całości zmieniany 1 raz
Różnica polega na tym: uważam, że innym jest lepiej bez ze mnie.
Sam niestety nie mogę przestać myśleć w ten sposób.. Co więcej, nawet gdy ktoś mnie potraktuje nie fair, choć wiem, że nic złego nie zrobiłem, to i tak czuję się wtedy jak nic niewarty śmieć.
Why are you leaving...?
You trust me because I'm lying.
Only a fool would be this kind to me
You...
Wiek: 30 Dołączyła: 23 Sie 2012 Posty: 490 Skąd: warmińsko-mazurskie
Wysłany: 2013-02-09, 00:14
PanFoster, ja wiem, że mnie też niszczy, ale co poradzę, jak już pisałam, inaczej nie potrafię, bo jest jeszcze gorzej, jak próbuję się odciąć. Nie potrafię być sama i ta myśl tak mnie przeraża, że czasami mam wrażenie, że łapię się byle kogo, aby czuć bliskość. W sumie teraz już nad tym pracuję, i staram się trzeźwiej myśleć o tym, i nie czuję już takiego wielkiego lęku, jak kiedyś. Niemniej jednak on wciąż jest.
Agresja jest dynamiczna, jak crescendo w muzyce. Zło jest nieruchome.
Cholernie dosyć mam samotności... Wyniszcza mnie. Pozornie można by było przyjąć, że to dlatego, że kontakty z ludźmi są dla mnie dużym wysiłkiem... Ale rzecz w tym, że nie muszę kolegować się ze wszystkimi np. z klasy... może wystarczyła by jedna osoba, która postarała by się zrozumieć zamiast oceniać tylko na podstawie blizn? Osoba, do której mogłabym pójść np. po kolejnym koszmarnym dniu w szkole... obawiam się, że to abstrakcja. Przekonuję się o tym za każdym razem, gdy jedyne co słyszę na przerwach to opowiadania o tym kto ile wypił na imprezie, planowania jakby się wymknąć na papierosa, a to wszystko przeplatane masą przekleństw. Jestem za wrażliwa do tego gówna... tyle...
Spacje po znakach. / Sadi.
Ostatnio zmieniony przez Sadist 2013-02-19, 19:57, w całości zmieniany 1 raz